Ojciec i syn wygrali swoje pojedynki na jednej gali! 49-latek wciąż chce walczyć i liczy na kolejną walkę!
Choć Antonio McKee (30-6-2) ma już prawie 50 lat na karku, to nadal prowadzi on jednak czynną karierę zawodnika MMA. Amerykanin wystąpił niedawno podczas gali Bellator 228 i jak sam zapowiada, ma nadzieję, że nie jest to jego ostatni występ.
McKee to prawdziwy weteran walk w formule MMA. Pierwszą walkę zawodnik z Kalifornii stoczył w 1999 roku. Przez 20 lat „Mandingo” zawalczył prawie 40 razy, mając za sobą nawet epizod w UFC. W 2014 roku zawodnik przerwał swoją karierę. Po pięciu latach przerwy fighter powrócił jednak do rywalizacji, zaliczając udany debiut dla Bellatora, pokonując w drugiej rundzie Williama Sriyapaia (13-9).
Trzymałem się w tym, że mogę to zrobić. Im więcej razy to sobie powtarzałem, tym bardziej zaczynałem widzieć więcej szans, które zdecydowałem się wziąć. Nigdy nie widziałeś, że rzucam obrotowe kopnięcia, kopnięcia na głowę, ale czułem się komfortowo. Czułem się, jakbym był w domu – tak walkę skomentował McKee.
Moment zwycięstwa 49-latka:
Dobry występ Amerykanina być może nie jest ostatnim w jego karierze. Sam zawodnik liczy bowiem na to, iż przyjdzie mu jeszcze mierzyć się w klatce MMA.
Będąc w tym wieku i będąc w naturalnej kondycji fizycznej – bez PED, bez sterydów, bez tego syfu – chcę być wyznacznikiem dla wielu młodych dzieciaków. Chciałbym, żeby mówili „skoro McKee może w tym wieku, to ja też mogę”.
Warto dodać, iż podczas tej samej gali zawalczył syn Antonio – AJ McKee (15-0). Niepokonany 24-latek zdobył w weekend piętnastą wygraną, już w osiem sekund nokautując Georgiego Karakhanyana (28-10-1, 1NC).