MMA PLNajnowszeBabilon MMARafał Haratyk przed walką z Łukaszem Bieńkowskim: Wizualizuję sobie wszystkie możliwe sposoby wygranej

Rafał Haratyk przed walką z Łukaszem Bieńkowskim: Wizualizuję sobie wszystkie możliwe sposoby wygranej

Rafał Haratyk (7-3-2) doskonale zdaje sobie sprawę, że pojedynek z Łukaszem Bieńkowskim (5-1) nie będzie należał do łatwych. W rozmowie z organizatorami, Polak poruszył kilka kwestii odnośnie przygotowań czy walkami w dla afrykańskiej organizacji EFC.

Redakcja: Jak wyglądały pana przygotowania do występu na gali Tomasza Babilońskiego?

Rafał Haratyk: Przed podpisaniem kontraktu na tę walkę byłem już w cyklu treningowym. Po analizie przeciwnika z trenerem Damianem Herczykiem wskoczyliśmy na właściwe obroty, korygując pewne elementy – zdaniem szkoleniowca – kluczowe dla tego pojedynku. Mój dzień pracy, to połączenie najzwyklejszego dnia sportowca, aktywnego ojca, męża i zawodowego strażaka.

Redakcja: W sierpniu pojawiły się informacje o możliwej walce z Krzysztofem Kułakiem 4 listopada w Nowym Sączu. Jak bardzo zaawansowane były rozmowy?

Rafał Haratyk: Rozmowy prowadzone były z Celtic Gladiator już od dłuższego czasu przez mojego menadżera. Okazało się, że Krzysztof nie ma nadal przeciwnika, więc po prostu wyraziliśmy zainteresowanie walką, również przy pomocy mediów społecznościowych. Trochę z humorem, trochę też, by nagłośnić sprawę możliwości walki w Polsce jeszcze w tym roku. Niestety Krzysztof nie kwapił się do skrzyżowania rękawic, mówiąc bym ustawił się w kolejce. Los okazał się przewrotny, gdy ogłoszono mój pojedynek na Babilon MMA 2 sam wyraził gotowość podjęcia walki w ramach zastępstwa, gdyby któryś z nas doznał urazu w trakcie przygotowań. Więc nie ma co marnować czasu na coś, czego nie ma. Za kilka dni czeka mnie ważny i wcale niełatwy pojedynek, skupiam się więc w 100 procentach na Babilon MMA 2.

Redakcja: Co dalej z walkami w Republice Południowej Afryki? Do tej pory 4 takie pojedynki, w tym 3 zwycięskie.

Rafał Haratyk: Przygoda w Afryce będzie kontynuowana w 2018 roku. Po walce z Dricusem Du Plessisem, obecnym przeciwnikiem Borysa Mańkowskiego, moje akcje w Extreme Fighting Championship (EFC) stoją wysoko, mimo przegranej. Staramy się wypracować odpowiednie warunki i moment na powrotu na Czarny Ląd. W sobotę czeka mnie ważny i wcale niełatwy pojedynek w wadze z Łukaszem Bieńkowskim, a potem powrót do walk w Afryce.

Redakcja: Jeśli chodzi o polskich rywali, przegrał pan jedną walkę – z Marcinem Naruszczką. Jak na jego tle wypada najbliższy przeciwnik?

Rafał Haratyk: Nie ma co porównywać, musiałbym walczyć z Marcinem bez kontuzji. Po jednej z pierwszych wymian widziałem dwóch Naruszczków walcząc z podwójnym złamaniem oczodołu. Bieńkowskiego mam zamiar widzieć jednego, to podstawowa różnica. Resztę pozwolę sobie zachować dla siebie.

Redakcja: Jaki scenariusz na walkę 2 grudnia byłby najkorzystniejszy?

Rafał Haratyk: Wizualizuję sobie wszystkie możliwe sposoby wygranej, również te po wyczerpującej i efektownej wojnie.

Redakcja: Czym by się pan zajmował na co dzień, gdyby nie walczył w MMA?

Rafał Haratyk: Pracuję zawodowo, jestem strażakiem i korzystając z okazji chciałbym pozdrowić całą JRG Ustroń. Gdybym nie pracował w tym zawodzi, na pewno jednak podtrzymywałbym aktywnie swoją formę poza jednostką.

Wypowiedział się również menadżer Rafała Haratyka, Marcin Ossoliński, który wyznał, że jego podopieczny jest czołowy zawodnikiem tej kategorii i są gotowi wysłuchać wszystkich propozycji.

„Jesteśmy otwarci na każdą propozycję. Rafał, jest topowym zawodnikiem wagi średniej w Polsce, cenionym w afrykańskiej federacji, jak również dostrzeganym na wielu innych rynkach. Prowadzimy rozmowy z wieloma organizacjami. Nie chcę póki co zdradzać szczegółów, ale wygrana nad Łukaszem Bieńkowskim z pewnością jest w stanie przybliżyć wiele. Rafał od jakiegoś już czasu jest w miejscu swojej kariery, w którym należy podejmować celne, tym samym jak najlepsze dla niego sportowo-biznesowe decyzje, a taką mogłaby być odpowiednio skrojona umowa z Babilon MMA.”

[informacja prasowa]

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis