MMA PLNajnowszeKSWZawodnik MMA woli być youtuberem. Dlaczego mnie to nie dziwi? [KOMENTARZ]

Zawodnik MMA woli być youtuberem. Dlaczego mnie to nie dziwi? [KOMENTARZ]

Dwie wygrane z rzędu w KSW, wola walki, inteligencja i młodość – Leo Brichta to dobry materiał na czołówkę KSW w wadze lekkiej. W wygranym starciu z Romanem Szymańskim zrobił naprawdę dobre wrażenie. Podczas gdy część kibiców już wyobrażała sobie jego kolejne walki, gruchnęła wiadomość: Zawodnik MMA woli być youtuberem. Szok i niedowierzanie? Mnie to nie dziwi. Dlaczego bardzo perspektywiczni zawodnicy MMA wolą inne biznesy zamiast walki w klatce?

W blasku fleszy

Sława, podziw, pieniądze, drogie ubrania i samochody, zaproszenia na imprezy – widząc największe gwiazdy sportu można odnieść wrażenie, że nic tylko pozazdrościć. Media chętnie pokazują historie ludzi sukcesu, bo każdy lubi sobie wyobrazić, że jest na miejscu gwiazd. I widzimy uśmiechniętych sportowców, którzy cieszą się życiem. Korzystają z niego pełnymi garściami. Nieustanna radość, zero zmartwień, zdrowie i szacunek milionów widzów. Taką sielankę z chęcią prezentują nam media. A my w to wierzymy.

I podobnie jest w świecie sportów walki. Myśląc o życiu zawodnika kibice wyobrażają sobie nieustanne pasmo sukcesów. Myślą o tych, którzy zaszli na szczyt. Dla wielu widzów zarobek jest wręcz nieadekwatny do wykonanej pracy – wchodzi do klatki na kilka lub kilkanaście minut i wychodzi bogatszy o wielokrotność zarobków przeciętnego widza. Nic tylko walczyć, wygrywać i zdobywać kolejne zera na swoim koncie. Pamiętam zdjęcie siedzącego Conora McGregora ze spadającymi na niego dolarami. Tak wygląda MMA w blasku fleszy.

Gdy flesze zgasną

A teraz obudźmy się ze snu i przejdźmy do codziennej rzeczywistości. Wojownik ma naprawdę niewielką szansę na to, by być mistrzem organizacji. Naprawdę dobrze zarabia kilku szczęśliwców. To prawda, że swój sukces osiągnęli ciężką pracą (nie da się inaczej), ale nie tylko oni ciężko na to pracują. Istnieją świetni zawodnicy, którym po prostu się nie poszczęściło. Byli o krok od zdobycia mistrzostwa, ale zawsze ktoś okazał się lepszy. Zastanawiasz się, dlaczego mimo tak zażartej walki wojownicy darzą się szacunkiem? Mimo że walczą przeciw sobie, to razem walczą o lepszy byt. Zmagają się ze sobą, ale też zmagają się z takimi samymi trudnościami. W przeciwnym narożniku widzą samych siebie.

Życie zawodnika wcale nie jest usłane różami. Więcej jest kolców niż róż. Codzienny trening to codzienny test siły woli. Nawet jeżeli trening trwa półtora godziny, czujesz się bardziej zmęczony niż po 8 godzinach standardowej pracy i bywa, że po prostu nie masz ochoty na nic innego. Nawet jeżeli lubisz coś robić, robienie tego dzień w dzień wcale nie musi być przyjemne. Rutyna treningowa może dopaść każdego. Nie masz czasu (lub siły) na życie społeczne. Twoje relacje są podporządkowane cyklowi przygotowawczemu do kolejnej walki.

Jak zawodnicy zarabiają na życie? Maksymalnie kilkoma pojedynkami w roku. Ta wielokrotność średnich zarobków to również rekompensata za wielokrotność miesięcy bez pojedynku. Jeżeli sponsor da trochę kasy na przygotowania, to jest super. A najczęściej zawodnicy muszą łączyć życie sportowca ze zwykłą pracą zarobkową. Zawodnicy pracują w różnych miejscach – nie zawsze mają ten komfort, by poświęcić cały swój czas na sport. Tak dzieje się również w UFC, organizacji MMA na najwyższym światowym poziomie. Te kilka tysięcy dolarów raz na kilka miesięcy może okazać się naprawdę drobną kwotą, jeżeli zawodnik ze Stanów ma do utrzymania całą rodzinę.

Łaska kibiców na pstrym koniu… Jaka łaska kibiców!?

Zawodnicy MMA poświęcają naprawdę wiele, by dobrze przygotować się do kolejnych występów, ale nie zawsze są doceniani. Jedną z niezwykle istotnych potrzeb człowieka jest potrzeba uznania. To nie jest tak, że tylko kasa się liczy. Można mieć grubą skórę i odporność na kretyńskie komentarze hejterów, ale nawet na najtwardszego zawodnika może w końcu coś wpłynąć. Znane są historie świetnych sportowców, którzy zrezygnowali np. z reprezentacyjnej kariery ze względu na hejterskie komentarze dotyczące ich występów.

Trenujesz, starasz się i przychodzi dzień walki. Popełniasz jeden błąd i przegrywasz. Z bohatera stajesz się zerem. Z człowieka sukcesu stajesz się nieudacznikiem. Ci wspaniali kibice, którzy jeszcze niedawno wychwalali Cię pod niebiosa, dziś mieszają cię z błotem. Nie zasłużyłeś na takie traktowanie. Pamiętam historię Andrzeja Gołoty, który był tak powszechnie wyśmiewany w mediach. Najchętniej Gołotę wyśmiewały osoby, które nigdy w życiu nie miały na sobie bokserskich rękawic. A to przecież najlepszy polski bokser wagi ciężkiej w historii.

To organizacja jest pracodawcą, ale tak naprawdę to poziom zainteresowania kibiców decyduje o zarobkach. Każdy zawodnik ostatecznie jest niewolnikiem na pasku tej rozemocjonowanej masy, która traktuje swoich „ulubieńców” jak swoją własność. Bez szacunku i bez jakiejkolwiek wyrozumiałości. Odrobinę bawią mnie słowa zawodników, którzy mówią, że robią to wszystko dla kibiców. Prawda jest taka, że wojownicy biją się po to, by tysiące nachlanych Januszy miało dobry ubaw przed telewizorem.

Ile lat będziesz zawodnikiem?

Nawet tak młody zawodnik jak Leo Brichta ma przed sobą kilkanaście, do 20 lat kariery. Różne rzeczy dzieją się z zawodnikami po zawieszeniu rękawic na kołku. Organizm odczuwa trudy rywalizacji, a bywa i tak, że dawne wielkie boje uniemożliwiają normalne funkcjonowanie (doskonałym przykładem jest legendarny Marek Piotrowski). Nie każdy może zostać trenerem, nie każdy zostanie telewizyjnym ekspertem lub dziennikarzem sportowym. Myślę, że każdy zawodnik prędzej czy później zada sobie pytanie, czy nie lepiej rozwijać się w kierunku, który zapewni lepszą przyszłość na dłużej niż te kilkanaście lat.

Po niefighterskiej stronie życia

Mój nastoletni bratanek mówił niedawno: „życie jest pełne możliwości”. Oczywiście, życie jest też pełne różnych trudności, ale powyższe stwierdzenie jest prawdziwe. Jeżeli zawodnik jest na tyle popularny i na tyle łebski, by zarobić znacznie więcej poza sportem, dlaczego niby musi kontynuować występy? Po to, by zadowalać tych kibiców, którzy są gotowi zmieszać z błotem każdego sportowca, któremu coś nie wyszło?

Leo Brichta dobrze prezentuje się przed kamerami, nie jest głupi, umie rozmawiać i wydaje się przyciągać publiczność na swój kanał. Pojawia się szansa zarobku, być może większego niż za występy w KSW. Dlaczego miałby z niej nie skorzystać? Skoro kasa się zgadza, może to robić przez wiele lat i nie traci zdrowia, to dlaczego nadal ma ryzykować zdrowiem? Oczywiście szkoda, że możemy go już nie zobaczyć w klatce. Ale warto uszanować jego wybór. Skoro zawodnik MMA woli być youtuberem, ma swoje powody. I to jego życie.

Gdy freakfighterzy zarabiają więcej… Pieniądze duże i małe

No i oczywiście nie mogę nie wspomnieć o tym, co liczy się w dzisiejszych czasach. Co opłaca się bardziej? Być sportowcem, który mozolnie buduje swoją popularność dzięki świetnym walkom czy być kimś popularnym, który za jeden pojedynek w klatce dostanie więcej niż sportowiec za kilka pojedynków? Wiem, że w tej chwili upraszam sprawę (bo przyciągać ludzi wcale nie jest łatwo), ale na pewno wielu zawodników boli sytuacja, w której celebryta zarabia kilka, kilkanaście razy więcej niż prawdziwy sportowiec.

Wyobrażam sobie sytuację, w której Leo Brichta staje się medialną gwiazdą. Udaje mu się zbudować popularność w całych Czechach. W międzyczasie pojawia się wielka organizacja freakfightowa, która płaci zawodnikom więcej niż organizacje typowo sportowe. Jako że Leo jest niezwykle popularny, rozmowy o kwotach zaczyna ze znacznie wyższego poziomu niż gdyby był „tylko sportowcem”. Która droga bardziej się opłaci?

Zawodnik MMA woli być youtuberem? Uszanujmy wybór!

Po co to wszystko opisuję? Po to, by wspaniali kibice spróbowali zrozumieć, z czym mierzą się ich ulubieńcy i dali zawodnikowi czas na podjęcie decyzji (i ją uszanowali). Może propozycja wyższych zarobków ze strony organizacji skusiłaby zawodnika do pozostania w rywalizacji? Tutaj zawsze można się dogadać. A jeżeli się nie uda? Cóż… Powodzenia, Leo, cokolwiek nie wybierzesz.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis