Czy policjant vs. ulicznik to dobra forma promocji walki? [PUBLICYSTYKA]
Słucham, patrzę i oczom nie wierzę. Były zawodnik UFC i były mundurowy Piotr Hallmann awanturujący się z jednym z freakfighterów jak „równy z równym”? Jakieś 10-11 lat temu nigdy bym nie pomyślał, że do czegoś takiego dojdzie. Media już okrzykują potencjalne starcie pojedynkiem policjant vs. ulicznik. Czy to dobry pomysł na przyciągnięcie widzów? Ponownie mogę napisać o kolejnym pomyśle freakfightów: zarobkowo tak, sportowo nie.
Emerytowany mundurowy wchodzi do gry
Mimo że dość szybko wyłączyłem spinę Piotra Hallmanna z jednym z freakfighterów, byłem pod „wrażeniem”, jak niewiele różnili się pod względem sposobu wypowiedzi i agresji. A teoretycznie powinni. Co mnie zaskoczyło? To, że Piotr Hallmann w całej tej awanturze pokazał policyjne oznaczenia i promował się jako „pies”. Nie lubię takiego określenia, ale jest ono powszechnie stosowane, czasami nawet przez policjantów. Warto zauważyć, że jest to mundurowy na emeryturze. Ale podobno profesja wpływa na człowieka i policjantem zostaje się przez całe życie. Czy jednak można wnioskować, że w każdym policjancie jest potencjał do takich awantur, takiego języka i takich zachowań? Mam nadzieję, że nie. Nie chciałbym w swoim życiu spotykać takich policjantów. Ale są emocje – i to daje potencjał do promocji freakfightu.
Policjant vs. ulicznik – emocje grupowe
Spore znaczenie w promocji pojedynków może mieć to, z jaką grupą, z jakimi postawami i wartościami identyfikują się poszczególni zawodnicy. Czy tak powinno być? Moim zdaniem nie ma nic złego w wejściu do klatki w stroju strażaka/górnika/kogokolwiek, o ile ma to pozytywny cel i nie towarzyszą temu konflikty między grupami. Można podawać mnóstwo przypadków. Pokazują, że MMA jest dla każdego – dla osób różnych profesji, dla osób pochodzących z różnych miejsc i grup społecznych, wyznających różne religie lub podzielający inne systemy wartości.
W przypadku tego pojedynku historia jest zupełnie inna. Policjant vs. ulicznik to dwie przeciwstawne grupy. Ja wiem, że według różnych przekazów typu film „Pitbull” środowiska mundurowych i przestępców mogą być bliżej, niż może się to wydawać. Chodzi jednak o zasadę. Z zasady policjanci i ulicznicy są na przeciwstawnych biegunach. Celem ulicznikow jest działać tak, by policja się nie dowiedziała. Celem policji jest przejrzenie ich i aresztowanie podejrzanych. No i przedstawiciele tych grup raczej nie pałają do siebie sympatią. Rodzi się konflikt, który może przyciągnąć różne środowiska. Prawilniacy z całej Polski na pewno będą chcieli zobaczyć jak „pies” dostaje oklep. Nikt nie będzie szukał piękna sportowych wrażeń, zwrotów akcji i trzymał kciuki za długi i piękny pojedynek. Wyobrażam sobie przed telewizorami tysiące krzyczących prawilniaków, ziomeczków i innych ludzi identyfikujących się z ulicznikami lub te środowiska popierających.
A co na to policja?
Być może pojedynek będą chcieli zobaczyć również niektórzy policjanci, ale tutaj raczej nie mam pewności. Na pewno nie każdy z nich akceptuje sam fakt takiego starcia. Policjanci mają szemrane środowisko łapać, a nie z nim współpracować. Ale może ktoś się skusi, by obejrzeć (swego czasu) naprawdę dobrego zawodnika i jednocześnie emerytowanego mundurowego. Sam z chęcią jeszcze zobaczyłbym walkę jednego z pierwszych Polaków w UFC, choć może jednak nie w takich okolicznościach. Nie chcę pisać o upadku, nie chcę oceniać. Człowiek nie wszędzie jest doceniany, a pieniądze chce zarabiać każdy.
