Marcin Najman o walce Binkowskiego na FAME: Ten żul z Kanady to zero

Ojciec chrzestny polskich freak fightów, czyli rzecz jasna Marcin Najman, wypowiedział się o walce Artura Binkowskiego na gali FAME! „Orzeł Biały” zaprezentował się beznadziejnie?
Ostatnio mieliśmy do czynienia z powrotem Artura Binkowskiego do sportu. Mieszkający niegdyś w Kanadzie były pięściarz był otóż jednym z bohaterów gali FAME 24: Underground. Jego rywalem na niej był dziennikarz „FightSportu”, Tomasz Majewski, który jest starszy od Artura aż o 10 lat.
Co więcej, ich starcie odbyło się w formule preferowanej przez Artura, którą jest naturalnie boks. Co prawda w małych rękawicach, jednakże nie przełożyło to się na wyrównaną walkę. Niemalże 60-letni pan Tomek wytrzymał 3 rundy z byłym olimpijczykiem w jego płaszczyźnie, jednakże nie było to wyrównane starcie. „Orzeł Biały” zdeklasował Majewskiego na pełnym dystansie, zgodnie z zapowiedziami fundując mu „masaż twarzy”.
ZOBACZ TAKŻE: „Gdyby nie Elana” – internauci pokazują kim mogliby być Załęcki i Szachta, gdyby nie klub piłkarski
Walce tej przyjrzał się cesarz Marcin Najman. „El Testosteron” skomentował ten pojedynek następująco:
Ja bym prosił, żeby nie nazywać tego walką, bo to, z całym szacunkiem dla Tomka z FightSportu, bo on cały dystans wytrwa, natomiast ten żul z Kanady to zero, zero, nic.
Pomiędzy Binkowskim oraz Najmanem mamy do czynienia z czymś głębszym niż nienawiść. Niestety, prawdopodobnie nigdy nie ujrzymy ich konfrontacji. Artur Binkowski bowiem ogłosił koniec swojej, na krótko wznowionej, kariery i nie zapowiada się, że miałby pójść ścieżką wytyczoną przez Najmana, którą jest nieustanne kończenie kariery oraz jej wznawianie.