Marcin Wrzosek wskazuje swojego faworyta w turnieju FAME!
Jednym z najbardziej wyczekiwanych punktów programu gali FAME na PGE Narodowym jest kolejny turniej FAME. Marcin Wrzosek, który swoją drogą również zawalczy na tej gali, pokusił się o wskazanie swojego faworyta we wspomnianym turnieju.
Turniej FAME w Klatce Rzymskiej zapowiada się niezwykle interesująco. Czeka nas łącznie 7 walk w formule MMA, w tym finałowa o niebotyczne pieniądze. Warte uwagi jest też to, że finał tej rywalizacji będzie jednym z dwóch main eventów.
Najpierw będziemy mieli do czynienia z czterema ćwierćfinałami. Są nimi następujące pojedynki: Tyburski vs. Gromadzki, Tańcula vs. Kwieciński, Szeliga vs. „Wiewiór”, a także Oświeciński vs. „Greg”. Te zestawienia zapowiadają się naprawdę ciekawie, natomiast jak to wygląda z półfinałami?
Po fazie ćwierćfinałów nastąpi losowanie par półfinałowych. Oczywistą rzeczą jest to, że ich tryumfatorzy skonfrontują się ze sobą w wielkim finale. Wszystkie starcia, za wyjątkiem finału bez limitu czasowego, odbędą się na dystansie jednej rundy po 5 minut. Co więcej w przeciwieństwie do turnieju z FAME 20, w tym przypadku będziemy mieli formułę MMA, a nie K1 oraz jak już mówiłem nie oktagon, lecz zmodyfikowaną Klatkę Rzymską. Na czym polega owa modyfikacja? Klatka nie będzie miała wymiary 3 x 3 metry, a 3.5 x 3.5 metra w związku z czym będzie tam delikatnie więcej przestrzeni.
Kogo Wrzosek widzi jako zwycięzcę?
We wtorek „Polish Zombie” był gościem Tomasza Matysiaka. Dziś w godzinach wieczornych ukazała się na YouTubie ich prawie dwugodzinna rozmowa. Jednym z jej wątków był turniej FAME. „Szalony Reporter” zapytał się wprost byłego mistrza organizacji KSW o jego faworyta w tej rywalizacji. Marcin nie zwlekał długo z odpowiedzią:
Stawiam na „Grega”. (…) Nie wiem jak długo trenuje, ale wiem, że trenuje w solidnym teamie. Prezentuje jakiś tam poziom, a do tego jest wyszczekany, co we freak fightach się bardzo dobrze sprawdza.
Odnośnie reszty zawodników to Marcin wskazał Tańculę oraz Szeligę za najsłabsze ogniwa, z kolei Tyburskiego jako istotnego gracza. Według doświadczonego weterana sportów walki faworyzowany przez większość „Wiewiór” może nie odczuwać głodu, który mu towarzyszył przed wygraną ostatniego turnieju. Ja już zacieram rączki myśląc o tym wszystkim, a wy?