MMA PLNajnowszeBez kategoriiMini Blog Zawodnika – IV część: Konia jeszcze nie kupię, ale kurkę…

Mini Blog Zawodnika – IV część: Konia jeszcze nie kupię, ale kurkę…

drwal1

Tomasz Drwal (16-2-0): Miał 22lata, jak zaczął uprawiać mma (Mieszane Sztuki Walki) . Wcześniej trenował karate, kick – boxing oraz brazylijskie jiu – jitsu. Dziś mając 27 lat jest gwiazdą polskiego mma. W profesjonalnych walkach mma  zadebiutował 21 marca 2004r na gali Colosseum – Colosseum 1 . Pokonał przez TKO w pierwszej rundzie po 2 minutach i 15 sekundach walki, Daniela Les.

W roku 2007, legitymując się rekordem 13 wygranych kolejnych walk, podpisał kontrakt z UFC – najbardziej prestiżową organizacją mma  w świecie. Jak do tej pory stoczył dla UFC trzy pojedynki. W pierwszym pojedynku, 8 września 2007 roku na gali UFC 75: ”Champion vs Champion” w Londynie,  walczył z Brazylijczykiem Thiago Silvą.  Nie był to udany występ dla Tomka, przegrał w drugiej rundzie przez TKO po 4 minutach i 23 sekundach. Dodatkowo podczas tej walki nabawił się groźnej kontuzji kolana, która wyeliminowała go na ponad rok z następnych pojedynków. Na kolejny występ Drwala czekaliśmy do 17 stycznia 2009r. Na gali UFC 93 na O2 Arena w  Dublinie (Irlandia) znokautował Włocha, Ivana Serati już po 2 minutach i 2 sekundach pierwszej rundy. W ostatnim pojedynku 20 czerwca br. w Las Vegas na gali The Ultimate Fighter 9 Finale, Tomasz Drwal pokonał Kanadyjczyka – Mike’a Ciesnolevicza (18-4-1) przez TKO po 4 minutach i  48 sekundach pierwszej rundy.  Jak sam kiedyś powiedział o sobie – Zostałem stworzony, do zawodowego mma. Kocham doping dużej publiczności i przypływ adrenaliny po zwycięskiej walce.

Dla UFC walczy w wadze półciężkiej (205lbs, czyli ok. 93kg), która jest uważana przez specjalistów za najmocniejszą kategorią na świecie. Aby móc w sposób profesjonalny przygotować się do pojedynków na najwyższym światowym poziomie musi trenować z najlepszymi zawodnikami. W Polsce na dzień dzisiejszy jest to wręcz nie możliwe.

drwal2

Dzięki swojej determinacji i uporowi, Tomek znalazł odpowiednie miejsce, spełniające te wymagania. Jest to klub Throwdown Elite Training Centre w San Diego (USA). To właśnie w tym klubie z pomocą trenerów mógł odpowiednio dobrze przygotować się do wygranej walki z Mikem. O samych przygotowaniach oraz pobycie Drwala w San Diego wiemy prawie wszystko, dzięki wcześniejszym  trzem odcinkom mini bloga Tomka, który był redagowany przez połączone zespoły redakcji: Perfekt-tv.pl, MMABlog.pl, Forumring.pl oraz Onet.pl. Kierownikiem zespołu był Tadeusz Kopciński. Dziś w czwartym i za razem ostatnim odcinku, postaramy się podsumować całą Amerykańską wyprawę Tomka.
Z Drwalem umówiliśmy się w Krakowie, gdzie obecnie przebywa i specjalnie dla polskich fanów mma przeprowadziliśmy tą rozmowę:
– Witaj Tomek!
-Witam bardzo serdecznie was panowie, a także wszystkich moich fanów – z uśmiechem na twarzy odpowiedział Tomek.
Ponieważ było to nasze pierwsze spotkanie z Tomaszem od czasu jego wyjazdu do USA mieliśmy niebywałą okazję aby mu pogratulować wygranej. Było to bardzo wzruszające i sympatyczne. Dzięki temu też, cała dalsza nasza rozmowa przebiegała w fantastycznej atmosferze.
– Tomek, jak rozmawialiśmy ze sobą ostatni raz, to pędziłeś na lotnisko w San Diego aby polecieć do Las Vegas. Opowiadaj, co było dalej z Tobą? Jak Las Vegas Cię przyjęło?
– Ciepło i serdecznie – z uśmiechem odpowiedział Tomek.- Zaskoczeniem  była obecność automatów do gry prawie wszędzie. Nawet w lotniskowej toalecie ! Jeśli natomiast chodzi o UFC to nic nowego. Wszystko standardowo. Prosto z lotniska, obowiązkowa, wstępną waga.  Zameldowanie w hotelu.
Odebrałem dokładny plan na cały mój pobyt w Las Vegas. Spoko, jak to zazwyczaj bywa na galach tej organizacji. Nic nie mogło mnie już zaskoczyć. A na pewno nie tak jak to miało miejsce podczas mojej pierwszej walki dla UFC, kiedy to byłem trochę stremowany i oszołomiony tym co się dookoła dzieje. Zapomniałem jak fachowcy nazywają ten stan ale jest to uznawane przez fachowców za chorobę.

– Czyli można powiedzieć Tomku, że czułeś się teraz jak weteran ?
– No może nie aż tak, ale na pewno czułem się inaczej niż jak przed walką z Thiago. Nie czułem tego stresu i ogromnego obciążenia. Teraz było wszystko inaczej, spokojniej.
– Jakie były temperatury w Las Vegas?
– Chyba około 50 stopni. Piłem duże ilości wody.
– Wody, hahaa.
– Tak, wody, dokładnie wody, nie wódy, hahaa.
– Kiedy się odbyło oficjalne ważenie ?
– W piątek. Takie ważenie, to również wielki show ! Ogromna ilość ludzi. Kamery, aparaty fotograficzne. Można już w tedy poczuć atmosferę tego co się będzie działo na drugi dzień.
– Okazało się Tomku, że Twój przeciwnik miał nadwagę. Jak to się mówi w żargonie „Nie zrobił wagi”.
– Tak. Wiesz, widziałem, że coś z nim jest nie tak. Zachowywał się trochę dziwnie. Wiedziałem wcześniej, że musi robić wagę, zbijać zbędne kilogramy. Miał na to dużo czasu i nie podejrzewałem, że będzie z tym kłopot. Jego nadwaga zaskoczyła mnie, to nieprofesjonalne zachowanie z jego strony.
– Z tego co się orientuję mogłeś w takiej sytuacji odmówić walki, prawda?
– Było pytanie, czy walczę. Oczywiście, zgodziłem się. Automatycznie Ciesnolevicz został ukarany. Odebrano mu 20% z gaży za walkę. Połowa z tego zasiliła moje konto, a druga połowa trafiła na konto Stanowej Komisji Medycznej Stanu Newada. Ktoś może powiedzieć, że to tylko 1.5 kg nadwagi, i nie ma o co kopii kruszyć. Wiesz tyle to było w dniu ważenia, bo w dniu pojedynku było dużo więcej.
– Czy przed walką, były jakieś tarcia, podteksty, między Wami? Nieraz bywa, że między przeciwnikami już na długo przed walką trwa wojna. Iskrzyło między Wami?
– Nie. Wiesz ja jestem typem, że wszystkie sportowe sprawy załatwiam w octagonie. Widzę, że niektórzy zawodnicy są mistrzami takich wojen przed meczowych, w czym mocno pomagają im media, hahaa.
– Ok., Tomek. Zgodziłeś się na walkę z cięższym przeciwnikiem, ale wiem, że miałeś też inny problem. Przed odlotem do Las Vegas skarżyłeś się na katar i przeziębieniem. Zdążyłeś wyzdrowieć przed pojedynkiem?
– No niestety nie. Te ostatnie dni musiałem faszerować się aspiryną. Jeszcze w San Diego w sobotę po treningu byłem na saunie i coś mnie dopadło i ciągnęło się tak do wtorku przed walką. Puściło dosłownie dzień przed walką, ale zaraz po pojedynku zaatakowało ponownie.

drwal

– Był z Tobą w Las Vegas drugi Polak: Janek Błachowicz, było to dla Ciebie duże wsparcie?
– Tak, zdecydowanie. Było inaczej niż podczas mojego pierwszego wyjazdu, kiedy byłem zupełnie sam. Janek, to taka bratnia dusza. Pomagał mi w treningach. W wolnych chwilach nakręcał do aktywnego odpoczynku. Dzięki temu widziałem na żywo orki, delfiny. Było super.
– Tomek, przyszedł dzień walki. Co czułeś wtedy ? Czy myślałeś o czekającym Cię pojedynku ?
– Czułem się świetnie. Byłem zregenerowany, wypoczęty. Czy myślami byłem już w klatce? Pewnie tak, zawsze jest jakaś wizualizacja. Jakoś to wszystko starasz sobie poukładać, przewidzieć. Wiesz, pocieszeniem jest to, że zdajesz sobie sprawę, że przeciwnik też czuje się podobnie. To jest taka walka psychologiczna. Wygrywa zazwyczaj ten, który ogarnie te myśli lepiej. Ludzie mówią – czym więcej myślisz, tym bardziej się wypalasz. Dla mnie najgorszy jest ostatni tydzień przed walką. Jak trenujesz czas leci szybko, nie ma czasu na rozmyślania.
– Tym bardziej po treningach w  Throwdown, z oponami i manekinami, które widziałem na zdjęciach- prawda Tomek?
– Tak. W myślach marzysz tylko aby dopaść łóżka i wyspać się. No może jeszcze czasem dopadnie Cię myśl, co też trener wymyśli jutro, hahaa. Fajnie teraz o tym mówić, ze szklaneczką zimnego piwa na piękny starym rynku Krakowa.
– Wrócimy Tomek do samej walki. W narożniku byli z Tobą  amerykańscy trenerzy: Dean Lister i Jocko. Był też Janek Błachowicz. Który z nich prowadził Cię w walce ? Najbardziej angażował się ? Podpowiadał ? Ustalał dalszy przebieg pojedynku?
– Każdy z nich wniósł coś pomocnego i dobrego. Czułem się pewniej.
– Pojawiły się komentarze po walce, że miałeś jakieś problemy z oddychaniem, że coś było nie tak z kondycją. Widziałeś nagranie z tej walki? Czy nie uważasz, że początek walki wyglądał, jakby trochę na zwolnionym tempie? Jak Tomasz Drwal oceniłby walkę Tomasza Drwala?
– Tak miało być. Taka była taktyka. Początek to rozpoznanie, bez szaleńczych akcji, aby nie nadziać się na jakąś niespodziankę. Wiesz, rzucasz się jak dzikus i możesz być ukarany okrutnie. Oglądałem walkę i uważam, że była dobra. Cztery obalenia w moim wykonaniu. Kosztowało to mnie sporo zdrowia. Mike był ciężkim i silnym przeciwnikiem. Uwierz, nie jest to takie proste i łatwe obalić takiego chłopa. Obalałem go, on mi uciekał ! Nie było łatwo. Ale jak stawałem już do stójki oddech wracał do normy.
– Jak to się stało, że facet, którego największą bronią jest parter, właściwie nic nie miał do powiedzenia w tym elemencie walki. A jakby tego było mało, to Ty go obalałeś!
– Bo ja mam taki dobry parter, hahaa ! Może dlatego ?
– No nie, statystyki mówią zupełne co innego. Masz 10 walk wygranych przez KO, w parterze tylko 4.
– No wiesz, zawsze w walce korzystam z zaistniałych sytuacji. Mike to silny chłopak. Ja próbowałem wyciągać swoje ręce i dalej iść na wymianę w stójce, ale nie mogłem tego zrobić. W takiej sytuacji sprowadzałem go i tyle.
– Były głosy, że brakowało Ci tlenu, że coś nie tak mogło być z przygotowaniami, że być może byłeś przetrenowany?
– Nie wiem. Rozmawiałem z moimi trenerami po walce. Powiedzieli, że robiłem błąd, że nie oddychałem w momencie gdy klinczowałem i to jest prawdą. Myślę, że jakby była druga runda i trzecia czy kolejne to spokojnie bym dał sobie radę. Byłem przygotowany na pięć rund. Tym co mówią, że Drwal nie ma zdrowia, proponuje, aby wzięli chociaż manekina, który waży 80 kg i niech spróbują przerzucić go parę razy to wtedy porozmawiamy, hahaa.
– Mówisz o tych niebieskich, którego targałeś w San Diego?
– Nie, tamten jest lżejszy, waży tylko 60 kg, hahaa. Nie jest łatwa sprawa obalać chłopa co waży stówkę i jeszcze Ci oporuje. Myślę, że dałem dobrą walkę, która podobała się fanom oraz władzom UFC. Wiesz, musisz dać taką walkę, aby ona była zachętą do następnej. Musisz pokazać charakter i swój styl.
