MMA PLNajnowszearmia fight nightTa decyzja to strzał w kolano dla polskiego MMA. Na najgorszej pozycji jest… [KOMENTARZ]

Ta decyzja to strzał w kolano dla polskiego MMA. Na najgorszej pozycji jest… [KOMENTARZ]

Na tej decyzji nikt nie zyska… stracą dosłownie wszyscy. Nie wiadomo, co kierowało organizatorami gal MMA w Polsce, aby ustawić je w ten sam dzień. Każda z osobna będzie transmitowana w takich samych godzinach i na trzech różnych platformach. KSW 71, FEN 40 i Armia Fight Night 13 w jeden wieczór. Absurd, prawda?

Ta decyzja to strzał w kolano dla polskiego MMA. Na najgorszej pozycji jest... [KOMENTARZ]
Foto: MMA.pl/KSW/Polsat/TVP

W ten sposób to my sportowego MMA nie wypromujemy. Chociaż KSW w ten dzień na pewno będzie mogło spać spokojnie, to FEN i Armia Fight Night nie do końca. Dlaczego? Już tłumaczę. Patrząc po statystykach, nie ma co ukrywać, że najważniejszym wydarzeniem weekendu jest debiut Artura Szpilki w MMA.

Zaraz po nim kibiców ciekawi powrót “Różala”, który jako pierwszy w historii KSW stoczy walkę w K-1 na małe rękawice. Oprócz tego kilka mocnych starć, jak Marian Ziółkowski – Sebastian Rajewski czy Borys Mańkowski – Daniel Torres z pewnością przyciągnie przed monitory znacznie większą ilość ludzi niż obrona pasa Kacpra Formeli, występ Cezarego Oleksiejczuka lub walka o szablę Sylwestra Millera.

Paweł Jóźwiak: To ich wina!

Nikt na tym nie zyska, ale KSW może stracić najmniej. Po wypowiedziach Pawła Jóźwiaka można uznać, że FEN nie za bardzo przejmuje się tym terminem, ponieważ nie nastawiają się na dochody z transmisji, a ze sprzedaży biletów. I o ile kogoś nie przyciągnie bardzo Szpila i Różal przed odbiornik, a interesuje się MMA i mieszka nieopodal Ostródy, to być może wybierze się do amfiteatru podziwiać spektakl pt. FEN 40.

Nie wiem jak to wyszło. My też w sumie nie patrzymy na innych. Patrzymy na siebie. Ogłosiliśmy tę galę jako pierwsi, a to inni zrobili gale w tym samym terminie. To po prostu ich wina. Nam jako organizatorom to nie przeszkadza. My będziemy mieli pełen amfiteatr, my nie robimy gali w systemie PPV, także o oglądalność na antenach otwartych jesteśmy spokojni. Niech inni się martwią, tak naprawdę. My zrobiliśmy swoje. Szkoda mi tylko kibiców, bo lepiej by było jakby kibice mieli jedną galę w piątek, drugą w sobotę, a trzecią za tydzień. A tak to będzie dla niektórych zagorzałych fanów szaleńcze skakanie po kanałach

– mówi prezes FEN, Paweł Jóźwiak.

Panie, mylisz się Pan

Viaplay, TVP Sport, Polsat Sport… co tu wybrać? Jeśli ktoś potrafi opanowywać oczopląs to świetnie! Nie oszukujmy się, nikt nie potrafi. Inne zdanie ma jeden z właścicieli Armia Fight Night Filip Bątkowski, który w jednym z wywiadów stwierdził:

Prawdziwy kibic MMA powinien w ten dzień oglądać gale przykładowo na telewizorze, komputerze i tablecie. Przynajmniej ja bym tak zrobił na ich miejscu

No błagam… ile takich osób może być w Polsce? 15-20? Przecież obowiązkiem kibica nie jest interesowanie wszystkim na siłę, a dostarczenie sobie rozrywki.

KSW co miesiąc to cios dla innych organizacji

Kolejna sprawa – media branżowe. Każdy portal ma teraz zawrót głowy, co tu wybrać? Trudno posłać dziennikarza i operatora w trzy miejsca na raz. Tylu rąk do pracy nie ma, a przecież ktoś musi jeszcze pisać newsy o tym na stronę. Chętniej czytane wiadomości i chętniej oglądane wywiady przyćmią niszowe materiały i rozgłos będzie niemal zerowy.

Jak zauważył nasz kolega redakcyjny Bartek Cieśla, KSW odbywające się co miesiąc, to duży cios dla pozostałych organizacji w kraju. I widać tego pierwsze efekty. Na KSW odbywa się coraz więcej walk, które spokojnie mogłyby się toczyć na FEN-ie, Babilonie czy Armii. Tyle, że zawodnik występujący w KSW spotka się z dużo większym profesjonalizmem, większą publiką i większymi perspektywami.

“Jak do tego doszło, nie wiem”

Właśnie nucąc powyższy cytat można zastanawiać się, co się stało, że doszło do obecnej sytuacji. Pierwszy był FEN, który datę zabukował oficjalnie już 12 marca na gali nr 39. Później – 12 maja – Armia wskazała, że robi galę w ten sam dzień. KSW oficjalnie wówczas czerwcowej gali nie ogłosiła, ale niemal powszechną wiedzą było, iż zorganizują ją właśnie 18 czerwca.

Poza tym to właśnie KSW może rozdawać karty w kalendarium gal sportowych MMA i inne organizacje powinny się dostosowywać. Obecnie sytuacja wygląda tak, że z KSW nie warto konkurować, tylko zaakceptować. Co jeśli się nie dostosują? Stracą. Właśnie tak, jak w tej chwili. Zrozumiałe jest, że TVP i Polsat mają mocno wypchaną ramówkę, ale to nie znaczy, że muszą wpakowywać się w pewne straty.

Armia na najgorszej pozycji

Zatem kto na tym wyjdzie najgorzej? Już ustaliliśmy, że na pewno nie KSW. FEN? Myślę, że też nie. Urok gali nad jeziorem w ostródzkim amfiteatrze ma swój urok i na pewno przyciągnie ludzi na miejsce. Na najgorszym miejscu jest Armia, która organizuje wydarzenie typowo pod transmisję telewizyjną. Jedynym ich aspektem jest darmowy dostęp do transmisji w internecie, ale w dzisiejszych czasach nie przeważy to nad wydaniem 34 zł (cena za galę=trzy piwa na mieście) i zobaczeniem dużo, dużo, dużo bardziej spektakularnej karty walk na KSW 71 w Toruniu.



Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis