MMA PLNajnowszeMamed KhalidovNie idzie do UFC, bo wydygał? Nie idzie, bo ogarnął temat!

Nie idzie do UFC, bo wydygał? Nie idzie, bo ogarnął temat!

Najlepsi zawodnicy, najlepsze walki… i ciągłe oskarżenia, dlaczego polski wojownik nie podpisał kontraktu, gdy pojawiła się okazja. UFC to najlepsza federacja MMA na świecie, w której można osiągnąć szczyt lub wybrać się z motyką na słońce. Również w kwestii finansowej. Apelowałbym o choć odrobinę zrozumienia.

Mamed Khalidov ujęty przez antyterrorystów! Jest podejrzany o legalizację kradzionych samochodów

Ironia?

Wojownik walczący zawodowo zarabia pieniądze. To zdanie z gatunku „masło maślane” może być jednocześnie pytaniem, stwierdzeniem i ironią. Dlaczego? Przez długi czas do MMA się dokłada. I najczęściej to właśnie dokładanie czasu, sił, pieniędzy w zamian za marną wypłatę zniechęca najbardziej. „Zarabianie pieniędzy” jest w tym przypadku ironią. Chamską, brutalną, irytującą bardzo mocno, szczególnie gdy słowa o „zarabianiu pieniędzy” przez zawodnika są wypowiadane przez młodego hejterskiego gimnazjalistę lub licealistę na utrzymaniu rodziców.

Inwestycja?

Wraz z kolejnymi zwycięstwami „zarabianie pieniędzy” przechodzi w pytanie, bo wprawdzie wypłaty też nie są oszałamiające, jednak widać coraz większy potencjał. Buduje się pewnego rodzaju markę, z której będzie się korzystać. Ostatecznie chodzi o pieniądze, ale tym razem jest to czas inwestycji, więc w pewnym sensie wszystko zmierza w kierunku „hajs się zgadza”. Pojawiają się możliwości. Prawdziwe pieniądze są coraz bliżej. Trzeba ruszyć głową jak zużytkować potencjał.

Gdzie te pieniądze?

„Wojownik walczący zawodowo zarabia pieniądze” staje się stwierdzeniem wtedy, gdy wszystko jest już dograne. Umiejętności, doświadczenie, dorobek, rozpoznawalność i potencjał sprzedawania biletów na gale. I tutaj zaczynają się schody, bo przejście do UFC jest pewnego rodzaju powtórzeniem tej drogi. Wystarczy popatrzeć na zarobki debiutantów i stale rosnące koszty oraz konieczność podporządkowanie treningom całego życia. To prawda, że znacznie łatwiej jest odnosić finansowy sukces walcząc w Polsce, a w UFC trudno jest do tego dojść i jest to ryzykowne. Czy to powód do hejtowania zawodników?

Marka wojownika i czysty biznes

Wyobraź sobie, że masz firmę… Możesz ładnie zarabiać w kraju. Sprzedajesz produkty, masz zainteresowanie ludzi i po prostu Ci się wiedzie. Możesz też przenieść firmę na Zachód, gdzie wcale nie musisz być tak dobry, masz mocniejszą konkurencję i musisz budować swoją markę praktycznie od początku. Warunki są znacznie trudniejsze, a musisz zainwestować naprawdę duże pieniądze. Każdy rozważny człowiek poważnie by się zastanowił i zdecydowana większość skupiłaby się na rozwijaniu firmy w kraju. Wyjazd na Zachód jest na pograniczu szaleństwa i głupoty. Podpisując kontrakt z UFC wszystko jest przed Tobą, może wydarzyć się naprawdę wszystko, jednak musisz wiedzieć, że wcale nie musisz wyjść na tym zwycięsko.

A co Ty byś zrobił?

Jak się okazuje, część zawodników KSW dostawało oferty od UFC, jednak nie każdy na nie przystał. I ja to doskonale rozumiem. Mamed Khalidov swego czasu miał potencjał, by tam namieszać. Pozostał w KSW i finansowo była to dobra decyzja. Bał się? A niby czego? Po prostu wybrał bardziej opłacalny wariant i trzeba to w pełni zaakceptować. Co Ty byś zrobił? Najśmieszniejsze jest to, że najwięcej w tej kwestii mają do powiedzenia ludzie, którzy nawet nie trenują. Oni zdobywaliby mistrzostwa, pokonywaliby każdego przeciwnika. A co, jeżeli jednak nie? Na to pytanie nie odpowiedzą. Czy Khalidov, Materla, Mańkowski, Gamrot, Pudzianowski powinni przejść do UFC (o takich propozycjach mówił Martin Lewandowski)? Sądzę, że pozostając w KSW kierowali się zdrowym rozsądkiem. I nie można ich za to ganić. Nie można pisać o strachu, bo to absurd. Tu jest Polska, tu trzeba zarabiać, kiedy tylko ma się taką możliwość. Porównaj sobie zarobki w KSW, wstępne zarobki w UFC i ile przeszkód (różnego rodzaju – od kontuzji po kontrowersyjne werdykty sędziów) staje przed Tobą, by te kwoty powiększyć. Fajnie jest pomarzyć, ale zawsze warto kierować się realizmem.

Sztuka wyboru

Wielkie osiągnięcia sportowe, pasy, mistrzostwa i dokonywanie niemożliwego? Tak, jest to piękne i przynosi chwałę, ale nie zapominaj, że wojownik nie żyje w innym świecie niż Ty. Musi utrzymać siebie i swoją rodzinę. Spoczywa na nim spora odpowiedzialność. Komentujący najczęściej nie ma o tym pojęcia. Życie sprowadza do parteru każdego z nas, więc pomyśl, nim będziesz krytykował wojownika za to, że „nie przeszedł do UFC, gdy był na to czas”.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis