MMA PLNajnowszeACAŚwietne walki roku 2019 o których…. nie miałeś pojęcia!

Świetne walki roku 2019 o których…. nie miałeś pojęcia!

Dużo się działo w ubiegłym roku. KSW zrobiło rekordową – dla siebie – liczbę gal i sześciokrotnie mogliśmy śledzić ich wydarzenia. Dla kontrastu, największa organizacja MMA na świecie – UFC – zrobiła tych że gal aż czterdzieści dwie. Daje nam to w sumie 570 pojedynków z głównego nurtu MMA, które śledzi się w Polsce. A przecież poza UFC i KSW jest jeszcze kilka innych świetnych organizacji, które dają świetne widowiska. I dzisiaj pomówimy właśnie o nich. Oto świetne walki z ubiegłego roku, o których bardzo możliwe że nie miałeś pojęcia.

ACA: Salman Zhamaldaev vs Marat Balaev

Toczenie wielkich wojen nie jest niczym nowym dla 44-letniego Marata Balaeva. W 2016, gdy sięgał po tytuł wagi piórkowej Absolute Championship Berkut, dał 25 minut wojny z Yusufem Raisovem. W pierwszej obronie, po kolejnej mocnej batalii, obronił tytuł z Adlanem Bataevem. Tytuł utracił w 2018. W marcu 2019 podchodził do kolejnej walki o pas, tym razem Absolute Championship Akhmat. Naprzeciwko niego stał Salman Zhamaldaev – reprezentujący w tym starciu zawodników World Fighting Championship Akhmat, którzy po fuzji obu organizacji w listopadzie 2018 dostali okazję do spróbowania się z zawodnikami organizacji Berkutu. Zhamaldaev dawał twarde, w miarę pewne pojedynki. Najtrudniejszą jego walką okazała się pierwsza obrona tytułu WFCA z Felipe Froesem, którą przegrał o włos.

W pierwszej rundzie Balaev starał się mieszać boks z próbami sprowadzeń, które Zhamaldaev skutecznie stopował, karając Petersburżanina pojedynczymi ciosami. Podrażniony Marat zapędził Czeczena do bójki, w rezultacie której po pierwszej rundzie Balaev już wyraźnie rozcięty. Druga odsłona zaczęła się od pojedynczych wymian, które otwierały coraz lepszy pojedynek. W połowie rundy Petersburżanin padł od ciosu z prawej Zhamaldaeva, ale Czeczen nie był w stanie skończyć rywala, który, w ramach obrony podkręcił tylko tempo wymian.

W trzeciej rundzie to Balaev rozciął rywala. Zhamaldaev, wyraźnie zmęczony tempem pojedynku, obniżył swoją aktywność, zadawając pojedyncze ciosy, głównie w kontrze do szarżującego Petersburżanina. Czwarta odsłona wydawała się być wyrównana w wymianach. Balaev wrócił do prób zapaśniczych, ale znowu okazały się one nieudane. W piątej panowie poszli na całość i, pomimo 20 minut walki na karku, postanowili nie zwolnić tempa, do końcowego gongu racząc nas emocjonującymi bombami.

Ostatecznie Salman Zhamaldaev pokonał Marata Balaeva przez jednogłośną decyzję.

Legalnie walkę można zobaczyć tutaj:

https://www.youtube.com/watch?v=-U4PB69GmX0

ONE Championship: Brandon Vera vs Aung La Nsang

Z okazji zorganizowania 100 gal przez ONE Championshit, organizacja założona przez Chatriego Sityodtonga postanowiła przygotować dla fanów nie jedną, a dwie, świetnie obsadzone gale. Wisienką na torcie dla show nazwanego „Century Part II” było starcie pomiędzy dwoma mistrzami. Znany z występów dla UFC i mistrz ONE w wadze ciężkiej, Brandon Vera schodził wagę niżej. Jego rywalem został podwójny mistrz ONE w wadze półciężkiej i średniej,

Panowie nie zamierzali długo czekać i już w pierwszych sekundach zaczęli się kręcić niegorzej niż aktorzy z filmów kung-fu. W bokserskich wymianach lepiej radził sobie Vera, po nogach lepiej kopał Nsang. Podczas walki w zwarciu panowie potrafili pójść nawet już nie cios za cios a łokieć za łokieć. W końcówce walki Vera uruchomił kopnięcia w tułów, które uderzały niczym kije bejsbolowe.

Druga runda rozpoczęła się spokojnie, od niskich kopnięć. W końcówce pierwszej minuty panowie poszli w czyste szaleństwo bójki, zaprzęgając ciosy, kolana, łokcie. Bardziej wypompowany po tym zrywie wydał się Vera. Nsang widząc to, przyśpieszył jeszcze tempo. Na dwie minuty do końca Amerykanin został naruszony. „Birmański Python” rzucił się , i dobił rywala, broniąc tytułu ONE wagi półciężkiej.

Legalnie walkę można zobaczyć tutaj:

Rizin: Hiromasa Ogikubo vs Shintaro Ishiwatari

Na ostatniej gali Rizin w 2019 roku nie mogło zabraknąć fajerwerków. W gali zestawionej na 15 pojedynków, najlepszy pojedynek przypadł w boju o miano pierwszego pretendenta do tytułu wagi koguciej. Hiromasę Ogikubo i Shintaro Ishiwatariego łączyła ostatnia porażka – obaj panowie musieli uznać wyższość Kyojiego Horiguchiego.

Pierwsze dwie rundy pojedynku między Japończykami były o wiele bardziej techniczną batalią. Już w początkowej minucie Ougikubo zdobył obalenie. Przy próbie wstania Ishiwatariego doszło do pierwszej z wielu wymian, która skończyła się zamknięciem Tokijczyka w narożniku. Walka na sam koniec rundy uspokoiła się i panowie wymieniali się pojedynczymi ciosami i niskimi kopnięciami, aż do ostatniej sekundy, kiedy znienacka tempo zostało podkręcone.

Po przerwie panowie szybko ustawili się na środku ringu. Pierwszy mocny cios należał do Ougikubo, który nie przestawał okopywać przedniej nogi rywala. Ishiwatari nie pozostawał mu dłużny i celował długim lewym ciosem w szczękę reprezentanta Chiby. Na dwie minuty przed końcem Ougikubo poszedł po drugie obalenie, tym razem mniej udane. Na sam koniec rundy panowie dali nam kolejną kanonadę wymian.

Ougikubo trzecią rundę zaczął od obalenia. Gdy Ishiwatari postanowił sfaulować i przytrzymać się lin, został poczęstowany soczystym soccer kickiem. Po chwilowej wymianie uprzejmości w parterze, panowie odpalili działa, i rozpoczęli wymiany cios za cios, jak gdyby kręcili japońską wersję filmu Rocky. Raz chwiał się Ougikubo, raz Ishiwatari i nawet z reguły cicha widownia w Saitama Super Arena zaczęła się ekscytować. W ostatniej minucie, nawet wypompowani, ciągle zadawali ciosy, w pewnym momencie imitując legendarną walkę Frye vs Takayama. Nawet chwilowe obalenie Ishiwatariego nie popsuło wymian – panowie szybko wstali i do ostatniej sekundy nie przestawali się bić.

Legalnie walkę można zobaczyć tutaj.

PFL: Natan Schulte vs Loik Radzhabov

Organizacja dowodzona przez Raya Sefo drugi rok z rzędu zaserwowała kibicom sylwestrową noc pełną wrażeń. W walce o turniejowy tytuł wagi lekkiej zmierzyli się: triumfator pierwszej edycji, niepokonany od 2017 roku Nathan Schulte oraz pierwszy zawodnik z Tadżykistanu w PFL, Loik Radzhabov.

Pojedynek rozpoczął się od wywierania presji ze strony Radzhabova. Tadżyk smagał Schulte’a długimi ciosami zarówno z dystansu jak i krótkimi z półdystansu. W połowie rundy trafił jednak Radhabova krótkim, przednim sierpem. Widząc naruszonego rywala ruszył z szarżą. Zdobył też wtedy pierwsze obalenie. Druga odsłona rozpoczęła się bliźniaczo do pierwszej – Tadżyk starał się punktować wymianami w dystansie i półdystansie. Brazylijczyk spróbował uspokoić sytuację sprowadzeniem, ale chwilowy sukces przypłacił najpierw kilkoma mocnymi ciosami. Druga próba również nie utrzymała na ziemi Radzhabova. Na sam koniec rundy Radzhabov zdołał sensacyjnie obalić Schulte’a.

Wraz z początkiem trzeciej rundy panowie wyprowadzili blisko 250 uderzeń łącznie oraz przebiegli po klatce dobry kilometr. I nie zamierzali zwalniać tempa, bo zaczęli od wymian w półdystansie. I podczas jednej z takich wymian używanie niskich kopnięć przez Brazylijczyka przyniosło efekty, gdy Radzhabov padł z bólu od mocnego kopnięcia pod koniec rundy. W czwartej odsłonie Tadżyk co chwila zmieniał pozycje, starał się odciążyć zranioną nogę. Niewiele się to dało i już w drugiej minucie Schulte zdobył dosiad, w którym, nie licząc pomysłowych zrywów Radzhabova, pozostał już do końca rundy.

Podchodząc do piątej rundy Radzhabov wiedział, że musi pójść na całość. Po początkowej szarży rzucił się po nogi Brazylijczyka, który wykorzystał to zdobycia pleców. Druga próba przyniosła lepsze rezultaty i Schulte znalazł się na plecach w pozycji bocznej, z której był okładany przez rywala. Po znalezieniu drogi do stójki, Radzhabov postawił wszystko na jedną kartę i rzucił się do próby gilotyny, z której Schulte się wydostał i do końca rundy siedział w pozycji dominującej.

Ostatecznie Schulte pokonał Radzhabova jednogłośną decyzją sędziów. Panowie wyprowadzili łącznie ponad 400 uderzeń, z których blisko 230 doszło do celu.

Legalnie walkę można nadrobić w Aplikacji PFL, niestety wymagane jest do tego używanie VPNa.

Cage Warriors: Nicolas Dalby vs Ross Houston

Nie jest to bój, w którym uświadczymy długich wymian cios za cios, zapierającej dech w piersiach techniki. Ba, dla wielu może okazać on się o wiele mniej widowiskowy od innych pojedynków z tej listy, nawet od większości w tym roku. Tym, co wyróżnia potyczkę Dalby vs Houston jest poziom przelanej krwi – panowie zakrwawili matę klatki Cage Warriors za wszystkich zawodników w 2019 roku.

Pojedynek rozpoczął się spokojnie. Po szybkich wymianach w stójce panowie znaleźli się w klinczu, który trwał do próby odwróconego backfistu Houstona. Przy nieudanym rzucie Dalby znalazł się w dosiadzie, a później, na skutek zawirowań klatkowych, w klinczu. Po odwróceniu pozycji Szkot poczęstował Duńczyka dwoma mocnymi łokciami, które rozcięły mu głowę. Krew zaczęła zalewać lewą stronę Dalbiego i cutman musiał zainterweniować po raz pierwszy tamtego wieczoru. Runda pierwsza skończyła się kilkoma wymianami więcej oraz klinczem.

Druga runda zaczęła się od trzech mocnych prawych Dalbiego. Houston spróbował wtedy obalenia na uspokojenie akcji, ale Duńczyk skontrował, lądując z góry, obijając Szkota mocnym ground and pound, w rezultacie którego złamał Houstonowi nos. Panowie rozpoczęli proces ślizgania się po macie w mieszance własnej krwi i potu. Zwłaszcza widoczne to było w chwilowych powrotach do stójki – nie potrafili zachować balansu.

W przerwie między rundami cutman znowu wkroczył do akcji, zezwalając na kontynuację pojedynku.

Początek trzeciego starcia rozpoczął się od dobrych szybkich ciosów Dalbiego, który zepchnął szkota pod siatkę. Po krótkiej przepychance w klinczu, panowie wrócili na środek klatki, gdzie, po chwili ślizgania się po macie, Duńczyk wystrzelił z dwoma potężnymi kolanami, zwalając szkota z nóg. Sędzia pojedynku, Marc Goddard, przerwał pojedynek – ale po to by wezwać cutmana. Zapowiedział też wtedy, że to ostatnia runda na którą zezwala. Wznowienie walki nie trwało jednak długo – Angielski arbiter ogłosił „No Contest” z uwagi na zagrożenie dla zawodników płynące ze zbyt śliskiej maty.

Legalnie walkę można zobaczyć tutaj.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis