Szpilka jak Janikowski? MMA zaprasza każdego!
Chcielibyście… Spokojnie, co się odwlecze, to nie uciecze – tak Artur Szpilka komentował sugestie kibiców, by walczyć w MMA. Lubię jego boks, ale chciałbym go zobaczyć również w klatce. Wczorajsze starcie nie było udane, jednak Szpilka pozostaje jednym z naszych najlepszych bokserów. Jest stosunkowo młody i może mieć potencjał również w MMA.
Profesjonalne stójkowe wyszkolenie na poziomie światowego topu, szybkość, zasięg ramion, ogólne warunki fizyczne, leworęczność – to wielkie atuty Szpilki. Dobra szkoła polskiego boksu połączona z charakterem i chęcią walki wojownika z Wieliczki mogą sprawić, że przy odpowiednim treningu zostanie „stójkowym wymiataczem” również w MMA. Bywało, że w boksie za mocno się podpalał i musiał stopniowo kontrolować emocje. W klatce, w realiach 15-minutowego pojedynku czasami trzeba pójść na żywioł i bywa to bardziej opłacalne niż w boksie. Jeżeli dojdzie do tego wyważenie emocji w nerwowych momentach wypracowane w ostatnich latach, będzie naprawdę dobrze. Mieliśmy już do czynienia z wieloma strikerami, którzy zdobywali mistrzostwo UFC. Mówi się, że najlepszą bazą do MMA są zapasy, jednak wcale nie można skreślać uderzaczy. Dostosowanie tego, co umie Szpilka do realiów klatki wcale nie jest niemożliwe.
Kluczowe będzie podejście. Nie można wychodzić do klatki tak, jakby się wiedziało już wszystko. Również świetny bokser musi trenować z pokorą. Boks jest bardziej przewidywalnym sportem, w MMA można być zaskoczonym w każdym momencie. Jeżeli Artur Szpilka będzie chciał pracować nad innymi płaszczyznami, szczególnie nad nową pracą nóg, obroną kopnięć, obroną przed obaleniami i przynajmniej podstawami defensywnego parteru, osiągnie sukces. Ważne będzie też wykorzystanie klatki jako dobrego miejsca do utrzymywania walki w stójce. Szpilka musi być mądrze prowadzony, mieć dobre podpowiedzi z narożnika. Dotyczy to każdego zawodnika, jednak w jego sytuacji będzie to jeszcze ważniejsze. Wykorzystanie jego talentu to główny cel trenera. Dostanie on w niezwykły diament, który trzeba oszlifować i zmienić jego oprawę. Na drodze boksera zaczynającego karierę MMA czai się wiele niebezpieczeństw w postaci zapasów i parteru. Mądre pokierowanie go w pojedynku pozwoli je ominąć, a z czasem odważniej w tych płaszczyznach działać.
Artur Szpilka jest zawodnikiem atrakcyjnym marketingowo. Gdyby wystartował w MMA, skłoniłby do obejrzenia swoich walk kibiców obu dyscyplin. Napędziłby debatę i oglądalność w Polsce niczym Conor McGregor wchodzący do bokserskiego ringu. To łakomy kąsek dla największych polskich organizacji. Na pewno jest przyzwyczajony do robienia show, nie jest to dla niego nowością. Wywodzi się z boksu zawodowego, gdzie umiejętne przyciąganie widowni jest podstawą zarabiania pieniędzy. A coś mi mówi, że zarówno Szpilka, jak i największa organizacja polskiego MMA mogą z potencjalnej współpracy odnieść spore korzyści. Nie stać ich na Szpilkę? Przemyślana inwestycja na pewno się zwróci. Pożyjemy, zobaczymy…
Jaką drogę wybierze Artur Szpilka? Którąkolwiek ścieżką podąży, nadal warto mu kibicować. Talent, wola walki, medialność mogą być w MMA niewątpliwymi atutami. Już mieliśmy świetny debiut Damiana Janikowskiego na KSW. Kto wie? Może jest to równie dobry czas na przejście do MMA Artura Szpilki.