Zapowiedź KSW 44: Mocny undercard i solidna karta główna!
KSW 44 to intrygująca gala nie tylko pod względem sportowym. Wydarzenie organizacji Martina Lewandowskiego i Macieja Kawulskiego będzie miało poniekąd charakter historyczny. To za sprawą transmisji w formacie rozszerzonej rzeczywistości – VR180. Tą informacją, a w zasadzie ciekawostką, rozpocznę zapowiedź KSW 44 „The Game”, czyli sobotniej imprezy w trójmiejskiej Ergo Arenie.
Mocny undercard…
Standardowo – dwie walki zobaczą kibice w ramach karty wstępnej KSW 44. Mnie cieszy zwłaszcza pojedynek w wadze koguciej. Mimo że nie jestem zwolennikiem walk w kategorii do 61 kilogramów przede wszystkim w Polsce, gdzie tak lekkich zawodników po prostu brakuje, to cieszy mnie zmiana podejścia krajowego potentata. Ryzyka w postaci reakcji niedzielnych „fanów” już się nie boją. – E tam, walk dzieci nie oglądam – powiedział Janusz.
Sebastian Przybysz i Dawid Gralka dostali duży kredyt zaufania. Tak naprawdę nieważne, kto wygra. Ważne, jak obaj się zaprezentują i co pokażą.
Z kolei pojedynek Łukasza Rajewskiego z Leo Zuliciem wydaje się dość logiczny. Waga lekka na dobrym, europejskim poziomie. W sam raz na kartę wstępną.
… i solidna karta główna
Tutaj mam największy niedosyt. Sportowo oczywiście każda z trzech walk, które omówię (o kolejnych w następnych akapitach), się broni i nie zawiedzie. Filip Wolański powinien wypunktować przejętego z FEN-u Daniela Torresa, a Gracjan Szadziński da wyrównane starcie z Paulem Redmondem. Te zestawienia są mocne, ale brakuje mi w nich kropki nad i.
Najbardziej dziwi mnie pojedynek Wagnera Prado z Chrisem Fieldsem. Myślałem, że Brazylijczyk na start w KSW dostanie jednak polskiego rywala, a nie moim zdaniem dość przeciętnego Irlandczyka. Albo poczekałbym z tym zestawieniem na galę KSW w Londynie… Tutaj spodziewam się jednostronnego starcia na korzyść „Caldeirao”.
Strzał w dziesiątkę
Inaczej nie mogę nazwać transferu Mariana Ziółkowskiego do KSW. Gdybym kilka tygodni temu miał zrobić listę zawodników zasługujących na przejście do Konfrontacji, to dawny podopieczny Mirosława Oknińskiego byłby w jej ścisłej czołówce.
Pozornie wydaje się, że Kleber Koike Erbst w klatce będzie robił co chciał z zawodnikiem Artura Ostaszewskiego, a wcale tak nie będzie! 27-latek z Warszawy przez całą swoją dotychczasową karierę zasłużył na szansę pojedynku z dużo wyżej notowanym rywalem i wierzę, że ją wykorzysta.
Obawiać się można jednak krótkiego odstępu między walkami u Ziółkowskiego i jeszcze krótszego okresu przygotowawczego. KSW wybrało jednak jak najlepszego zastępcę Marcina Wrzoska. Wielkie brawa.
Będzie trudno, ale do odważnych świat należy.
O freaku słów kilka
Na temat pojedynku Tomasza Oświecińskiego z Erkiem Junem nie zamierzam się zbyt rozpisywać.
Hejtował tego starcia jednak nie będę. Ze względów marketingowych rozumiem to zestawienie jak najbardziej. Wystarczy spojrzeć na liczby subskrybentów Juna na Facebooku czy Instagramie. Kilka milionów fanów i tysiące polubień pod wpisami robią wrażenie.
Sportowo nie spodziewam się dosłownie niczego. Oby tylko obyło się bez tragifarsy i zakończyło w miarę przyjemny sposób. Jakiś szybki, przyzwoity nokaut mile widziany.
„Cipao” na przetarcie?
Czar Michała Materli wśród tych nieco mniej zaangażowanych kibiców MMA prysł. Dłuższa przerwa i ostatnia, bolesna porażka przez szybki nokaut zrobiły swoje. Pora to zmienić i wrócić do wielkiej gry.
„Cipao” zmierzy się z Martinem Zawadą, więc to będzie polskie starcie. „King Kong” to niestety już bardziej weteran niż ktoś z potencjałem. Obawiam się, że to typowy pojedynek „na przetarcie” i mecz do jednej bramki.
Cieszy mnie zwłaszcza bardzo szybki powrót szczecinianina. Nie zwlekał i gdy tylko pojawiła się okazja pojedynku na KSW – nie odmówił.
Na szczycie wagi ciężkiej KSW
Kilka lat temu ludzie kazaliby mi puknąć się kilkukrotnie w głowę, gdybym nazywał pojedynek Karola Bedorfa z Mariuszem Pudzianowskim jako starcie na polskiej szczycie wagi ciężkiej.
Ten pierwszy był raczej przeciętniakiem, który w polskim rankingu był daleko za Damianem Grabowskim i Michałem Kitą, a drugiemu bliżej było do walki z Bobem Sappem niż byłym mistrzem KSW. MMA jednak słynie z nieprzewidywalności…
Dziś obaj wyjdą do klatki, by udowodnić, kto zasługuje na pojedynek z mistrzem, Philem de Friesem. Trzymam kciuki za obu, nie mam swojego wyraźnego faworyta. Niezależnie od wyniku – w wadze ciężkiej KSW działo się będzie.
To nie będzie najlepsza gala KSW w historii
Moje oczekiwania po KSW 39 wzrosły do takiego stopnia, że coraz rzadziej karty walk KSW mnie zadowalają! To znaczy – KSW 44 słabą galą z pewnością nie będzie, ale najlepszą raczej też nie. Karta walk na papierze jest niezła, ale kilka zestawień można byłoby lekko zmodyfikować.
Uważam i zarazem głęboko wierzę, że rewelacyjna passa letnich, a w zasadzie późnowiosennych, gal Konfrontacji Sztuk Walki się utrzyma i 31 grudnia wszyscy będziemy mogli jednogłośnie stwierdzić – KSW 44 było najlepsze w tym roku.