UFC 296: Alexandre Pantoja drugi raz pokonał Brandona Royvala i pozostał mistrzem wagi muszej
Alexandre Pantoja (27-5) pokonał Brandona Royvala (15-7) w co-main evencie gali UFC 296, gdzie na szali znalazł się pas wagi muszej.
Pantoja błyskawicznie ruszył na rywala z kolejnymi ciosami i niskimi kopnięciami. Royval też starał się odpowiadać lowkickami. Amerykanin uruchomił też prawy prosty. Pantoja pociągnął rywala za dwie nogi i przy siatce dość łatwo obalił. Mistrz podnosił pozycję by zadawać ciosy. Pretendent z kolei leżąc odpowiadał upkickami. Pantoja fenomenalnie przechodził pozycje. W końcówce rundy walka wróciła do stójki. Tu Royval trafił parę razy, ale sam również przyjął.
Druga runda zaczęła się od presji ze strony Pantoji. Potem „The Cannibal” dobrze w tempo też obalił. Royval był co prawda aktywny z dołu, ale to mistrz był w lepszej sytuacji. Po pewnym czasie Pantoja przeszedł do pozycji bocznej, ale tylko na chwilę. Royval nadal sporo bił z dołu. W ostatniej minucie walka wróciła do stójki. Tu najpierw trafił mistrz a potem high kickiem pretendent. Pantoja ponownie sprowadził walkę do parteru w końcowych sekundach.
Również w trzeciej rundzie „The Cannibal” szybko obalił. Teraz udało mu się też uzyskać dosiad a potem zajść za plecy. Royval zrzucił go jednak. Amerykanin bił sporo prawym prostym. „Raw Dawg” dobrze czuł się w stójce. Trafił też kolanem. Na minutę przed końcem dał się jednak ponownie obalić. Podobnie jak w poprzednich rundach Brazylijczyk skupiał się jednak głównie na kontroli a aktywniejszy z dołu był jego rywal.
Pantoja ruszył z kilkoma ciosami a potem łapiąc za dwie nogi doprowadził do kolejnego obalenia już na początku rundy czwartej. Mistrz po pewnym czasie zdołał zajść za plecy pretendenta. Brazylijczyk męczył rywala naciskówką i dalej szukał swoich okazji. Na 30 sekund przed końcem rund Royval w końcu odwrócił pozycję i rozpuścił nieco ręce. Miał jednak zbyt mało czasu by zrobić coś konkretnego.
Royval wywierał presję i trafiał naprawdę sporo w rundzie piątej. Kolejne ciosy Amerykanina dochodziły do celu. „Raw Dawg” przegrywał na kartach punktowych i musiał podejmować ryzyko. Bił sporo, ale w połowie rundy Pantoja w końcu ruszył po obalenie. Brazylijczyk dopiął swego i przeniósł walkę do parteru. Tu skupiał się przede wszystkim na kontroli. W samej końcówce spuścił jeszcze kilka ciosów młotkowych.
50-45, 50-45, 49-46 – sędziowie nie mieli wątpliwości, że lepszy tego wieczoru był Pantoja. Brazylijczyk pewnie wygrał i pozostał mistrzem kategorii muszej.
Był to rewanż za starcie z 2021 roku. Wówczas to Pantoja zwyciężył poddając rywala duszeniem zza pleców w drugiej rundzie. W rewanżu również Brazylijczyk również zwyciężył, ale tym razem walka potrwała pełen dystans.