10 sylwestrowych walk w RIZIN na które czekamy
Koniec roku dla wielu fanów MMA to wyjątkowo gorący okres m.in. ze względu na sylwestrowe gale w Japonii. Podobnie jak w 2015 roku RIZIN Fighting Federation uraczy nas dwoma imprezami w 3 dni. 29 i 31 grudnia zobaczymy łącznie 24 pojedynki. Oto najciekawsze naszym zdaniem (z różnych względów) zestawienia od szalonych Japończyków na ukoronowanie 2016. Zarówno w czwartek i sobotę start o godzinie 7.00 polskiego czasu. Transmisja dostępna legalnie TUTAJ.
70,3 kg (10+5 min, dozwolone łokcie): Satoru Kitaoka vs. Daron Cruickshank – 29 grudnia
Typowa konfrontacja grappler vs. striker. Jednak tutaj nic nie jest takie, jakie się wydaje. Oczywiście, wszystko tu będzie zależało od płaszczyzny walki. Japończykowi raczej nie przyjdzie do głowy, aby wymieniać ciosy, ponieważ może to skończyć się dla niego bardzo źle. Po pierwsze jego umiejętności stójkowe nie są zbyt wysokie, po drugie… umiejętności stójkowe jego rywala są bardzo wysokie. W pojedynku z Kazukim Tokudome w Pancrase chciał nawet podjąć rękawicę i został posłany na deski. Tam pierwszy knockdown pozwolił mu nawet na ściągnięcie oponenta do parteru. W Rizin to nie przejdzie, z uwagi na stompy i soccer kicki. Amerykanin z kolei musi zostać sprowadzony, a biorąc pod uwagę, że ma dosyć duże doświadczenie zapaśnicze, może być o to trudno. Zwłaszcza, że Kitaoka obala głównie za pomocą wejść w nogi. Kolejna sprawa to pole walki. Normalnie w takich przypadkach powiedzielibyśmy, że ring będzie dla zawodnika z Yokohamy wartością dodaną… ale nie tym razem. Po walkach z Sasakim i Souwerem można śmiało stwierdzić, że Cruickshank świetnie przystosował się do nowych warunków. Amerykanin w stu procentach wykorzystuje mniejszą powierzchnię oraz liberalne zasady. Nie bez znaczenia może być też fakt, że zawodnicy będą mogli używać także łokci. Szansą dla mistrza wagi lekkiej DEEP jest złapanie nogi rywala i założenie dźwigni, podobnie jak podczas walki z Takanorim Gomim.
Ćwierćfinał GP openweight (2×5 min + runda dodatkowa): Szymon Bajor vs. Walentin Mołdawski – 29 grudnia
Nie mogło zabraknąć w tym zestawieniu walki Polaka. Szymon Bajor, podobnie jak w walce z Teodorasem Aukstuolisem, będzie większy od rywala. Mołdawski bardziej przejawia jednak inklinację do walki parterowej. Bardzo dobre zapasy sprawiają, że reprezentant KSW będzie musiał uważać przy wymianach, bo to właśnie tam najbardziej będzie narażony na sprowadzenia. Co do tego, że Rosjanin będzie chciał to zrobić, nie ma wątpliwości. Zaskoczenie i odpowiednie wyczucie czasu na ringu są pierwszymi decydującymi czynnikami przy obaleniach, a dopiero później siła fizyczna. W tym może upatrywać swojej szansy zawodnik z Team Fedor. Nie można go także lekceważyć w stójce, ponieważ był w stanie w 1. rundzie GP posłać Karla Albrektssona na deski. Rzeszowianin natomiast w poprzednim pojedynku pokazał, że doskonale daje sobie radę z nieco mniejszym i ruchliwym oponentem. Powinien być dobrze przygotowany fizycznie, więc raczej nie będzie miał problemów z kondycją, zwłaszcza, że cała walka trwać będzie tylko dwie pięciominutowe rundy z potencjalną trzecią dodatkową. Minusem będzie krótszy czas (w porównaniu do wrześniowej walki) na aklimatyzację i przystosowanie do zupełnie innej strefy czasowej. Jeżeli odpowiednio uda mu się wykorzystać przewagę warunków, powinien przejść do kolejnej rundy. Tam natomiast czekają nieco większe wyzwania. W przenośni i dosłownie. Perspektywa walki z Cro Copem, czy Kingiem Mo? Wspaniała sprawa dla Szymona i całego polskiego MMA.
