MMA PLNajnowszeBez kategoriiMiał gruźlicę… i pokonał radzieckiego faworyta – „Twardy Kaszuba” Zygmunt Chychła

Miał gruźlicę… i pokonał radzieckiego faworyta – „Twardy Kaszuba” Zygmunt Chychła

Mimo jamy w płucu wygrał bokserskie Mistrzostwa Europy w Warszawie w 1953 roku. Z zaawansowaną gruźlicą pokonał Siergieja Szczerbakowa. PRL-owscy działacze protestowali. Chcieli wygranej Rosjanina, ale ostatecznie to „Zyga” triumfował. Zygmunt Chychła (237-12-15!) to również pierwszy polski powojenny mistrz olimpijski.

Foto: historiasportu.info

To nie ponury żart, PRL-owscy sportowi związkowcy obrócili się przeciw rodakowi, który pokonał faworyzowanego przedstawiciela „bratniego” Związku Radzieckiego. Polski bokser po zdobyciu mistrzostwa musiał się leczyć z własnych środków, nie dostał żadnej pomocy od państwa. To tylko jedna z wielu trudności w jego sportowej karierze. Życie Zygmunta Chychły było naznaczone ciągłą walką z przeciwnościami losu. Drugą połowę życia (od 1972 roku) spędził na emigracji w RFN.

Urodził się w 1926 roku w Gdańsku. Jako 7-latek podczas pracy na sieczkarni stracił wskazujący palec lewej dłoni. Ojciec zainteresował go boksem, a ojciec chrzestny kupił rękawice bokserskie. 13-letni Chychła rozpoczął treningi w gdańskiej Gedanii pod okiem Brunona Karnatha. W tym samym roku Niemcy rozpoczęły II wojnę światową. Młodego Chychłę po zajęciu Gdańska pozbawiono polskiego obywatelstwa. Gdy 18-letni „Zyga” został siłą wcielony do Wehrmachtu, nie zabawił w nim długo. Uciekł do II Korpusu Armii Polskiej gen. Władysława Andersa i walczył z nazistami. Po zakończeniu wojny nie planował żyć na obczyźnie. Wrócił do Polski w 1946 roku.

Trenował m.in. u samego Feliksa Stamma. Walczył niezwykle mądrze, miał specyficzny bokserski instynkt bardzo ważny dla boksera bez dobrych warunków fizycznych (170 cm wzrostu i blisko 66 kg wagi). Skromny, ale dość trudny w kontaktach „Zyga” po kilku latach treningów doszedł na sam szczyt. Był niepokonany przez 6 lat. Chychła występujący w kategorii półśredniej zdobył mistrzostwo olimpijskie w Helsinkach w 1952 roku (pokonując w finale Szczerbakowa 3:0), mistrzostwa Europy lat 1951 i 1953 (kolejna wygrana w finale ze Szczerbakowem) oraz czterokrotnie mistrzostwo Polski (1948, 1950, 1951, 1952). Zawodnik zdobył uznanie, a jego wizerunek był wykorzystywany (bez wyraźnej zgody) przez komunistyczną propagandę. Kariera nieustraszonego wojownika byłaby znacznie dłuższa gdyby nie gruźlica. Zawodnik już po igrzyskach w Helsinkach myślał o zakończeniu kariery.

Mimo choroby Chychła w 1953 roku został przekonany do startu na mistrzostwach Europy w Warszawie. Inna wersja wydarzeń wskazuje, że celowo został oszukany przez lekarzy, którzy zataili zaawansowane stadium gruźlicy i dopuścili go do startu. W Warszawie rozgrywały się niezwykłe sceny. Polska publiczność dopingowała rodaków w walce z zawodnikami „bratniego” Związku Radzieckiego. Na widowni, dla zrównoważenia nastrojów, było 400 działaczy partyjnych. Nasi bokserzy mieli nakaz, by z faworyzowanymi „radzieckimi” walczyć łagodnie. Polacy zdobyli 5 złotych medali (Henryk Kukier, Zenon Stefaniuk, Józef Kruża, Leszek Drogosz i Chychła), reprezentanci Związku Radzieckiego tylko 2. Gdy Chychła pokonał Szczerbakowa, z którym rok wcześniej poradził sobie w finale igrzysk olimpijskich, polscy(!) działacze bokserscy złożyli ustny protest przeciwko „Zydze”. Zwycięski werdykt został jednak podtrzymany.

Po mistrzostwach stan Chychły pogorszył się. Leczenie z własnych środków (wojownik musiał sprzedawać swoje trofea) trwało rok. Pomagali mu klubowi koledzy i sam Feliks Stamm, bo państwo zostawiło swojego reprezentanta na pastwę losu. „Zyga” nie wznowił bokserskiej kariery. Został trenerem, jednak słabo zarabiał i musiał jednocześnie pracować na kolei. Chodził na mecze bokserskie bez obuwia, by zasygnalizować, jak władza PRL traktuje polskiego mistrza olimpijskiego. „Zyga” kilkanaście lat starał się o pozwolenie na wyjazd do RFN. Doczekał się dopiero w 1972 roku. Opuścił PRL wraz z żoną i z trzema synami.

Po wyjeździe komunistyczne władze usuwały jego nazwisko z dokumentów i z książek. Był nazywany „gdańskim folksdojczem”. Dopiero w XXI wieku przywracano pamięć o niezwykłym wojowniku. W 2003 roku został Honorowym Obywatelem Gdańska. 6 lat później jednej z gdańskich ulic nadano jego imię. „Twardy Kaszuba” zmarł w Hamburgu w 2009 roku. 3 lata po jego śmierci na Długim Targu odbył się I Międzynarodowy Turniej Bokserski im. Zygmunta Chychły.

Wojownik w 1956 roku opublikował swoje wspomnienia w książce „Między linami ringu”.

Źródła:
Eurosport.onet.pl
Natemat.pl
Wyborcza.pl
Olimpijski.pl
Przegladsportowy.pl

Artykuł dedykuję mojemu przyjacielowi, Pawłowi Dmitrukowi. Tekst o bokserze dla pasjonata boksu.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis