Michał Pasternak mistrzem ONE Championship? Kto doceni ambitnych i niepopularnych? [FELIETON]
Największa azjatycka federacja MMA, przeciwnik z legendarnej rodziny Gracie, waga półciężka… Już dziś Michał Pasternak może zdobyć pas. Ale przeciętny polski kibic nadal będzie kojarzył tylko „Pudziana” i Khalidova. Należy im się szacunek, ale co z pozostałymi wojownikami przebijającymi się aż na szczyty zagranicznych federacji?
Rozmawiam z koleżanką. Fajna laseczka. Ma zainteresowania szersze niż moda, kluby i opalanie się. Mówi, że lubi sport: tenis, siatkówkę, piłkę nożną, nawet boks i KSW. KSW to federacja, a nie określenie sportu, ale dopytuję dalej: „A kto jest Twoim ulubionym zawodnikiem?”. „W KSW Mamed Khalidov”, odpowiada. Oboje mieszkamy w Katowicach, więc pytam o „Kornika”. Okazuje się, że „aż tak to ona się nie interesuje”. „Aż tak” to znaczy kojarzyć mistrza KSW trenującego w jej mieście i oglądać inne gale MMA. „Kornik” marketingowo coraz bardziej daje radę, więc może niedługo będzie go kojarzyła, ale jak w takiej sytuacji mają przebić się inni zawodnicy?
Bardzo mocno obserwowałem, jaką marketingową drogę przebyła Joanna Jędrzejczyk. Nie wiem, jak obecnie jest z jej rozpoznawalnością, ale na pewno jest lepiej niż kiedyś. Środowisko MMA już od początku drogi do mistrzostwa jarało się jej walkami. W ogólnopolskich mediach wzmianki pojawiły się dopiero wtedy, gdy dostała walkę o pas. Samo zdobycie mistrzostwa to jednak nie wszystko. To dzięki udanemu marketingowi udało się szerzej zaistnieć w ogólnopolskich mediach nawet nie będąc w KSW. To dopiero początek drogi do ogólnej rozpoznawalności. Założę się, że mimo siódmego miejsca w ostatnim plebiscycie „Przeglądu Sportowego” przeciętny kibic nadal może nie wiedzieć, kim jest Joanna Jędrzejczyk.
A co z Marcinem Heldem w Belatorze, co z Karoliną Kowalkiewicz, co z pozostałą ekipą z UFC, co z chłopakami walczącymi na PL MMA lub ACB, co z Michałem Pasternakiem w ONE Championship, który dziś może zostać mistrzem, a media słabo o tym informują? Są znani w wąskim środowisku, bo póki co trudno jest zdobyć popularność. Kiedyś za dezinformację przeciętnego widza krytykowałem Polsat świadomie pomijający Polaków walczących w UFC. Nie dziwię się jednak – biznes jest biznes i przede wszystkim trzeba promować „swoje” KSW. Widzę trzy drogi zaistnienia w świadomości przeciętnego widza. Pierwsza to przemyślane, powolne kreowanie wizerunku połączone z sukcesami sportowymi. W Polsce, gdzie widz jest nastawiony na efektowność, cukierki i fajerwerki, jest to trudne. Druga możliwość to trzymanie z tymi, którzy w sensie marketingowym rozdają karty w Polsce (czyt. występy w KSW i promowanie się w Polsacie). Trzecia możliwość to zrobienie czegoś głupiego lub schlebiającego przeciętnym gustom – zrobienie awantury w reality show lub udany udział w „Jak oni tańczą/śpiewają/skaczą do wody” ewentualnie występ w serialu. W Polsce nie docenia się jakości, zaangażowania i woli walki. Michał Pasternak już w pierwszej rundzie ostatniego starcia z Rafaelem Silvą zerwał więzadła, ale z praktycznie wyłączoną nogą walczył dalej i pokonał przeciwnika na punkty. A i tak kibice z większą chęcią zobaczyliby kolejną walkę „Trybsona”.
Rozumiem sportowców podążających za rozpoznawalnością, rozumiem też sportowców stawiających na kolejne sukcesy sportowe. W Polsce nadal dużym osiągnięciem jest utrzymywać się z samego MMA, więc udany marketing ma sprawić, żeby człowiek w końcu został doceniony finansowo za swój wysiłek sportowy. Szanuję to, ale jeszcze bardziej szanuję tych, którzy nie oglądają się na sławę i robią swoje. I właśnie dlatego należy jak najczęściej informować o niedocenianych, mało znanych i ambitnych. Takich jak Michał Pasternak i inni wojownicy szukających swojej drogi.
Z całego serca będę kibicował mu w starciu z Rogerem Gracie. To trudny przeciwnik, wcale nie tak jednopłaszczyznowy, jak może się wydawać. Jest jednak do pokonania. Kolejny polski mistrz MMA byłby powodem do dumy dla całego środowiska. Niech laicy wiedzą, że polskie MMA ma się dobrze również poza KSW. WAR Michał!