– Jako jedyny zrobiłeś KO na gali. Czy wpłynie to w jakimś stopniu na następne walki i wysokość honorarium?
– Tak, zdecydowanie. Już jak rozmawiali ludzie na mój temat to mówili – Drwal, a to ten co zrobił KO wieczoru! Wiesz, jak walczę to albo wygrywam przed czasem, a jak przegrywam to po dobrej walce.
– Czy nie czas Tomek, na zmianę Twojego pseudonimu ringowego na „Eliminator” ? Dlaczego ? Ponieważ, kto z Tobą walczy i przegrywa to wylatuje z UFC !
– No wiesz, ja nic nie będę tu zmieniał. Ksywkę dostajesz od kogoś. Moja towarzyszy mi od dzieciństwa. Ale nie nic nie stoi na przeszkodzie, jeśli fani coś wymyślą innego. Bo z tym „Eliminatorem” to nie przejdzie, mamy już chyba w Polsce zawodnika z takim pseudonimem.
– Któż to taki, Tomek?
– Kurcze, myślałem o Pudzianowskim, pomyliłem się, na niego mówią  chyba „Dominator”
– No tak, a jakby nawet to Mariusz nie jest jeszcze zawodnikiem mma, ma nim dopiero zostać.
– Mimo wszystko, pozostanę przy swojej, hahaa.
– Ok., wracamy do walki. Nic nie wskazywało, że tak dobrze wypadną Ci finanse. Za KO wieczoru wpadła Ci dodatkowo ładna sumka. Tomek, kupiłeś już konia? Pytam, bo mówiłeś, że jak będziesz  zarobiony, to kupisz sobie konia i tym sianem co zarobisz będziesz go karmił.
– No co Ty, na konia przyjdzie jeszcze czas. Na razie kupiłem kurkę i karmię ją tymi ziarenkami, hahaa.
– Super, cieszę się z Tobą z Twojego sukcesu. Kiedy zobaczymy Drwala w następnej walce i czy dalej będzie to UFC ? Czy masz kontrakt na następne walki z tą organizacją ? Czy następne walki będą za większe stawki  ?
– Spokojnie mój panie, dobry przeciwnik z ciebie Tadeusz, usypiasz mnie a następnie łup z drugiej strony.
– Czemu, tak mówisz Tomek? Nie atakuję mocno.  Pytam o te tematy bo pytają o to Twoi fani!
– Dobra jest, spryciarzu. Powiem tak, mam jeszcze ważny kontrakt na jedną walkę. Na pewno będę walczył jeszcze w tym roku. Coś tam już się klaruje, może to być najwcześniej październik. Co do pieniędzy to na pewno będąc większe.
– Czy jest szansa a byśmy zobaczyli Cię w walce na jakiejś gali w Polsce?
– W jakiej formule ? Light – Contact  karate ? Hahaa. A tak poważnie to powiem, że bardzo bym chciał zawalczyć przed własną, Polską publicznością. Oczywiście na tym etapie priorytetem są walki dla UFC i to te w USA. Chcę aby były to pojedynki w głównych kartach. Jednak zależy mi bardzo na popularyzacji Sportów walki  w Polsce. Na pewno trudno będzie abym zawalczył w mma ale już na zasadach K-1 było by to bardziej możliwe.
– Widzisz Tomek i o to mi chodzi. Dobrze wiesz, że jestem organizatorem Gal ANGELS of FIRE w Płocku. Byłeś na jednej z nich jako gość honorowy. Super by było jak byś teraz przybył jako uczestnik AoF! Oficjalnie Cię o to pytam. Zawalczysz na AoF ?
– Ok., zróbmy tak, daj mi trochę czasu, poproszę o decyzję i zgodę organizację UFC. Chętnie zawalczę w stójce. Tylko mam jeszcze jedno pytanko, jaka gaża będzie dla mnie ?!
– Jak na razie to zaczekajmy Tomek na oficjalną zgodę. Myślę, że dogadamy temat, tylko pamiętaj, u nas nie ma bonusa za KO wieczoru, hahaa.
– Szkoda, hahaa. Ale z tego co wiem od zawodników co u was walczyli, nie jest najgorzej z sianem, no raczej z ziarneczkami dla kurki, hahaa.
– Dobrze Tomku nam się rozmawia, jednak musimy kończyć. Dzięki za wszystko. Super, że dałeś się namówić na współpracę. Tyle ciekawych rzeczy dzięki Tobie mogliśmy się dowiedzieć. Czuliśmy się bez mała jak byśmy byli razem z Tobą w tym wielkim świecie.
– To ja dziękuje. Dla mnie była to było coś nowego, fajna przygoda. Na pewno pomoże bardziej popularyzować sporty walki w Polsce.
– Czyli możemy liczyć na dalszą współprace przy następnych Twoich wyjazdach, przygotowaniach  jak i samej walce?

– Oczywiście ! Jak najbardziej jestem do dyspozycji. Jeszcze raz dzięki za wszystko. Bardzo serdecznie pozdrawiam wszystkich fanów w Polsce..

Gamrot - Dos Anjos

Tomasz Drwal (16-2-0): Miał 22lata, jak zaczął uprawiać mma (Mieszane Sztuki Walki) . Wcześniej trenował karate, kick – boxing oraz brazylijskie jiu – jitsu. Dziś mając 27 lat jest gwiazdą polskiego mma. W profesjonalnych walkach mma  zadebiutował 21 marca 2004r na gali Colosseum – Colosseum 1 . Pokonał przez TKO w pierwszej rundzie po 2 minutach i 15 sekundach walki, Daniela Les.

W roku 2007, legitymując się rekordem 13 wygranych kolejnych walk, podpisał kontrakt z UFC – najbardziej prestiżową organizacją mma  w świecie. Jak do tej pory stoczył dla UFC trzy pojedynki. W pierwszym pojedynku, 8 września 2007 roku na gali UFC 75: ”Champion vs Champion” w Londynie,  walczył z Brazylijczykiem Thiago Silvą.  Nie był to udany występ dla Tomka, przegrał w drugiej rundzie przez TKO po 4 minutach i 23 sekundach. Dodatkowo podczas tej walki nabawił się groźnej kontuzji kolana, która wyeliminowała go na ponad rok z następnych pojedynków. Na kolejny występ Drwala czekaliśmy do 17 stycznia 2009r. Na gali UFC 93 na O2 Arena w  Dublinie (Irlandia) znokautował Włocha, Ivana Serati już po 2 minutach i 2 sekundach pierwszej rundy. W ostatnim pojedynku 20 czerwca br. w Las Vegas na gali The Ultimate Fighter 9 Finale, Tomasz Drwal pokonał Kanadyjczyka – Mike’a Ciesnolevicza (18-4-1) przez TKO po 4 minutach i  48 sekundach pierwszej rundy.  Jak sam kiedyś powiedział o sobie – Zostałem stworzony, do zawodowego mma. Kocham doping dużej publiczności i przypływ adrenaliny po zwycięskiej walce.

Dla UFC walczy w wadze półciężkiej (205lbs, czyli ok. 93kg), która jest uważana przez specjalistów za najmocniejszą kategorią na świecie. Aby móc w sposób profesjonalny przygotować się do pojedynków na najwyższym światowym poziomie musi trenować z najlepszymi zawodnikami. W Polsce na dzień dzisiejszy jest to wręcz nie możliwe.

drwal2

Dzięki swojej determinacji i uporowi, Tomek znalazł odpowiednie miejsce, spełniające te wymagania. Jest to klub Throwdown Elite Training Centre w San Diego (USA). To właśnie w tym klubie z pomocą trenerów mógł odpowiednio dobrze przygotować się do wygranej walki z Mikem. O samych przygotowaniach oraz pobycie Drwala w San Diego wiemy prawie wszystko, dzięki wcześniejszym  trzem odcinkom mini bloga Tomka, który był redagowany przez połączone zespoły redakcji: Perfekt-tv.pl, MMABlog.pl, Forumring.pl oraz Onet.pl. Kierownikiem zespołu był Tadeusz Kopciński. Dziś w czwartym i za razem ostatnim odcinku, postaramy się podsumować całą Amerykańską wyprawę Tomka.
Z Drwalem umówiliśmy się w Krakowie, gdzie obecnie przebywa i specjalnie dla polskich fanów mma przeprowadziliśmy tą rozmowę:
– Witaj Tomek!
-Witam bardzo serdecznie was panowie, a także wszystkich moich fanów – z uśmiechem na twarzy odpowiedział Tomek.
Ponieważ było to nasze pierwsze spotkanie z Tomaszem od czasu jego wyjazdu do USA mieliśmy niebywałą okazję aby mu pogratulować wygranej. Było to bardzo wzruszające i sympatyczne. Dzięki temu też, cała dalsza nasza rozmowa przebiegała w fantastycznej atmosferze.
– Tomek, jak rozmawialiśmy ze sobą ostatni raz, to pędziłeś na lotnisko w San Diego aby polecieć do Las Vegas. Opowiadaj, co było dalej z Tobą? Jak Las Vegas Cię przyjęło?
– Ciepło i serdecznie – z uśmiechem odpowiedział Tomek.- Zaskoczeniem  była obecność automatów do gry prawie wszędzie. Nawet w lotniskowej toalecie ! Jeśli natomiast chodzi o UFC to nic nowego. Wszystko standardowo. Prosto z lotniska, obowiązkowa, wstępną waga.  Zameldowanie w hotelu.
Odebrałem dokładny plan na cały mój pobyt w Las Vegas. Spoko, jak to zazwyczaj bywa na galach tej organizacji. Nic nie mogło mnie już zaskoczyć. A na pewno nie tak jak to miało miejsce podczas mojej pierwszej walki dla UFC, kiedy to byłem trochę stremowany i oszołomiony tym co się dookoła dzieje. Zapomniałem jak fachowcy nazywają ten stan ale jest to uznawane przez fachowców za chorobę.

– Czyli można powiedzieć Tomku, że czułeś się teraz jak weteran ?
– No może nie aż tak, ale na pewno czułem się inaczej niż jak przed walką z Thiago. Nie czułem tego stresu i ogromnego obciążenia. Teraz było wszystko inaczej, spokojniej.
– Jakie były temperatury w Las Vegas?
– Chyba około 50 stopni. Piłem duże ilości wody.
– Wody, hahaa.
– Tak, wody, dokładnie wody, nie wódy, hahaa.
– Kiedy się odbyło oficjalne ważenie ?
– W piątek. Takie ważenie, to również wielki show ! Ogromna ilość ludzi. Kamery, aparaty fotograficzne. Można już w tedy poczuć atmosferę tego co się będzie działo na drugi dzień.
– Okazało się Tomku, że Twój przeciwnik miał nadwagę. Jak to się mówi w żargonie „Nie zrobił wagi”.
– Tak. Wiesz, widziałem, że coś z nim jest nie tak. Zachowywał się trochę dziwnie. Wiedziałem wcześniej, że musi robić wagę, zbijać zbędne kilogramy. Miał na to dużo czasu i nie podejrzewałem, że będzie z tym kłopot. Jego nadwaga zaskoczyła mnie, to nieprofesjonalne zachowanie z jego strony.
– Z tego co się orientuję mogłeś w takiej sytuacji odmówić walki, prawda?
– Było pytanie, czy walczę. Oczywiście, zgodziłem się. Automatycznie Ciesnolevicz został ukarany. Odebrano mu 20% z gaży za walkę. Połowa z tego zasiliła moje konto, a druga połowa trafiła na konto Stanowej Komisji Medycznej Stanu Newada. Ktoś może powiedzieć, że to tylko 1.5 kg nadwagi, i nie ma o co kopii kruszyć. Wiesz tyle to było w dniu ważenia, bo w dniu pojedynku było dużo więcej.
– Czy przed walką, były jakieś tarcia, podteksty, między Wami? Nieraz bywa, że między przeciwnikami już na długo przed walką trwa wojna. Iskrzyło między Wami?
– Nie. Wiesz ja jestem typem, że wszystkie sportowe sprawy załatwiam w octagonie. Widzę, że niektórzy zawodnicy są mistrzami takich wojen przed meczowych, w czym mocno pomagają im media, hahaa.
– Ok., Tomek. Zgodziłeś się na walkę z cięższym przeciwnikiem, ale wiem, że miałeś też inny problem. Przed odlotem do Las Vegas skarżyłeś się na katar i przeziębieniem. Zdążyłeś wyzdrowieć przed pojedynkiem?
– No niestety nie. Te ostatnie dni musiałem faszerować się aspiryną. Jeszcze w San Diego w sobotę po treningu byłem na saunie i coś mnie dopadło i ciągnęło się tak do wtorku przed walką. Puściło dosłownie dzień przed walką, ale zaraz po pojedynku zaatakowało ponownie.

drwal

– Był z Tobą w Las Vegas drugi Polak: Janek Błachowicz, było to dla Ciebie duże wsparcie?
– Tak, zdecydowanie. Było inaczej niż podczas mojego pierwszego wyjazdu, kiedy byłem zupełnie sam. Janek, to taka bratnia dusza. Pomagał mi w treningach. W wolnych chwilach nakręcał do aktywnego odpoczynku. Dzięki temu widziałem na żywo orki, delfiny. Było super.
– Tomek, przyszedł dzień walki. Co czułeś wtedy ? Czy myślałeś o czekającym Cię pojedynku ?
– Czułem się świetnie. Byłem zregenerowany, wypoczęty. Czy myślami byłem już w klatce? Pewnie tak, zawsze jest jakaś wizualizacja. Jakoś to wszystko starasz sobie poukładać, przewidzieć. Wiesz, pocieszeniem jest to, że zdajesz sobie sprawę, że przeciwnik też czuje się podobnie. To jest taka walka psychologiczna. Wygrywa zazwyczaj ten, który ogarnie te myśli lepiej. Ludzie mówią – czym więcej myślisz, tym bardziej się wypalasz. Dla mnie najgorszy jest ostatni tydzień przed walką. Jak trenujesz czas leci szybko, nie ma czasu na rozmyślania.
– Tym bardziej po treningach w  Throwdown, z oponami i manekinami, które widziałem na zdjęciach- prawda Tomek?
– Tak. W myślach marzysz tylko aby dopaść łóżka i wyspać się. No może jeszcze czasem dopadnie Cię myśl, co też trener wymyśli jutro, hahaa. Fajnie teraz o tym mówić, ze szklaneczką zimnego piwa na piękny starym rynku Krakowa.
– Wrócimy Tomek do samej walki. W narożniku byli z Tobą  amerykańscy trenerzy: Dean Lister i Jocko. Był też Janek Błachowicz. Który z nich prowadził Cię w walce ? Najbardziej angażował się ? Podpowiadał ? Ustalał dalszy przebieg pojedynku?
– Każdy z nich wniósł coś pomocnego i dobrego. Czułem się pewniej.
– Pojawiły się komentarze po walce, że miałeś jakieś problemy z oddychaniem, że coś było nie tak z kondycją. Widziałeś nagranie z tej walki? Czy nie uważasz, że początek walki wyglądał, jakby trochę na zwolnionym tempie? Jak Tomasz Drwal oceniłby walkę Tomasza Drwala?
– Tak miało być. Taka była taktyka. Początek to rozpoznanie, bez szaleńczych akcji, aby nie nadziać się na jakąś niespodziankę. Wiesz, rzucasz się jak dzikus i możesz być ukarany okrutnie. Oglądałem walkę i uważam, że była dobra. Cztery obalenia w moim wykonaniu. Kosztowało to mnie sporo zdrowia. Mike był ciężkim i silnym przeciwnikiem. Uwierz, nie jest to takie proste i łatwe obalić takiego chłopa. Obalałem go, on mi uciekał ! Nie było łatwo. Ale jak stawałem już do stójki oddech wracał do normy.
– Jak to się stało, że facet, którego największą bronią jest parter, właściwie nic nie miał do powiedzenia w tym elemencie walki. A jakby tego było mało, to Ty go obalałeś!
– Bo ja mam taki dobry parter, hahaa ! Może dlatego ?
– No nie, statystyki mówią zupełne co innego. Masz 10 walk wygranych przez KO, w parterze tylko 4.
– No wiesz, zawsze w walce korzystam z zaistniałych sytuacji. Mike to silny chłopak. Ja próbowałem wyciągać swoje ręce i dalej iść na wymianę w stójce, ale nie mogłem tego zrobić. W takiej sytuacji sprowadzałem go i tyle.
– Były głosy, że brakowało Ci tlenu, że coś nie tak mogło być z przygotowaniami, że być może byłeś przetrenowany?
– Nie wiem. Rozmawiałem z moimi trenerami po walce. Powiedzieli, że robiłem błąd, że nie oddychałem w momencie gdy klinczowałem i to jest prawdą. Myślę, że jakby była druga runda i trzecia czy kolejne to spokojnie bym dał sobie radę. Byłem przygotowany na pięć rund. Tym co mówią, że Drwal nie ma zdrowia, proponuje, aby wzięli chociaż manekina, który waży 80 kg i niech spróbują przerzucić go parę razy to wtedy porozmawiamy, hahaa.
– Mówisz o tych niebieskich, którego targałeś w San Diego?
– Nie, tamten jest lżejszy, waży tylko 60 kg, hahaa. Nie jest łatwa sprawa obalać chłopa co waży stówkę i jeszcze Ci oporuje. Myślę, że dałem dobrą walkę, która podobała się fanom oraz władzom UFC. Wiesz, musisz dać taką walkę, aby ona była zachętą do następnej. Musisz pokazać charakter i swój styl.
– Jako jedyny zrobiłeś KO na gali. Czy wpłynie to w jakimś stopniu na następne walki i wysokość honorarium?
– Tak, zdecydowanie. Już jak rozmawiali ludzie na mój temat to mówili – Drwal, a to ten co zrobił KO wieczoru! Wiesz, jak walczę to albo wygrywam przed czasem, a jak przegrywam to po dobrej walce.
– Czy nie czas Tomek, na zmianę Twojego pseudonimu ringowego na „Eliminator” ? Dlaczego ? Ponieważ, kto z Tobą walczy i przegrywa to wylatuje z UFC !
– No wiesz, ja nic nie będę tu zmieniał. Ksywkę dostajesz od kogoś. Moja towarzyszy mi od dzieciństwa. Ale nie nic nie stoi na przeszkodzie, jeśli fani coś wymyślą innego. Bo z tym „Eliminatorem” to nie przejdzie, mamy już chyba w Polsce zawodnika z takim pseudonimem.
– Któż to taki, Tomek?
– Kurcze, myślałem o Pudzianowskim, pomyliłem się, na niego mówią  chyba „Dominator”
– No tak, a jakby nawet to Mariusz nie jest jeszcze zawodnikiem mma, ma nim dopiero zostać.
– Mimo wszystko, pozostanę przy swojej, hahaa.
– Ok., wracamy do walki. Nic nie wskazywało, że tak dobrze wypadną Ci finanse. Za KO wieczoru wpadła Ci dodatkowo ładna sumka. Tomek, kupiłeś już konia? Pytam, bo mówiłeś, że jak będziesz  zarobiony, to kupisz sobie konia i tym sianem co zarobisz będziesz go karmił.
– No co Ty, na konia przyjdzie jeszcze czas. Na razie kupiłem kurkę i karmię ją tymi ziarenkami, hahaa.
– Super, cieszę się z Tobą z Twojego sukcesu. Kiedy zobaczymy Drwala w następnej walce i czy dalej będzie to UFC ? Czy masz kontrakt na następne walki z tą organizacją ? Czy następne walki będą za większe stawki  ?
– Spokojnie mój panie, dobry przeciwnik z ciebie Tadeusz, usypiasz mnie a następnie łup z drugiej strony.
– Czemu, tak mówisz Tomek? Nie atakuję mocno.  Pytam o te tematy bo pytają o to Twoi fani!
– Dobra jest, spryciarzu. Powiem tak, mam jeszcze ważny kontrakt na jedną walkę. Na pewno będę walczył jeszcze w tym roku. Coś tam już się klaruje, może to być najwcześniej październik. Co do pieniędzy to na pewno będąc większe.
– Czy jest szansa a byśmy zobaczyli Cię w walce na jakiejś gali w Polsce?
– W jakiej formule ? Light – Contact  karate ? Hahaa. A tak poważnie to powiem, że bardzo bym chciał zawalczyć przed własną, Polską publicznością. Oczywiście na tym etapie priorytetem są walki dla UFC i to te w USA. Chcę aby były to pojedynki w głównych kartach. Jednak zależy mi bardzo na popularyzacji Sportów walki  w Polsce. Na pewno trudno będzie abym zawalczył w mma ale już na zasadach K-1 było by to bardziej możliwe.
– Widzisz Tomek i o to mi chodzi. Dobrze wiesz, że jestem organizatorem Gal ANGELS of FIRE w Płocku. Byłeś na jednej z nich jako gość honorowy. Super by było jak byś teraz przybył jako uczestnik AoF! Oficjalnie Cię o to pytam. Zawalczysz na AoF ?
– Ok., zróbmy tak, daj mi trochę czasu, poproszę o decyzję i zgodę organizację UFC. Chętnie zawalczę w stójce. Tylko mam jeszcze jedno pytanko, jaka gaża będzie dla mnie ?!
– Jak na razie to zaczekajmy Tomek na oficjalną zgodę. Myślę, że dogadamy temat, tylko pamiętaj, u nas nie ma bonusa za KO wieczoru, hahaa.
– Szkoda, hahaa. Ale z tego co wiem od zawodników co u was walczyli, nie jest najgorzej z sianem, no raczej z ziarneczkami dla kurki, hahaa.
– Dobrze Tomku nam się rozmawia, jednak musimy kończyć. Dzięki za wszystko. Super, że dałeś się namówić na współpracę. Tyle ciekawych rzeczy dzięki Tobie mogliśmy się dowiedzieć. Czuliśmy się bez mała jak byśmy byli razem z Tobą w tym wielkim świecie.
– To ja dziękuje. Dla mnie była to było coś nowego, fajna przygoda. Na pewno pomoże bardziej popularyzować sporty walki w Polsce.
– Czyli możemy liczyć na dalszą współprace przy następnych Twoich wyjazdach, przygotowaniach  jak i samej walce?

– Oczywiście ! Jak najbardziej jestem do dyspozycji. Jeszcze raz dzięki za wszystko. Bardzo serdecznie pozdrawiam wszystkich fanów w Polsce..

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis