MMA PLNajnowszePublicystyka300 walk i zaledwie 13 wygranych – oto najgorszy bokser w historii

300 walk i zaledwie 13 wygranych – oto najgorszy bokser w historii

Porażka w karierze sportowej wydaje się być jej nieodłącznym elementem. Niektórzy radzą sobie z nią lepiej, inni gorzej. Jeszcze inni wyznaczają sobie „limit porażek”, po których kończą karierę. Dziś jednak przedstawiamy historię boksera, dla którego przegrana stała się praktycznie codziennością. Kristian Laight, bo o nim mowa, to 38-latek mający na swoim koncie ponad 300 walk, z czego udało mu się wygrać… 13. Co ciekawe, przegrał przed czasem tylko 5 razy, ale sam nigdy nikogo nie znokautował. Anglik po 15 latach właśnie odwiesił rękawice na kołek.

najgorszy bokser w historii

53 porażki z rzędu

Boks to niezwykle trudna i wymagająca dyscyplina sportu. Niewielu sportowcom udaje się wybić na wyższy poziom i zgarniać spore wypłaty. To jednak nie zraziło Kristiana Leighta i na przestrzeni 15 lat stoczył on ponad 300 walk. Jego debiut w boksie miał miejsce w 2003 roku w wieku 23 lat. Pierwszą walkę wygrał rok później, mając na koncie sześć porażek. Kolejne zwycięstwo nastąpiło w 2006 roku, wówczas jego rekord wynosił dwie wygrane, dwadzieścia jeden porażek i cztery remisy. Generalnie w karierach bokserów czy np. zawodników MMA często wymienia się serię zwycięstw z rzędu. W przypadku Laighta działa to w drugą stronę, bowiem zdarzyło się, że miał on 53 porażki z rzędu.

„Byłem spełniony mając pracę na przestrzeni tylu lat, ale… cóż, podejrzewam, że nie jestem spełniony jako bokser. Ale 300 walk jest pewnym osiągnięciem. Nigdy nie zostałem znokautowany, przegrywałem przed czasem, ale trzymałem się na nogach. Mój syn będzie ze mnie dumny, kiedy dorośnie. To oczywiste, że jeśli chodzi o boks, moja kariera to porażka. Ale kiedy mój syn będzie starszy, ludzie zapytają go, czy był najedzony i miał się w co ubrać. Niczego mu nie brakowało. Wychodziłem i robiłem coś bardzo trudnego, aby utrzymać rodzinę. Byłem spełniony mając pracę przez tyle lat. W mojej ocenie taki byłem. Chcę spędzać tydzień robiąc to, co chcę, chcę być szczęśliwy, kiedy kładę się spać.”

Laight „starał się” nie przegrywać przez nokaut, ponieważ w tym przypadku musiałby przymusowo pauzować przez 28 dni. Taka sytuacja pozbawiłaby go źródła utrzymania.

„Miesiąc bez zarobku? Muszę słszeć końcowy gong. Nie potrafię wytłumaczyć jak to robiłem. to m.in. doświadczenie, triki, trzymanie dystansu. Niektórzy mówią, że się nie staram. Ale to robię. Różnica pomiędzy mną a niektórymi bokserami jest taka, że ja jestem szczęśliwy z tego co robię.”

Pan Solidny

Kristian Laight w przeciwieństwie do wielu swoich kolegów po fachu nigdy nie odmawiał walki. Dlatego na przestrzeni lat dostał ksywę „Pan Solidny”. Zdarzało się także, że walczył średnio dwa razy w miesiącu. Mimo to, spotkał na swojej drodze bokserów takich jak Tommy Coyle, Lewis Ritson, Tyrone Nurse. Przegrał także z Derrym Mathewsem czy Kevinem Mitchellem. Podejrzewa się, że na przetarcie dostawali go bokserzy, o których jeszcze będzie głośno.

Dlaczego boks?

Laight tłumaczy powody, dla których zdecydował się na tę ścieżkę kariery:

„Miałem 22 lata, mieszkałem z mamą, nie miałem pieniędzy ani pracy. Miałem tylko 10 amatorskich walk, przegrałem pięć, a następnie spotkałem kolegę, który powiedział: „Dlaczego walczysz o te plastikowe trofea? Chodź zarób trochę pieniędzy. Nie sądziłem, że to się zmieni, spodziewałem się kilku pojedynków, trochę wygranych, trochę przegranych. Wiedziałem także, że nie zostanę mistrzem świata ani nic specjalnego. Zarabiałem średnio 500 funtów za walkę. Były to pieniądze, których wcześniej nie widziałem na oczy. I nagle to się stało moją pracą. Zacząłem przegrywać 9 na 10 walk, ale byłem szczęśliwy.”

Niepowodzenia stały się szarą codziennością. Bokser przyznaje, że czasem go to przytłaczało:

„Nie będę kłamał, czasem wracałem do domu i trzymałem głowę w dłoniach mówiąc „Co ja robię? przegrywam, przegrywam, przegrywam. Na szczęście się nie poddałem. Mam 38 lat, moja ciało zwalnia, ale oddaje syna do przedszkola, płacę czynsz, spłacam kredyt hipoteczny, płacę rachunki, mam dach nad głową. Nie mogę narzekać.”

Czym chce zajmować się były już bokser po zakończeniu kariery? Nie będzie zaskoczeniem, że dalszą część życia wiąże właśnie z tym sportem. Rozważa m.in. współpracę i wspieranie innych bokserów w ich ścieżkach kariery.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis