Masakazu Imanari: w RIZIN mnie raczej nie zobaczycie
Z legendą MMA i zawodnikiem o jednym z najoryginalniejszych styli w MMA mieliśmy okazję spotkać się przy okazji seminarium, jakie prowadził w Gdańsku. Imanari nie jest łatwym rozmówcą, ale udało nam się przeprowadzić krótki i dość treściwy wywiad.
Skąd wziął się Twój unikalny styl walki?
Miałem problemy z przechodzeniem gardy, więc skupiłem się na dźwigniach na nogi.
I dlatego na początku kariery walczyłeś m.in. w ZST, gdzie nie można było uderzać w parterze?
Bardzo pomocny był tam mój styl bazowy. W końcu wywodzę się z submission wrestling.
Możesz powiedzieć parę słów o Team ROKEN? Wszystkie bazy danych od dłuższego czasu podają, że to klub, w którym trenujesz.
Team ROKEN już nie istnieje. Założyłem swój własny klub Imanari Jiu Jitsu Academy, który mieści się w Tokio, w dzielnicy Shinjuku, ale nie trenuje tam nikt znany. Jest trochę zawodników mających na razie amatorskie kariery.
Jak wyglądają Twoje relacje z Shinyą Aokim i Satoru Kitaoką? Kilka lat temu tworzyliście Nippon Top Team, ale wydaje się, że to już przeszłość. Jak to wygląda dzisiaj?
Kitaoka jest trenerem w DEEP Gym (klub założony przez właściciela organizacji DEEP Shigeru Saekiego), dlatego czasami z nim trenuję. Z Aokim nie widuję się na macie w ogóle.
Jak oceniasz kondycję MMA w Japonii?
Jest słaba i ja tego nie lubię. Jest coraz mniej klubów, które zresztą są tak małe, że trudno jest odpowiednio przygotować się do walki, ponieważ nie można postawić klatki.
Jakie masz plany na przyszłość? Czy jest jakaś szansa, aby zobaczyć Cię w tegorocznym turnieju wagi koguciej RIZIN? Jesteś też mistrzem wagi piórkowej DEEP.
Co do pasa DEEP, to ja go w ogóle nie potrzebuję. Dlatego oddaję tytuł i mam zamiar powalczyć gdzieś indziej. W RIZIN raczej mnie nie zobaczycie. To nie jest dla mnie. Problemem są relacje między mną a właścicielami. Mam zamiar bić się zagranicą, gdzieś w Azji, ale jeszcze nie mogę na ten temat zbyt dużo powiedzieć.