MMA PLNajnowszeufc fight nightSilva vs. Bisping i niewykorzystane sytuacje – komentarz do walki

Silva vs. Bisping i niewykorzystane sytuacje – komentarz do walki

Bisping trafiał częściej, ale był porozcinany i zbyt defensywny. Dostał mocne kolano pod koniec trzeciej rundy, ale też Brazylijczyk był w opałach w drugiej odsłonie. Nie milkną echa sobotniej walki Silva vs. Bisping na UFC FN 84. Wygrana Anglika na punkty wywołała dyskusję. Moim zdaniem lepszy był „Hrabia” (głosy w redakcji są podzielone), ale rozumiem osoby z inną opinią.

Foto: Zdjęcie: fightmetric.com

Starcie było trudne do oceny, a towarzyszyły mu duże emocje, co jeszcze bardziej utrudnia obiektywne spojrzenie. Kibice „Pająka” czekali na jego wielki powrót no i zobaczyli tego samego wojownika, jednak odrobinę „zardzewiałego”. Widzieliśmy przebłyski dawnej formy, kiedy potrafił zaskoczyć rywala, ładnie uderzyć i kopnąć zarówno w ataku, jak i w defensywie. Przeciwnik to stary dobry Bisping, ale jeszcze lepiej przygotowany i uważny. To gość, który nie daje się nabierać na ringowe pajacowanie i rozpraszanie uwagi. Co więcej, jest bardzo techniczny, szybki, precyzyjny i chyba tylko brak nokautującego ciosu sprawił, że nie stał się jedną z największych gwiazd swojej kategorii.

Lubię obu zawodników, dlatego emocjonowałem się jak każdy, ale do werdyktu chciałem podejść z dystansem i z obiektywizmem. Na korzyść „Hrabiego” świadczy jego przewaga w ilości zadanych ciosów. I to nie jakichś pacnięć, tylko ważnych uderzeń. Statystyki nie kłamią – w każdej, poza piątą rundą, lepszy był Anglik. Może i wyglądał, jakby to on nieustannie obrywał, jednak wygląd nie gra roli, a uderzenia da się policzyć. To jedyny czynnik, który da się wyrazić liczbowo, więc najpewniejszy z nich. Piszę tutaj zarówno o trafieniach, jak również o wyprowadzanych ciosach.

To Bisping był porozbijany. Zgodzę się. Czy można wnioskować, że Silva uderzał mocniej? Reagowanie „Hrabiego” mogło na to wskazywać, ale nie zwracałbym uwagi na siniaki i rozcięcia. Choćby dlatego, że najmocniejsze nokauty nie zawsze zostawiają po sobie taki ślad jak choćby przypadkowe zderzenie głowami. Pamięta się mocne uderzenia, ale przyczyna siniaka lub nawet rozcięcia często jest zagadką. Są zawodnicy bardziej podatni na małe urazy, a są goście, którzy nawet przegraną walkę kończą z gładką twarzą. Duży upływ krwi, zaburzenia widoczności lub oddechu miałyby znaczenie. Nie widziałem takich zagrożeń dla Bispinga, a przecież walka to nie konkurs piękności.

Na korzyść Silvy przemawia fakt, że to on w większym stopniu nadawał rytm walce. Nawet gdy pozornie był w odwrocie sprawiał wrażenie pewniejszego siebie. Co więcej, to on był najbliższy znokautowania Anglika po mocnym kolanie pod koniec trzeciej rundy, ale nie dobił go, gdy miał okazję. Okoliczności były mocno wątpliwe – moim zdaniem Herb Dean powinien zrobić pauzę, tym bardziej dlatego, że wyplucie ochraniacza nie było celowe. Z drugiej strony obowiązkiem zawodnika jest walczyć, dlatego Bisping nie mógłby się tym usprawiedliwiać. Pod koniec walki Anglik przeżywał trudniejsze chwile, był czas na uzyskanie przewagi i tylko niezdecydowanie oraz odpuszczenie mu przez Silvę sprawiło, że werdykt był właśnie taki.

Sądzę, że wynik był sprawiedliwy. „Pająk” przegrał pojedynek na własne życzenie, a „Hrabia” zrobił wszystko, co było w jego mocy. Statystyki, obiektywne dane świadczą na jego korzyść. Dlatego też nie widzę tutaj „wałka roku” jak niektórzy mówią lub piszą. Nie powinno być tak dużych zastrzeżeń, bo starcie było wyrównane. Tak to jest z pełnodystansowymi pojedynkami. Chcesz mieć pewność? Skończ przed czasem.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis