Luke Rockhold: Atrakcyjny dla mas
OCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.0 Transitional//EN" "http://www.w3.org/TR/REC-html40/loose.dtd">
Zorganizowany przez UFC po raz czwarty „International Fight Week” ściągnął rzesze fanów uzbrojonych po zęby we flamastry i pamiątki do hali Sands Expo Cener w Las Vegas. Wszyscy oni cierpliwie czekają w wielu kolejkach na autografy i zdjęcia z ich ulubionymi fighterami. Szczególnie jedna kolejka wyróżnia się pod względem nasycenia nastolatkami i ich mamami, które (z pozoru) nie wydają się być fascynatkami zniszczenia i przemocy dokonujących się regularnie w oktagonie UFC. Jedna z futbolowych mam pochyla się do koleżanki stojącej obok i szeptem pyta: „Kto to?”. Ta pytana trzydziestolatka nie spuszczając z oka początku kolejki odpowiada bez wachania i z uśmiechem – „To Luke Rockhold”.
Wszystkie panie stojące w kolejce patrzą w tym samym kierunku. Mierzący 190 cm fighter wagi średniej wygląda jakby urwał się z obsady „Słonecznego patrolu”. Podpisuje niekończącą się rzekę kartek i pamiątek, przedziera się przez tłum fanów z pomocą menadżerki, która stara się zapewnić im przejście w sposób kulturalny i nie zrażający nastolaków pstrykających koleje selfie z idolem.
Kiedy wreszcie udaje się nam usiąść na kanapie z Rockhold’em, wydaje się być mocno zmęczony. W tle leci zapowiedź walki McGregor vs Mendes. Wygląda na to, że będzie to najlepiej sprzedany show w historii UFC. Na stoliku przed nami leży magazyn Fighters Only, który na okładce prezentuje zdjęcie Luke’a ubranego w ciuchy sponsora – Adidas Fight Gear. Mówię Rockhold’owi, że jeżeli wygra pas, to pewnie znajdzie się na okładce GQ i pytam, czy myślał kiedyś o tym, jak można sprzedać jego wizerunek.
Trzydziestolatek patrzy na ekran, znów na leżący na stole magazyn, bierze głęboki oddech i przyznaje, że bycie gwiazdą przeszło mu przez głowę.
„Tak, myślałem o tym. Mogę wyjść poza granice wyznaczane przez sport i nie przeraża mnie pomysł, żeby wziąć udział w projektach nie związanych z UFC.”
Rockhold nie jest głupi. Zdaje sobie sprawę, że czeka na niego popularność w kulturze masowej mainstreamu. Pojawienie się w Bravo „The Millionaire Matchmaker” było przedsmakiem sławy. Niekoniecznie udało się pokazanie fightera z najlepszej strony, bo przedstawiony został jako cwany kawaler, a nie gentelman szukający uczucia. Jednak Luke się tym specjalnie nie przejął i śmieje się teraz z własnego udziału w tym projekcie.
Przypominamy sobie kilka sytuacji związanych z tym występem i wracamy do konwersacji.
„Jestem przede wszystkim zawodnikiem i na tym jestem skupiony” mówi Luke i uśmiecha się szeroko. „Wszystkie te fanfary i konfetti brzmią nieźle, ale niczego nie pragnę bardziej niż pasa mistrzowskiego kategorii średniej.”
Były mistrzo organizacji Strikeforce wie, jak to jest, kiedy jesteś mistrzem i lubi to uczucie. Był w drodze na szczyt, kiedy to jego plany zostały zepsute przez Vitor’a Belforta i jego obrotowe kopnięcie w debiutanckiej walce 2013. Boli tym bardziej, żę była to walka otoczona kontrowersyjnymi informacjami na temat nokautów Belforta walczącego w Brazylii i wspomaganego przez teriapię hormonalną.
Rockhold nie krył swoich uczuć do Belforta i przyznaje, że poczuł satysfakcję, kiedy ten ostatni został boleśnie zatrzymany przez właściciela pasa mistrzowskiego UFC – Chrisa Wiedmana. Porażka rywala w walce z mistrzem to niewielka satysfakcja w porównaniu z tym, czego nauczył się na własnej przegranej Luke Rockhold.
„Ta obrotówka znikąd, to najlepsza rzecz, jaka mi się zdarzyła w karierze. Powinienem go pokonać, nawet jeżeli był na tym g…wnie, ale to był perfekcyjny zbieg okoliczności dla Belforta i to mnie zmobilizowało do koncentracji i analizy mojego stylu walki. Nienawidzę przegrywać i ta przegrana zmobilizowała mnie dodatkowo. Przemyślałem dokładnie co i dlaczego robię.”
Odkąd porażka sprawiłą, ze droga na szczyt stała sie nieco dłuższa, Rockhold stał się znacznie bardziej agresywnym fighterem. Zgniótł Costasa Philippou, Tima Boetscha, Michaela Bispinga i Lyoto Machide dość łatwo. Żaden z w/w przeciwników nie przetrwał do trzeciej rundy, a zwycięstwo nad Machidą jest szczególnie prestiżowe.
Zagadka, jaką zawsze jest Machida, okazała się całkiem prosta. Brazylijczyk z japońskimi korzeniami postawił trudne warunki Chrisowi Wiedmanowi, szybko odprawił CB Dollawaya w kolejnej walce i nikt nie wiedział, jak skończy się pojedynek 18 kwietnia. Trenujący w American Kickboxing Academy Rockhold rozprawił się z Machidą w sposób robiący wrażenie i zakończył w drugiej rundzie duszeniem zza pleców. To zwycięstwo zapewniła mu status pretendenta z numerem 1.
„To był doskonały scenariusz tej walki. Mogłem go pokonać w każdej płaszczyźnie, ale wiedziałem, że największą przewagę mam w parterze. Wymiany w stójce byłyby pewnie denerwujące i trochę więcej czasu zajęłoby, żeby skończyć tą walkę, a zawsze szukam najszybszej i najlepszej metody zakończenia pojedynku” – mówi Luke Rockhold o walce, za którą dostał 50 tys. $ premii i tytuł „Walki Wieczoru”.
AKA Gym wydaje się być na rollercoasterze w tym roku. Porażka Daniela Cormiera w walce z Jonem Jonesem nadrobiona zostałą imponującą wygraną w walce z Anthonym Jonsonem o pas kategorii półciężkiej cztery miesiące później. Broniący tutułu w królewskiej kategorii Cain Velasquez został totalnie zdominowany przez Fabricio Werduna. Teraz Rockhold ma szansę na zdobycie złotego pasa w kategorii średniej i twierdzi, że wszyscy w jego teamie wierzą w sukces, a morale jest wysokie.
„Wszyscy podchodzimy do tego w ten sposób, że jeśli przegramy, to po prostu mobilizujemy się mocniej i stajemy się jeszcze lepsi.” Rockhold mówi o sobie i Velasquezie jako przykładach takiego podejścia. „Widziałeś, w co się zmienił Cain po przegranej z dos Santosem, prawda? On wróci szybciej niż myślisz.”
W tle leci wywiad z Conorem McGregorem i pytam Luke’a co myśli o „Notorycznym” i jego zdolnościach do skupiania na sobie uwagi mediów.
„Nie muszę załatwiać sobie walk gadaniem. Walczę o moje miejsce w hierarchii.”
Po zbyciu uwagi o zdobywaniu popularności przy pomocy środków nie związanych ze sportem, Rockhold mówi, że w sumie podoba mu się sposób bycia McGregora i właściwie to nie jest przeciwnikiem nakręcania atmosfery przed walką.
„Nie jestem przeciwnikiem podgrzewania sytuacji. Jestem zawodnikiem i nie chcę pozostać w tyle w czasie zawodów / walki ani w okresie poprzedzającym pojedynek. Chcę zbudować napięcie dla fanów i potem zrobić dobre show w klatce. Jeżeli sytuacja się rozwinie w tym kierunku, zacznę omawiać mój pojedynek z Wiedmanem, aby troche namieszać mu w głowie.”
Już po naszym wywiadzie Rockhold i Wiedman wdali się w wymianę zdań na Twiterze. AKA fighter sugeruje, że ma wszystkie atrybuty potrzebne, by pokonać mistrza i będzie miał przewagę w każdej płaszczyźnie walki.
„Różnica pomiędzy naszymi walkami z Machidą jest taka, że Wiedman ledwie dał radę, a ja skończyłem robotę w drugiej rundzie. Myślę, że Chris to dobry i inteligentny zawodnik, ale jestem lepszy pod każdym względem. Mam dopracowaną grę i moje jiu jitsu jest na innym poziomie.”
Wiedząc, jak dobre są zapasy aktualnego mistrza kategorii średniej, Rockhold daje mu tutaj kredyt, ale tylko tyle, żeby wpakować się w kłopoty.
„Jest lepszym ofensywnie zapaśnikiem niż ja, ale to mu w niczym nie pomoże.” Luke jest zwycięzcą IBJJF World Jiu Jitsu 2007. „Na macie znajdzie się w prawdziwych opałach. Spanikuje, a ja przyłożę mu z rozmachem Tigera Woods’a. Chcę wygrać, ale w sposób, który zostawi ślad i pokaże, że pokonałem przeciwników w mojej kategorii w stylu, który nie pozostawi wątpliwości, kto jest najlepszy.”
Zaraz obok naszego kąta z kanapą jakiś młody człowiek stara się przyciągnąć uwagę Rockholda, który w końcu przywołuje go skinieniem ręki. Nastolatek przynosi do stolika pełno kart ze zdjęciami i prosi o autorafy. Luke zwraca uwagę na zdjęcie, które pokazuje go w trakcie wykonywania kopnięcia obrotowego i prosi chłopaka, czy może je zatrzymać. Odkłada kartę obok magazynu, na którego okładce się znalazł i kończy podpisy.
„Nigdy się nie kończy” uśmiecha się i wyciąga dzwoniący telefon. To Michelle Velasquez, która ustala plany na kolację dla członków teamu AKA. Rockhold kończy rozmowę i przegląda wiadomości w telefonie. „Nigdy się nie kończy”
– powtarza.
Pytam, jak sobie poradzi ze sławą i jeszcze większym natężeniem popularności kiedy zostanie mistrzem. Zbywa to wzruszeniem ramion, jak coś, z czym poradzi sobie bez problemu. Pytany o najbardziej zwariowane doświadczenia z fanami zastanawia się przez chwilę. Potem grzebie w telefonie i wydobywa wiadomości z Twittera. Setki kobiet skomentowały jego zachowanie w programie „The Millionaire Matchmaker”, które skonfliktowało go z prowadzącą Patti Stanger. Grube komentarze nienadające się do druku.
„Zawsze będę tym samym Lukiem”
– mówi Rockhold i zanosi się śmiechem. „Schrzaniłem ten program!” Ciągle się śmieje patrząc na wiadomości od fanek na Twitterze. Jeżeli zostanie mistrzem, to nie będzie problemu z podróżami i wywiadami w TV, ale jedna rzecz stanie się celem samym w sobie.
„Program „Kawaler” to następny projekt. Rozwalę ten temat! Boże, nie można mi dawać tyle władzy!”
za Sherdog.com