Kasa się zgadza
Tutaj nie ma wątpliwości – czegoś takiego we freakfightach jeszcze nie było i na pewno to zestawienie ma potencjał, by być hitem dla określonego targetu. To produkt w stu procentach adresowany do dość aktywnej grupy chuliganów, która będzie miała możliwość emocjonowania się startem policjant vs. ulicznik. To również kolejna odsłona buntu przeciw systemowi nawet jeżeli do pojedynku staje mundurowy na emeryturze. Nie sądzę, by jakakolwiek służba zgodziła się na pojedynek czynnego pracownika we freakfightach. No ale każdy młody buntownik, który chuliganem nie jest, ale niedawno został spisany przez funkcjonariusza, będzie mógł przekierować swoje negatywne emocje na to starcie. Kierowca, który jeździ szybko i zarobił sporo punktów karnych – jego też będzie kusić pojedynek byłego policjanta. Są w Polsce ludzie, którzy po prostu nie lubią policji. Ale są też ludzie którzy nie lubią chuliganów, ale oni raczej nie będa chcieli oglądać freakfightów.
Policjant vs. ulicznik to nie sport. Zawodnik vs. zawodnik to sport!
Może wydawać się trochę naiwne to, że patrzę na freakfighty przez pryzmat sportu. Ale jednak pojedynki mają w większości sportową formę, więc warto również zapytać, jaką faktyczną wartość będzie miał ten pojedynek. Nie spodziewam się fajerwerków, mimo że do walki wchodzi były zawodnik UFC. Bo do tanga trzeba dwojga. Duże emocje towarzyszące pojedynkowi i specyfika freakfightów raczej nie pozwolą na piękne, taktyczne starcie. Nie będzie uczty, raczej będzie fast food, choć naprawdę chciałbym się mylić. Odnoszę wrażenie, że rywal Hallmanna rzuci się na niego z pięściami. Czy były zawodnik UFC ulegnie emocjom i podejmie taką walkę, czy może podejdzie do pojedynku taktycznie? Jest tu trochę wątpliwości. Na pewno będzie smutno patrzeć, jeżeli Hallmann wejdzię w grę rywala i zostanie trafiony jednym z mocnych zamachowych uderzeń. Co zbyt często się zdarza, gdy profesjonalny sportowiec idzie w bójkę z mniej doświadczonym rywalem, który tylko na to czeka.
Starcie jak starcie, ale na pewno sportowy odbiór wydarzenia będzie znacząco zakłócony właśnie przez tę atmosferę pojedynku policjant vs. ulicznik. Ja wiem, że każdy ma prawo widzieć pojedynek z własnej perspektywy, ale naprawdę nie jest to dobre podejście. Ani to nie sprzyja promowaniu sportowych wartości, ani nie odpowiada na żadne pytanie, a tylko niepotrzebnie zagęszcza atmosferę. Mamy do zobaczenia świetnego zawodnika w pojedynku z zapewne agresywnym rywalem prezentującym uliczny styl walki. Ale ludzie nie zwrócą na to uwagi. Na pierwszym miejscu będzie policjant vs. ulicznik. Zbyt dużo emocji nie pozwoli na normalne podejście do pojedynku, kulturę na widowni i normalną dyskusję w mediach społecznościowych. Będzie jeszcze gorzej niż jest. Ale czego ja się spodziewam…
Sądzę, że występ Piotra Hallmanna i prezentowanie się jako były policjant na freakfightowych konferencjach negatywnie wpływa na wizerunek służb mundurowych. Może warto wejść do klatki jako „były zawodnik UFC”, a nie jako były policjant? Z szacunku dla ludzi, którzy nadal noszą ten mundur.
Smutna rzeczywistość sportów walki?
Kolejny raz mamy do czynienia z sytuacją, w której przekroczenie kolejnych granic może być zarobkowym strzałem w dziesiątkę, ale nie niesie ono ze sobą nic pozytywnego. Piotr Hallmann jako były zawodnik UFC startuje we freakfightach, gdzie z napisem „Policja” na bluzie awanturuje się z ulicznik w taki sposób, że trudno rozróżnić, kto jest kim. Dlaczego? Dlatego, że freakfighty lepiej płacą. A co do walki – może ona bardzo dobrze sprzedać się wśród masowego widza. Tylko co z tego…