49 kg (3x 5 min): RENA vs. Hanna „Tyson” Gujwan – 31 grudnia
Nasza zawodniczka nie będzie faworytką w tym starciu. Ktoś, kto porównuje rekordy na Sherdogu mógłby stwierdzić, że nie ma prawie żadnej różnicy, ale pozory mylą. RENA na zasadach mieszanych sztuk walki rywalizuje zaledwie od roku, ale należy dołożyć do tego lata pojedynków w Shoot Boxingu, gdzie oprócz kicka mamy także poddania w stójce, oraz wszelkiego rodzaju obalenia. Jest to doskonały kapitał przed startami w MMA. Japonka zresztą popisała się gilotyną na Miyu Yamamoto wyjętą żywcem z ringu SB. W debiucie natomiast pokonała rywalkę flying armbarem, co pokazuje, że parteru uczy się naprawdę szybko. Gujwan wywodzi się z muay thai i ma na koncie kilka walk amatorskich oraz jedną zawodową na zasadach MMA. Jej szansę upatruję w dużej agresji od samego początku i zaskoczeniu rywalki poprzez szybą akcję, lub wejście w wymianę. Po ostatnim starciu na Ladies Fight Night można też stwierdzić, że jej obrony przed sprowadzeniami także stoją na przyzwoitym poziomie.
Ćwierćfinał GP openweight (2×5 min + runda dodatkowa): Mirko „Cro Cop” Filipović vs. Mohammed „King Mo” Lawal – 29 grudnia
Z czysto sportowego punktu widzenia chyba najciekawszy ćwierćfinał turnieju. Do tego, że Chorwat podchodzi do startów w Japonii poważnie, można było przekonać się oglądając materiały z treningów, a także jego występ w pierwszej rundzie GP. Tam w dość pewnym stylu pokonał Hyun Man Myunga przez trójkąt rękami. Mimo wszystko nie wydaje mi się, aby Cro Cop chciał obalać w konfrontacji z Lawalem. Jeżeli ktoś będzie przenosił akcję do parteru to będzie to Amerykanin. Ma on siłę ciosu i całkiem niezłe umiejętności pięściarskie, a także jakieś doświadczenie w wadze ciężkiej. Pokonał on już większego od siebie Cheicka Kongo, ale nie wchodził z Francuzem w wymiany, tylko robił to co umie najlepiej – obalał i utrzymywał go w parterze. Na korzyść dla Filipovicia będzie fakt, że pojedynek będzie miał miejsce w ringu, który nie jest tak przyjaznym gruntem dla zapaśników jak klatka. Trzeba dodać, że Lawalowi zdarza się zgubić gdzieś koncentrację i nadziać się na bardzo mocny cios jak w starciu z Emmanuelem Newtonem. Na pewno nie może mu się to zdarzyć z legendą Pride, bo lewa noga Mirka mimo upływu lat, nadal stanowi zagrożenie.
