Andre Pederneiras o McGregorze: Za tym aktorem kryje się dobry człowiek
Conor McGregor (21-3) to dziś największa gwiazda światowego MMA nie tylko ze względu na wysokie umiejętności sportowe, ale też wielkie kontrowersje, które wywołuje poza klatką. Andre Pederneiras, trener Jose Aldo (27-4), ceni jednak Irlandczyka jako człowieka i uważa, że nawet takie incydenty, jak ten z atakiem na autobus, są elementem gry medialnej. Szkoleniowiec nie był więc zdziwiony ciepłymi słowami, jakie McGregor skierował w stronę Aldo po jego ostatniej wygranej.
Triumf nad Jose Aldo to jeden z najbardziej chwalebnych momentów w karierze Conora McGregora. W grudniu 2015 roku „The Notorious” ciężko znokautował Brazylijczyka w zaledwie 13 sekund, odbierając mu pas mistrza UFC w wadze piórkowej. Przed walką uprzejmości rzecz jasna nie było, ale dziś Irlandczyk trzyma za Aldo kciuki.
Potwierdzeniem tego była reakcja McGregora na ostatni triumf Aldo. Popularny „Scarface” w 2017 roku dwukrotnie przegrał z Maxem Hollowayem (19-3) i wydawało się, że jego kariera zmierza ku końcowi. Odbudował się jednak pod koniec lipca tego roku, efektownie nokautując już w pierwszej rundzie Jeremy’ego Stephensa (28-15) podczas gali UFC on Fox 30. Zaraz po walce widać było, że ogromny kamień spadł Aldo z serca. Ekspresyjna radość Brazylijczyka uszczęśliwiła też McGregora, o czym powiedział w wywiadzie.
„Byłem naprawdę bardzo szczęśliwy widząc radość, jaką mu to sprawiło. To szalony biznes i ja wiem, że on wiele przeszedł. Dobrze więc było go widzieć z powrotem z takim kapitalnym finiszem, cieszę się z powodu jego i trenera Andre Pederneirasa. Cała Irlandia cieszy się sukcesem Jose Aldo”
– komentował na gorąco Conor McGregor.
Takie słowa Irlandczyka kłócą się trochę z wizerunkiem, jaki kreuje w mediach. Sam Andre Pederneiras nie jest jednak zaskoczony taką postawą McGregora. Trener twierdzi, że prywatnie to zupełnie normalny człowiek.
„Conor zbudował wokół siebie jakąś pejoratywną otoczkę, mitologię w związku z tym, co mówi, ale poza kamerami to zupełnie inny człowiek, niż ten, jakim siebie sprzedaje. Zawsze, gdy się spotykaliśmy, odnosił się do mnie z bardzo dużym szacunkiem, wymienialiśmy uściski dłoni, więc jego reakcja po wygranej Jose nie zdziwiła mnie – szczególnie teraz, gdy on i Jose nie szykują się do walki przeciwko sobie. Gdyby mieli walczyć, Conor powiedziałby, że zwycięstwo Aldo było szczęśliwe, że Aldo to gó*no (śmiech) – tylko po to, by prowokować. Conor to facet, który robi rzeczy, jakich nie zrobił nikt inny. Jest unikalny i każdy musi to przyznać”
– powiedział Pederneiras.
W centrum treningowym w Rio de Janeiro dziennikarze zapytali Jose Aldo, z kim chciałby się zmierzyć w następnej walce, jeśli mógłby wybrać kogokolwiek z kategorii piórkowej lub lekkiej. Brazylijczyk powiedział, że zostawi tę decyzję trenerowi. Pederneiras odpowiedział bez wahania: Conor McGregor.
„Pierwsza walka nie była taka, jaka być powinna. Była ona nieszczęśliwa dla wszystkich, którzy chcieli ją obejrzeć. Choć więc nie mam nic przeciwko Conorowi, wybrałbym jego. Ja wiem, że za tym aktorem kryje się dobry człowiek. A te wszystkie bzdury, które wygaduje, są tylko po to, by zyskać zainteresowanie i pieniądze”
– przekonuje Andre Pederneiras.
Trener uważa, że nawet atak na autobus, za który McGregorowi zostały przecież postawione zarzuty, był częścią medialnej gry. I wcale nie odbiera mu szans w zbliżającej się walce z Khabibem Nurmagomedovem (26-0).
„W sprawie z autobusem objawił się McGregor jako aktor. Wiedział, że w końcu będzie musiał zmierzyć się z Khabibem, więc uznał, że rozpocznie promocję walki w ten sposób. A co do tego pojedynku, to przestrzegam: nigdy nie lekceważcie Conora McGregora. On już zrobił rzeczy, w które nie wierzyłem, więc myślę, że to walka 50/50. Oczywiście jednak fizyczna przewaga Khabiba jest bardzo duża. Walka w stójce będzie dla niego zbyt niebezpieczna, wszystko więc zależy od tego, jak długo zajmie mu sprowadzenie pojedynku do parteru. Jeśli Khabib zrobi to szybko, jego szanse znacząco wzrosną”
– analizował Pederneiras.