UFC w Polsce! Powrót na stałe?
Po 2,5 latach przerwy UFC wróci do Polski. Stosunkowo długi czas minął mi szybko. Ostatnią galę w Krakowie pamiętam, jakby odbyła się wczoraj. Wtedy UFC wchodziło na polski rynek, a większość walczących rodaków było na początku przygody z największą organizacją MMA świata. Gala była średnio udana. Po 2,5 latach wiele rzeczy się zmieniło. Mam nadzieję, że zmieniło na tyle, by UFC zagościło w Polsce na stałe.
Gala w Krakowie pod względem sportowym nie należała do udanych. Wśród Polaków tylko Bartosz Fabiński i Paweł Pawlak pokonali swoich rywali. W main evencie walczyli mocno już podstarzali Mirco „Cro-Cop” Filipovic i Gabriel Gonzaga. Mimo efektownego zakończenia walki ich forma nie była taka, jak dawniej. Znamienne było to, że pojedynkiem wieczoru gali w Polsce było starcie Chorwata z Brazylijczykiem. Żaden Polak nie był na tyle marketingowo atrakcyjny, by „udźwignąć” temat pierwszego UFC w kraju, a ważnym czynnikiem sukcesu wydarzenia jest występ lokalnych wojowników. Świeżo upieczona mistrzyni Joanna Jędrzejczyk była miesiąc po zwycięskim starciu z Carlą Esparzą. Jej gwiazda dopiero zaczynała błyszczeć. Oktagon zweryfikował polskich wojowników – było jeszcze wiele do nadrobienia, szczególnie w kwestii kondycji i fizycznego przygotowania do pojedynku. Do dziś duża część z bohaterów polskiego UFC pożegnała się z federacją, a pozostali najlepsi. 2 lata temu myślałem, że organizacja nie wróci do Polski. Na szczęście myliłem się.
Okoliczności są znacznie inne. Przede wszystkim Joanna Jędrzejczyk jest już gwiazdą organizacji. W kolejnych obronach pasa nie pozostawiała złudzeń, że jest najlepsza w swojej kategorii. Występowała w walkach wieczoru dwóch gal dając bardzo ciekawe widowiska. Jest więc to, czego nie było w 2015 roku – rozpoznawalny na świecie polski mistrz, gwiazda federacji, która będzie w stanie zawalczyć i dać naprawdę ciekawe show. Mam jednak wrażenie, że jej sława i marketingowa atrakcyjność bardziej dotyczy światowego MMA niż polskiego podwórka. Jest już coraz lepiej – wydała książkę, jest zapraszana do różnych programów, jednak nadal czuję, że da się zrobić jeszcze więcej. Będzie dobry, polski main event – podstawa gali w Polsce. Mam jednak obawy, że „Łysy” da jej walkę gdzieś w Las Vegas i JJ nie będzie mogła zawalczyć w kraju.
Grzechem byłoby pominięcie innych zawodników. Tutaj też jest coraz lepiej. Karolina Kowalkiewicz, mimo przegranego pojedynku z Joanną Jędrzejczyk, zaprezentowała się całkiem dobrze. Czeka ją trudny czerwcowy bój z Claudią Gadelhą. Nawet jeżeli tutaj też się nie uda, nadal pozostanie w czołówce swojej kategorii. Krzysztof Jotko jest już w TOP 10 UFC i coś mi się wydaje, że będzie coraz lepiej. Walka w Polsce może być dużym krokiem w „ataku na szczyt”. Bardzo mocno czekam na pierwszą wygraną Marcina Helda w UFC. Ostatnie skradzione zwycięstwo tylko rozbudziło apetyt do oglądania zwycięstw ciągle młodego i bardzo perspektywicznego Polaka. W końcu przyszedł czas na wygrane polskich „ciężkich”. Zarówno Tybura, jak i Omielańczuk są w pierwszej 15 swojej dywizji. Mam nadzieję na przebudzenie formy Jana Błachowicza. Można więc zapełnić kartę dobrymi wojownikami, którzy mają i doświadczenie, i potencjał, by dać dobre, zwycięskie walki. Już niedługo kolejne „sprawdziany” polskich zawodników, więc będziemy mieli pogląd na to, co może stać się w październiku.
Nadal mam wrażenie, że kolejne UFC w Polsce będzie wielkim świętem… dla hardcorowych fanów. Może być tak, że dla masowego odbiorcy znów przejdzie bez echa. W sumie nie ma się czym przejmować, bo jest firmą globalną i na świecie zobaczy je i tak wielu ludzi, jednak widzę pewien niezagospodarowany obszar. Pytanie, czy federacja chce się zaangażować w walkę o masowego kibica i robić promocję w stylu KSW, czy raczej marketingowo nie wchodzić sobie w drogę z największą polską organizacją. Mam wrażenie, że UFC nie chce się rozdrabniać wchodząc głęboko w polski rynek i po prostu poprzestać na tym, że kolejny raz do Polski przyjeżdża największa i najlepsza organizacja MMA na świecie. Gdyby jednak zaistniało szerzej w świadomości przeciętnego widza, byłoby łatwiej i mniej ryzykownie organizować tutaj kolejne gale.
Będę czekał na UFC i mocno trzymał kciuki – za polskich wojowników i za kibiców, by dopisali. Drugie wejście na polski rynek może być ciekawsze i efektowniejsze. Jest potencjał na dobre show i kolejne gale w Polsce. Zapomnijmy o trudnych początkach. Są możliwości. Oby udało się je wykorzystać.