60 kg (10+5 min, dozwolone łokcie): Yuki Motoya vs. Allan Nascimento – 29 grudnia
Do tej walki miało dojść w kwietniu, ale w ostatniej chwili została odwołana ze względu na problemy zdrowotne Motoyi przy robieniu wagi. Wcześniej w sylwestra przegrał z Felipe Efrainem, ale starcie zweryfikowano jako no contest tylko dlatego, że Brazylijczyk nie zmiescił się limicie. Pochodzący z Nagoyi fighter został znokautowany mimo iż kontrolował sytuację. Rywal zaskoczył go ciosem sierpowym i później dokończył przez gnp. Teraz jego rywalem będzie inny fighter z Chute Boxe Diego Lima, ale o zupełnie różnym profilu. Allan „Puro Osso” Nascimento, w odróżnieniu od swojego kolegi klubowego, to specjalista w BJJ. Podobnie jednak jak Efrain cechuje się dużą skutecznością. 12 z 16 jego zwycięstw to poddania. Ponadto Brazylijczyk lubi skracać dystans efektownym kopnięciem obrotowym, bądź latającym kolanem. Z drugiej strony, jeżeli bardzo wszechstronny Motoya ma na rozkładzie takiego grapplera jak Masakazu Imanari, „Puro Osso” nie powinien stanowić dla niego bariery nie do przejścia. Były mistrz wagi muszej DEEP ma ciekawy styl uderzania (nisko ręce i dużo pracy nogami), a także jest bardzo skuteczny w parterze, chociaż nie wiem, czy będzie chciał tam schodzić. Receptą na jego rywala jest albo utrzymanie akcji w stójce, bądź też zapaśnicza dominacja. Japończyk przede wszystkim nie powinien czuć się zbyt pewnie, gdyż może to się skończyć źle jak rok temu z Efrainem. Nascimento z kolei na pewno nie przepuści okazji do zakończenia przed czasem, zwłaszcza, że ma duży arsenał technik kończących (do tej pory 7 różnych zakończeń przez sub).
56,7 kg (10+5 min, dozwolone łokcie): Tatsumitsu Wada vs. Kai Kara-France – 29 grudnia
Posiadacz pasa wagi muszej DEEP kontra uczestnik ostatniej edycji The Ultimate Fighter. Podopieczny Hidehiko Yoshidy to bardzo mocny fizycznie zawodnik, którego najgroźniejszą bronią są zapasy i gnp. Potrafi również zaskoczyć swoich rywali mocnym prawym sierpowym, a także trzymać na dystans lewym prostym. Istnieje jednak też prawdopodobieństwo, że w konfrontacji z Nowozelandczykiem będzie chciał zneutralizować jego mocne strony i możliwie najszybciej przenieść akcję na dół. France jest szczególnie niebezpieczny w stójce. Dysponuje wyjątkową, jak na tą wagę, siłą ciosu oraz jest bardzo agresywny. Jego styl może być wybitnie skuteczny w RIZIN, gdzie miejsca w ringu jest znacznie mniej i nie istnieje zasada trzech punktów podparcia. W TUF 24 przegrał w drugiej walce z jednym z faworytów całego programu Alexandre Pantoją wcześniej nokautując w efektownym stylu Terrence’a Mitchella. Wielu zastanawiało się, dlaczego ze swoim widowiskowym stylem KKF nie dostał kontraktu w UFC.
Open (3×5 min): Gabi Garcia vs. Yumiko Hotta – 31 grudnia
Może jestem złym człowiekiem, może jest to (szczególnie w okresie świątecznym) nieludzkie, aby czekać na taką walkę, ale wychodzę z założenia, że dobra gala sylwestrowa nie może obyć się bez konkretnego freakfightu. Tak się składa, że jedynym takowym jest zestawienie (a jakże!) Gabi Garcii z 49-letnią prowrestlerką Yumiko Hottą. Weszła ona jako późne zastępstwo za Shinobu Kandori, która na treningu połamała żebra. Hotta od Kandori jest bardziej doświadczona, a ostatni pojedynek stoczyła nie tak dawno, bo w 2012 roku. Problem w tym, że Japonka nie ma specjalnie narzędzi do pokonania Garcii. Jest mniejsza, znacznie starsza, lżejsza jakieś 35 kg, w parterze nie ma również czego szukać z czarnym pasem BJJ. Próbka stójki? A proszę bardzo:
Yumiko Hotta striking vs. Amanda Lucas#RIZIN2016 pic.twitter.com/J2RwboF1Qm
— Daniel Dziubicki (@DDziubicki) 22 grudnia 2016
To nie potrwa długo, ale będzie spektakularnie. Nie będzie to damska wersja Zulu vs. Minowa, ale takie starcie w sylwestra to tradycja jak choinka i opłatek w święta.
56,7 kg (3×3 min): Tenshin Nasukawa vs. Nikita Sapun – 29 grudnia
Nasukawa to kickbokserski mega talent, który skupia na sobie coraz większą uwagę mediów i japońskiej publiki. Robi postępy w zawrotnym tempie i w przyszłości może być wielką gwiazdą na miarę Masato. W 2016 jako pierwszy zawodnik w historii znokautował (do tego bardzo efektownie) aktualnego mistrza stadionu Lumpinee na zasadach muay thai. To wszystko w wieku osiemnastu lat! Takich zawodników szuka właśnie Rizin. Co więcej, nie zawalczy on na zasadach uderzanych, tylko zadebiutuje w MMA! Jego rywal jest protegowanym legendy Pride Ihora Wowczanczyna. Na razie „Ice Cold” wraca do Japonii jako trener, ale niewykluczone, że w przyszłym roku zobaczymy go w ringu. Tymczasem Nikita Sapun to bardzo ciekawy fighter, mający za sobą wiele pojedynków w zawodach amatorskich. Wywodzi się z taekwondo i w swoich występach częściej używa kopnięć obrotowych niż wczesny Juras. Jeżeli dołożymy do tego bardzo nietypowy, ale także bardzo ryzykowny styl uderzania, możemy po cichu liczyć, że 29 grudnia zobaczymy mieszankę wybuchową.
57,15 kg (3×5 min): Rin Nakai vs. Kanako Murata – 29 grudnia
Kanako Murata w czterech dotychczasowych walkach imponowała sprawnością, przygotowaniem fizycznym, ale przede wszystkim zapasami. W swoim ostatnim występie w Rizin zdominowała swoją rywalkę przez 15 minut nie dając sobie nic zrobić. Do pełni szczęścia brakowało tylko finiszu przed czasem. Byłą mistrzynię świata juniorek, po czterech odniesionych w przekonującym stylu zwycięstwach, czeka najpoważniejszy do tej pory sprawdzian. Rin Nakai poza serią dziwnych filmików zasłynęła sporymi, jak na wagę muszą, rozmiarami, siłą i skutecznością. W UFC jej nie poszło, ale przede wszystkim dlatego, że nie występowała w swojej kategorii. Na tle Mieshy Tate nie prezentowała się już tak imponująco, lecz w limicie do 57 kg jest niepokonana. W osiemnastu wygranych pojedynkach 12-krotnie kończyła rywalki przed czasem. Murata jej nie zdominuje, ale szansą dla niej jest szybkość i zwrotność. Mistrzyni Pancrase na tle przeciwniczek wygląda jak czołg i to jest jedyny sposób na jej powstrzymanie. Może wyjść z tego naprawdę znakomity pojedynek.
67 kg (3×3 min): Charles „Krazy Horse” Bennett vs. Minoru „Philip” Kimura – 31 grudnia
Rewanż za wrześniowe starcie, które Kimura skończył na deskach po siedmiu sekundach. Teraz kickbokser będzie miał okazję, aby zrewanżować się za ten falstart w debiucie w MMA. Walka sprzed trzech miesięcy powiedziała nam właściwie tylko i wyłącznie o sile ciosu Krazy Horse’a. Amerykanin teraz również nie ma nic do stracenia i będzie prawdopodobnie czekał na zadanie jednego, decydującego uderzenia. Bennett jest jednak kompletnie nieobliczalny. Zgaduję natomiast, że Brazylijczyk nie zdecyduje się na frontalny atak na początku rundy. Tak samo jak przebieg pojedynku, interesujący jest styl, w jakim wyjdzie Szalony Koń. Ostatnio na koszulce miał napisane hasło wymierzone w Wanderleia Silvę. Czym zaskoczy tym razem? Nie byłbym sobą, jakbym nie zamieścił nagrania z września. Polecam obejrzeć całość, razem z wyjściem, a także reakcję na zwycięstwo.
https://www.youtube.com/watch?v=J15ideyflLU