Walki, które muszą sie odbyć w 2019!
Matchmaking to ciężki orzech do zgryzienia. MMA nie raz i nie dwa udowodniło, że zestawianie walk to robota wymagająca „jaj”, by udźwignąć odpowiedzialność zapewnienia fanom odpowiedniej rozrywki. Czy zestawić pojedynek którego fani pragną, kosztem rankingów? Czy może iść drogą sportową i mieć nadzieje, że fani się nie wynudzą? Trzeba umieć znaleźć bezpieczny balans. Są jednak pojedynki które zaspokoją fanów zarówno sportowego jak i ekscytującego trybu zestawiania. Oto kilka walk, do których moim zdaniem, powinno dojść w 2019
Kyoji Horiguchi vs Darrion Caldwell II
Pierwsze starcie obu panów odbyło się niedawno na sylwestrowej gali Rizin. W trzeciej rundzie Japończyk, wyraźnie nieradzący sobie z przewagą zapaśniczą rywala, zapiął ciasną gilotynę. Tym samym, Horiguchi odniósł jedenastą wiktorię z rzędu, w tym ósmą po odejściu z UFC. I o ile cały czas pytam KTO NA TO ODEJŚCIE POZWOLIŁ, widzę pozytywy. Kyoji zarabia teraz dobre pieniądze. Brak kontraktu z UFC pozwala na sprawdzenie się na wielu arenach. To dzięki temu doszło do walki z mistrzem Bellatora w wadze koguciej.
Caldwell to ciekawa postać – eksplozywny „Wilk” jest znakomitym zapaśnikiem, co udowodnił, kładąc Kyojiego kilka razy. Posiada naprawdę dynamiczną stójkę – nie boi się wymian ani latających kolan. W parterze posiada tryb „zabij” jak i „graj na decyzję”. To, który odpali zależy od rywala, ale obrona tytułu Bellatora mogłaby go skłonić do większej agresji.
Szanse na pojedynek:
Duże. Obaj panowie już w zasadzie pozapowiadali rewanż w mediach społecznościowych. Pytanie jest tylko gdzie i kiedy zobaczymy kontyuację tej znakomitej rywalizacji.
Al Iaquinta vs Justin Gaethje
Coś dla fanów „Just Bleed”. Panowie znani są z swojej agresywnej stójki oraz wywierania presji. Po samych stylach widać, że byłby to pojedynek o kandydata do walki roku. Faworytem prawdopodobnie zostałby Raging, wydający się być bardziej techniczny w swoich poczynaniach. Justin natomiast udowodnił że swoje może przyjąć, a technika blokowania ciosów twarzą wydaje się na razie być skuteczna. Amerykanów zbliża również sytuacja rankingowa – obaj wrócili po porażkach w świetnym stylu.
Szanse na pojedynek:
Średnie. Al i Justin byli zestawieni już w sierpniu. Iaquinta zrezygnował jednak w kilka dni po ogłoszeniu walki. Obecnie Al celuje w walkę z Tonym Fergusonem. To również byłby dobry pojedynek. Ale bardziej czekam na walkę z „Highlightem”.
TJ Dillashaw vs Marlon Moraes
Posiadający obecnie serię trzech zwycięstw „Magic” wyrósł na bardzo mocnego pretendenta. Na UFC w Fortalezie zmierzy się z Raphaelem Assuncao. Spróbuje tym samym zmazać jedyną porażkę odniesioną w ostatnich 8 latach. Urodzony w Rio de Janeiro Moraes to były mistrz WSOF w wadze koguciej. Jest niesamowicie szybki w kickboxingu, gdzie z arsenałem nokautujących kopnięć sieje spustoszenie. Nie oznacza to jednak, że na ziemi jest amatorem. Czarny pas brazylijskiego jiu-jitsu otrzymał od Ricardo Almeidy. W UFC na razie nie miał okazji do zademonstrowania parteru, ale patrząc po tym, co widziałem w WSOF, nie można go nazwać amatorem.
TJ Dillashaw to, moim zdaniem, najwybitniejszy kickbokser w obecnym MMA. To jak podpuszcza rywali zawsze robi na mnie wrażenie. Wybitny zarówno w kontrze jak i w ofensywie. Świetnie ustawiony taktycznie, jeśli się nie podpali, nie ma szans na przegraną. Potrafi po profesorsku odprawić rywali. „Killashaw” spróbuje zostać czwartym zawodnikiem, dzierżącym dwa pasy jednocześnie, ale nie wyklucza też sięgnięcia po trzy korony naraz.
Szanse na pojedynek:
Duże! Wszyscy zależy od wyników dwóch pierwszych gal na ESPN+. Jeśli zarówno Dillashaw jak i Moraes wygrają swoje pojedynki, będziemy świadkami konfrontacji bezpośredniej elity wagi koguciej. KONIECZNOŚĆ dla fanów technicznych batalii.
Gegard Mousasi vs Lyoto Machida II
Byłoby to rewanżowe starcie za pojedynek z 2014 roku, kiedy to po bardzo dobrej walce Brazylijski Smok wypunktował „Dreamcatchera” na dystansie 5 rund. 5 lat później obecny mistrz Bellatora ma szanse wyrównać rachunki.
Mousasi ma obecnie serię 8 zwycięst bez porażki. W pokonanym boju zostawił Chrisa Weidmana, Thiago Santosa, Aleksandra Szlemenko czy Rafaela Carvalho. Ostatni raz widziany był we wrześniu zeszłego roku, kiedy pokazał miejsce w szeregu Roremu Macdonaldowi w superwalce mistrzów.
Machida od czasu potyczki z Irańskim Holendrem nie miał dobrej passy. Przegrał 4 z 5 pojedynków, a dodatkowo został złapany na zażywaniu niedozwolonych substancji, łapiąc 1,5 roku zawieszenia. Obecnie ma dobrą passę trzech zwycięstw.
Szanse na pojedynek:
Bardzo duże. Obaj panowie garną się do rewanżu. Sam głównodowodzący Bellatorem Scott Coker jest też chętny. Na przeszkodzie może stać obiecana walka o pas dla Rafaela Lovato Juniora. Ale nie sądzę, żeby Coker przepuścił okazję do świetnego pojedynku.
Conor McGregor vs Max Holloway II
Albo grubo, albo wcale. Rewanże dobrze się sprzedają. Ciągle nie wiadomo, jaką karę dostanie Chabib Nurmagomiedow za rozpętanie zadymy na UFC 229. Patrząc jednak po tendencji UFC i komisji stanowych, można uznać, że Irlandzki gwiazdor będzie raczej bezkarny i gotowy do walki. Z kim w takim razie go zestawić? Odpowiedź jest prosta – z Maxem Hollowayem.
„Błogosławiony” jest niepokonany od trzynastu walk. To właśnie z McGregorem odniósł ostatnią porażkę i, patrząc jak się rozwinął, byłby faworytem ich ewentualnego starcia. Jest szybszy, ma dobre wyczucie dystansu, potrafi mocno przyjąć. Sam Holloway od dawna przebąkuje o przejściu do wagi wyżej. Byłby lepszy debiut niż w superwalce?
Szanse na pojedynek:
Marne. Wiele źródeł wskazuje, że McGregor jest szykowany do rewanżu z Dagestańczykiem, który ma po raz kolejny przebić rekord wykupień PPV.
Chabib Nurmagomiedow vs Tony Fergusonem
Ta walka jest przeklęta. Próbowano zestawić ją już 4 razy. Dwukrotnie wypadł Chabib – raz z powodu kontuzji żeber i raz z powodu problemów z wagą. Ale tyleż samo razy wypadł Ferguson, z powodów kontuzji. No ileż można? Ano można. To jest najbardziej oczekujące zestawienie w historii wagi lekkiej, jak nie całego UFC.
Z jednej strony wybitny grappler, niepokonany w MMA w tym 11-0 w samym UFC. O jego zapasach można by napisać oddzielny esej pod tytułem „dlaczego zapasy nie są takie nudne”. Z jego presją nie mogli poradzić sobie Edson Barboza, Al Iaquinta czy Conor McGregor. W całej swojej karierze przegrał tylko jedną rundę.
Po drugiej stronie mamy nieobliczanego uderzacza z Kalifornii, który na ziemi czuje się jak ryba w wodzie. 19 z 24 pojedynków skończył przed czasem. Na presję rywala odpowiada jeszcze większym podkręcaniem tempa. Wygrywał z Rafaelem Dos Anjosem, Kevinem Lee czy Edsonem Barbozą. Niepokonany od 11 walk.
Szanse na pojedynek:
Średnie. Panów zestawiano cztery razy i po fiasko z UFC 223, zarówno sami jak i włodarze UFC chcieliby odpocząć od tej walki. Dużo się też mówi o rewanżu Dagestańczyka z Conorem McGregorem.
Jon Jones vs Daniel Cormier III
Jedna z największych rywalizacji w UFC. Z jednej strony wzór jako sportowiec, niepokonany w wadze ciężkiej. Mistrz dwóch kategorii, który obronił tytuły w obu wagach. Z drugiej jego nemezis, praktycznie niepokonany w MMA bad boy, co i rusz rujnujący swoją karierę. Mając specjalne względy, pokazuje środkowy palec przyzwoitości. Yin i Yang. Dwójka najlepszych w historii MMA. Nie można przejść obok takiego starcia obojętnie.
Jones w kontrowersyjnych okolicznościach – związanych z testami antydopingowymi – zdobył tytuł wagi półciężkiej. Pokonał Alexandra Gustafssona przez nokaut w trzeciej rundzie. Wcześniej notował wygraną nad Cormierem (zwróconą na no contest) oraz wypunktował Ovince’a St.Preux.
Cormier może zaliczyć ostatni rok do udanych. Wszystkie trzy walki wygrał przed czasem zostając podwójnym mistrzem UFC. Jego ofiarami padli: Volkan Oezdemir, Stipe Miocic i Derreck Lewis.
Szanse na pojedynek:
Średnie. Obecnie panów dzieli podział kategorii wagowych. DC musiałby zejść do 205 funtów, albo Jones pójść w górę. Na razie jeden i drugi nie pcha się zmiany limitu wagowego, a sam Cormier zbliża się do emerytury. Pozostaje czekać.