Mike Brown – szybki powrót
Mike Brown (22-5-0) bardzo szybko, bo następnego dnia po przegranej z Jose Aldo (16-1-0) i utracie tytułu na WEC 44, wykonał telefon do swego pracodawcy i poprosił o kolejną walkę.
„Przegrałem walkę i następnego dnia zadzwoniłem do Reed Harrisa i powiedziałem: Reed, musisz mnie wrzucić na tą kartę. Nie mogę tak odejść”, powiedział Mike ostatnio w rozmowie z MMAWeekly. „Muszę być wciąż w ruchu i nie mogę odpocząć dopóki nie będzie to już za mną. Wyświadczył mi przysługę, pociągnął za kilka sznurków, pchnął kilka rzeczy i razem Seanem Shelby wrzucili mnie na kartę walk”.
Po przegranej walce Mike Brown wychwalał Aldo za jego występ (jakże by mógł też inaczej skoro przegrał), ale i podejmował krytykę samego siebie:
„Tam, to nie byłem ja” skomentował „Nie byłem agresywny. To było tak, że tak naprawdę nie chciałem walczyć tej nocy. To było naprawdę dziwne; to zupełnie było nie w moim stylu. Nie było tam nieustępliwości i agresywności, która normalnie prezentuję”.
Jak słusznie zauważa Damon Martin z MMAWeekly.com, dodanie do karty walk zawodnika w ostatniej chwili i znalezienie dla niego odpowiedniego, wysokiej klasy zawodnika jest ciężkie. Na szczęście znalazł się Anthony „Cheesesteak” Morrison, który zgodził sie zmierzyć z byłym mistrzem. Brown zna reputację swego kolejnego przeciwnika i cieszy się, że podjął on to wyzwanie.
„Wraca do walki po ogromnym zwycięstwie przez knock out nad Alvinem Robinsonem, który z kolei jest znakomitym zawodnikiem. Wszystkie przegrane Robinsona, to przegrane z gośćmi z najwyższej półki jak np. Florian i faceci jego pokroju. Znokautować go w 40 sekund to nie prosta sprawa.” powiedział Brown.
„Każda walka jest niebezpieczna. Denerwuję się przed każdą walką. Boję się i nie chce przegrać żadnej walki. Dla mnie nie ma walk ważniejszych od innych” dodał.
Brown koncentruje się więc na nadchodzącej walce z Morrisonem, lecz na pewno już myśli o odzyskaniu tego co dopiero co utracił – mistrzowskiego pasa. Dobrze sobie zdaje też sprawę z tego jak ważna dla jego przyszłości jest ta nadchodząca walka:
„Jeśli nie wygram z Morrisonem, nic więcej się już nie liczy”. Jeśli nie wygram z Morrisonem nie otrzymam kolejnej szansy walki o pas” stwierdził.
„Jeśli wygram, zechcę walczyć o tytuł. Po to jestem w tym sporcie. Chcę znów wrócić na drogę i tam dotrzeć. Jeśli to wygram, chciałbym zawalczyć ze zwycięzcą (nadchodzącej walki o tytuł wagi piórkowej WEC).”
źródło: mmaweekly.com
Mike Brown (22-5-0) bardzo szybko, bo następnego dnia po przegranej z Jose Aldo (16-1-0) i utracie tytułu na WEC 44, wykonał telefon do swego pracodawcy i poprosił o kolejną walkę.
„Przegrałem walkę i następnego dnia zadzwoniłem do Reed Harrisa i powiedziałem: Reed, musisz mnie wrzucić na tą kartę. Nie mogę tak odejść”, powiedział Mike ostatnio w rozmowie z MMAWeekly. „Muszę być wciąż w ruchu i nie mogę odpocząć dopóki nie będzie to już za mną. Wyświadczył mi przysługę, pociągnął za kilka sznurków, pchnął kilka rzeczy i razem Seanem Shelby wrzucili mnie na kartę walk”.
Po przegranej walce Mike Brown wychwalał Aldo za jego występ (jakże by mógł też inaczej skoro przegrał), ale i podejmował krytykę samego siebie:
„Tam, to nie byłem ja” skomentował „Nie byłem agresywny. To było tak, że tak naprawdę nie chciałem walczyć tej nocy. To było naprawdę dziwne; to zupełnie było nie w moim stylu. Nie było tam nieustępliwości i agresywności, która normalnie prezentuję”.
Jak słusznie zauważa Damon Martin z MMAWeekly.com, dodanie do karty walk zawodnika w ostatniej chwili i znalezienie dla niego odpowiedniego, wysokiej klasy zawodnika jest ciężkie. Na szczęście znalazł się Anthony „Cheesesteak” Morrison, który zgodził sie zmierzyć z byłym mistrzem. Brown zna reputację swego kolejnego przeciwnika i cieszy się, że podjął on to wyzwanie.
„Wraca do walki po ogromnym zwycięstwie przez knock out nad Alvinem Robinsonem, który z kolei jest znakomitym zawodnikiem. Wszystkie przegrane Robinsona, to przegrane z gośćmi z najwyższej półki jak np. Florian i faceci jego pokroju. Znokautować go w 40 sekund to nie prosta sprawa.” powiedział Brown.
„Każda walka jest niebezpieczna. Denerwuję się przed każdą walką. Boję się i nie chce przegrać żadnej walki. Dla mnie nie ma walk ważniejszych od innych” dodał.
Brown koncentruje się więc na nadchodzącej walce z Morrisonem, lecz na pewno już myśli o odzyskaniu tego co dopiero co utracił – mistrzowskiego pasa. Dobrze sobie zdaje też sprawę z tego jak ważna dla jego przyszłości jest ta nadchodząca walka:
„Jeśli nie wygram z Morrisonem, nic więcej się już nie liczy”. Jeśli nie wygram z Morrisonem nie otrzymam kolejnej szansy walki o pas” stwierdził.
„Jeśli wygram, zechcę walczyć o tytuł. Po to jestem w tym sporcie. Chcę znów wrócić na drogę i tam dotrzeć. Jeśli to wygram, chciałbym zawalczyć ze zwycięzcą (nadchodzącej walki o tytuł wagi piórkowej WEC).”
źródło: mmaweekly.com