MMA PLNajnowszePublicystykaCzarna sobota polskiego MMA. Mistrzów nie będzie

Czarna sobota polskiego MMA. Mistrzów nie będzie

9 września 2018 miał stać się jednym ze szczęśliwszych dni tego roku w polskim MMA. Nadeszła jednak brutalna weryfikacja sił naszych wojowników i przeciwny rezultat. Zamiast mistrza ACB, pretendentów do pasów UFC i ACB mamy trzech muszkieterów, którzy do Polski wrócą z podkulonym ogonem.

Smutny wyjazd do Rosji

Było naprawdę bardzo blisko, żeby naszych dwóch stranieri, którzy udali się do Krasnodaru, wrócili z tarczą. Zabrakło jednak szczęścia i umiejętności.

Daniel Omielańczuk i Piotr Strus nie poddali się i walczyli do samego końca. Były zawodnik UFC przewalczył w klatce 15 minut, a weteran KSW o dziesięć więcej. I śmiało można powiedzieć, że właśnie w rundach mistrzowskich zawodnik Roberta Jocza radził sobie najlepiej. Pomimo że pierwszy raz walczył tak długo.

Szkoda, że zawodnik WCA Fight Team nie poradził sobie w walce o pas. Po wygranych z Michaiłem Carewem czy Fernandem Gonzalezem wśród kibiców narodziły się duże nadzieje związane z jeszcze nie tak dawno skreślanym przez wszystkich Strusem. Po przeciętnych występach w KSW Polak się odrodził i w ACB dostał drugie życie, które będzie jeszcze długo trwać. Pasa nie zdobył, niedosyt pozostanie. Wiemy jednak, że jego dobra dyspozycja nie jest tylko chwilowym szczytem formy, a prawdziwym wzrostem umiejętności.

Warto wyróżnić też honorowe zachowanie Alberta Durajewa, który odwiedził Strusa w szatni tuż po walce. Powiedział mu, że spotkają się w konfrontacji o pas jeszcze raz. Naszego wojownika z pewnością będzie stać, aby dojść do takiego wezwania kolejny raz.

Z kolei przegrana naszego „ciężkiego” boli z dwóch względów – przede wszystkim była już czwartą klęską w jego pięciu ostatnich walkach. Ból jest większy, bo gdyby przyjął nieco aktywniejszy gameplan i lepiej bronił się przed presją ze strony rywala, to announcer spokojnie mógłby wyczytać jego nazwisko na koniec. Rywal Amir Aliakabri był jednak od początku uznawany za faworyta. W MMA poległ tylko raz – z Mirkiem Filipoviciem.

Ciekawe co dalej z dwójką Strus & Omielańczuk. W obliczu, miejmy nadzieję tymczasowych, kłopotów ACB powinni mieć przygotowany plan awaryjny. Gala w Krasnodarze stała jednak na bardzo wysokim poziomie i powinna zachęcić czeczeńskich organizatorów do dalszej inwestycji w MMA.

Wspomnieni wojownicy z pewnością walki w MMA będą chcieli łączyć ze startami w K-1 dla DSF Kickboxing Challenge. Prawdę mówiąc wolałbym, gdyby skupili się tylko na mieszanych sztukach walki, ale takie decyzje z pewnością mają sens ze względów chociażby finansowych.

Zmarnowana szansa Kowalkiewicz

O sile swojej konkurentki boleśnie przekonała się była mistrzyni KSW, która wciąż realnie spoglądała na szansę zdobycia trofeum UFC. Jej ambitne cele prędko się jednak nie spełnią.

Jessica Andrade przyjęła taktykę, która jest charakterystyczna bardziej dla walk toczonych na Xboxie czy Playstation niż tych w prawdziwym oktagonie. Zalała gradem ciosów Karolinę Kowalkiewicz, która przetrwała początkową falę, ale chwilę później padła na matę po nokautującym sierpie.

Nie można powiedzieć, że porażka wynikała tutaj z jakiegoś głupiego, pojedynczego błędu Polki. Ale wciąż widoczny jest problem z jej defensywą w stójce, z którym nasza zawodniczka zmaga się od lat. Wobec tego Brazylijka przyjęła ryzykowną, ale bardzo skuteczną taktykę, która pewnie zagwarantuje jej walkę o pas z Rose Namajunas.

Najważniejsze, że 33-latka jest zdrowa. Nokaut wyglądał bardzo groźnie. Trzecia porażka w pięciu ostatnich walk nie wygląda najlepiej, ale trzeba zauważyć, że Kowalkiewicz przegrywała tylko ze ścisłą czołówką – Joanną Jędrzejczyk, Claudią Gadelhą i wspomnianą Andrade. Oby jej przyszłe walki pozwoliły jej zasiąść pomiędzy ścisłą czołówką na stałe, a nie stać się kimś od oddzielania ziaren od plew.

Łodzianka to wciąż mocna zawodniczka, którą stać na pojedynek o pas UFC. Kolejna klęska nie pozwoli na szybką realizację marzeń i w tym największy problem. Dywizje kobiet w MMA są przecież nieprzewidywalne, o czym przekonała się już Joanna Jędrzejczyk.

Zrewanżujmy się!

Zajmujemy się MMA, a nie boksem, ale o pięściarstwie czasami nie można nie wspomnieć. Honor polskich sportów walki w nocy z sobotę na niedzielę obronił Adam Kownacki, który w świetnym stylu wypunktował byłego mistrza świata, Charlesa Martina.

Niech przykład z łomżanina wezmą Jan Błachowicz i Marcin Prachnio, którzy 15 września powalczą na gali UFC w Moskwie. Ta impreza będzie idealną okazją, żeby zrewanżować się i pokazać, że Polaków wiele stać w MMA. Wyzwanie przede wszystkim przed cieszynianinem, który po ewentualnym zwycięstwie z Nikitą Kryłowem będzie o krok od walki o pas wagi półciężkiej.

Zauważyłem w polskich sportach walki pewien schemat, który powtarza się co kilka miesięcy. Po serii niezłych występów naszych zawodników popadamy w hurraoptymizm, przez który nie potrafimy realnie oceniać ich możliwości. I wtedy zamiast przesadnego patriotyzmu zaczyna się narzekanie połączone z chamskimi hejtami. Rozumiem ból po porażkach biało-czerwonych, ale mam nadzieję, że w ich stronę nie spadnie nagle fala wyzwisk. Zamiast tego oczekiwałbym wsparcia, bo po tych walkach zdecydowanie im się to należy.

Jesteśmy europejską potęgą i to prędko się

Smutny wyjazd do Rosji

Było naprawdę bardzo blisko, żeby naszych dwóch stranieri, którzy udali się do Krasnodaru, wrócili z tarczą. Zabrakło jednak szczęścia i umiejętności.

Daniel Omielańczuk i Piotr Strus nie poddali się i walczyli do samego końca. Były zawodnik UFC przewalczył w klatce 15 minut, a weteran KSW o dziesięć więcej. I śmiało można powiedzieć, że właśnie w rundach mistrzowskich zawodnik Roberta Jocza radził sobie najlepiej. Pomimo że pierwszy raz walczył tak długo.

Szkoda, że zawodnik WCA Fight Team nie poradził sobie w walce o pas. Po wygranych z Michaiłem Carewem czy Fernandem Gonzalezem wśród kibiców narodziły się duże nadzieje związane z jeszcze nie tak dawno skreślanym przez wszystkich Strusem. Po przeciętnych występach w KSW Polak się odrodził i w ACB dostał drugie życie, które będzie jeszcze długo trwać. Pasa nie zdobył, niedosyt pozostanie. Wiemy jednak, że jego dobra dyspozycja nie jest tylko chwilowym szczytem formy, a prawdziwym wzrostem umiejętności.

Warto wyróżnić też honorowe zachowanie Alberta Durajewa, który odwiedził Strusa w szatni tuż po walce. Powiedział mu, że spotkają się w konfrontacji o pas jeszcze raz. Naszego wojownika z pewnością będzie stać, aby dojść do takiego wezwania kolejny raz.

Z kolei przegrana naszego „ciężkiego” boli z dwóch względów – przede wszystkim była już czwartą klęską w jego pięciu ostatnich walkach. Ból jest większy, bo gdyby przyjął nieco aktywniejszy gameplan i lepiej bronił się przed presją ze strony rywala, to announcer spokojnie mógłby wyczytać jego nazwisko na koniec. Rywal Amir Aliakabri był jednak od początku uznawany za faworyta. W MMA poległ tylko raz – z Mirkiem Filipoviciem.

Ciekawe co dalej z dwójką Strus & Omielańczuk. W obliczu, miejmy nadzieję tymczasowych, kłopotów ACB powinni mieć przygotowany plan awaryjny. Gala w Krasnodarze stała jednak na bardzo wysokim poziomie i powinna zachęcić czeczeńskich organizatorów do dalszej inwestycji w MMA.

Wspomnieni wojownicy z pewnością walki w MMA będą chcieli łączyć ze startami w K-1 dla DSF Kickboxing Challenge. Prawdę mówiąc wolałbym, gdyby skupili się tylko na mieszanych sztukach walki, ale takie decyzje z pewnością mają sens ze względów chociażby finansowych.

Zmarnowana szansa Kowalkiewicz

O sile swojej konkurentki boleśnie przekonała się była mistrzyni KSW, która wciąż realnie spoglądała na szansę zdobycia trofeum UFC. Jej ambitne cele prędko się jednak nie spełnią.

Jessica Andrade przyjęła taktykę, która jest charakterystyczna bardziej dla walk toczonych na Xboxie czy Playstation niż tych w prawdziwym oktagonie. Zalała gradem ciosów Karolinę Kowalkiewicz, która przetrwała początkową falę, ale chwilę później padła na matę po nokautującym sierpie.

Nie można powiedzieć, że porażka wynikała tutaj z jakiegoś głupiego, pojedynczego błędu Polki. Ale wciąż widoczny jest problem z jej defensywą w stójce, z którym nasza zawodniczka zmaga się od lat. Wobec tego Brazylijka przyjęła ryzykowną, ale bardzo skuteczną taktykę, która pewnie zagwarantuje jej walkę o pas z Rose Namajunas.

Najważniejsze, że 33-latka jest zdrowa. Nokaut wyglądał bardzo groźnie. Trzecia porażka w pięciu ostatnich walk nie wygląda najlepiej, ale trzeba zauważyć, że Kowalkiewicz przegrywała tylko ze ścisłą czołówką – Joanną Jędrzejczyk, Claudią Gadelhą i wspomnianą Andrade. Oby jej przyszłe walki pozwoliły jej zasiąść pomiędzy ścisłą czołówką na stałe, a nie stać się kimś od oddzielania ziaren od plew.

Łodzianka to wciąż mocna zawodniczka, którą stać na pojedynek o pas UFC. Kolejna klęska nie pozwoli na szybką realizację marzeń i w tym największy problem. Dywizje kobiet w MMA są przecież nieprzewidywalne, o czym przekonała się już Joanna Jędrzejczyk.

Zrewanżujmy się!

Zajmujemy się MMA, a nie boksem, ale o pięściarstwie czasami nie można nie wspomnieć. Honor polskich sportów walki w nocy z sobotę na niedzielę obronił Adam Kownacki, który w świetnym stylu wypunktował byłego mistrza świata, Charlesa Martina.

Niech przykład z łomżanina wezmą Jan Błachowicz i Marcin Prachnio, którzy 15 września powalczą na gali UFC w Moskwie. Ta impreza będzie idealną okazją, żeby zrewanżować się i pokazać, że Polaków wiele stać w MMA. Wyzwanie przede wszystkim przed cieszynianinem, który po ewentualnym zwycięstwie z Nikitą Kryłowem będzie o krok od walki o pas wagi półciężkiej.

Zauważyłem w polskich sportach walki pewien schemat, który powtarza się co kilka miesięcy. Po serii niezłych występów naszych zawodników popadamy w hurraoptymizm, przez który nie potrafimy realnie oceniać ich możliwości. I wtedy zamiast przesadnego patriotyzmu zaczyna się narzekanie połączone z chamskimi hejtami. Rozumiem ból po porażkach biało-czerwonych, ale mam nadzieję, że w ich stronę nie spadnie nagle fala wyzwisk. Zamiast tego oczekiwałbym wsparcia, bo po tych walkach zdecydowanie im się to należy.

Jesteśmy europejską potęgą i to prędko się nie zmieni. Doceńmy to, co mamy.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis