Łukasz „Juras” Jurkowski o porażce Janka Błachowicza
Poniżej przedstawiamy wypowiedz popularnego „Jurasa”, którą opublikował na swoim facebookowym fanpage. Wpis dotyczy porażki Janka Błachowicza na UFC 191.
Janek Błachowicz dał dupy po całości. Nie ma tutaj co gadać. Miało być łatwe zwycięstwo wobec zmiany w matchmakingu, a pozostało uczucie wstydu, zażenowania i całkowitego zawodu. Już więcej „stylu” Janek pokazał w nudnej walce z Manuwą niż dzisiejszej z Andersonem. Czuję się odpowiedzialny aby wyrazić swoje zdanie w temacie walki, gdyż po pierwsze:
znam Janka prawie od początku Jego sportowej kariery z racji rodzinnych koniugacji jestem blisko również od strony mentalnej
wiele razy podkreślałem, że Janek jest najlepszym polskim fighterem, z racji przekrojowości i potencjału. Wierzyłem do wczoraj, że może szybko dostać walkę o mistrzostwo UFC.Wiemy już, że ten ostatni punkt się nie wydarzy. Przynajmniej nie w niedalekiej przyszłości. Coś w głowie Janka zawiodło. Przede wszystkim jego samego. Miałem okazję porozmawiać z Jankiem dziś rano i o ile treść tej rozmowy zostaje między nami to zapewniam was, że On sam jest tym wszystkim mocno zawiedziony. Nie ma mowy o obojętności w tym temacie. Ponownie coś nie zagrało, ale na analizę chyba jest jeszcze za wcześnie.
Internet zalała fala nie tylko negatywnych komentarzy pseudo kibiców ale niesamowita ilość jadu. Chuj, Cwel, Pizda i niech wypierdala lamus. Trzeba być pierdolonym życiowym śmieciem aby nazwać tak jednego z najlepszych polskich zawodników MMA. Bo przegrał dwie walki? W złym stylu? Po tym jak Janek został zwolniony na własne życzenie z kontraktu KSW, chcąc się realizować sportowo w organizacji UFC ci sami popaprańcy lizali ekran monitora. W wieku 30 lat zdecydował się spełniać marzenia o sukcesie sportowym kosztem zarabianych w Polsce pieniędzy. Wtedy był waszym bohaterem. Po zwycięstwie z Latiffim skakaliście do góry, masturbując się w locie. Po walce z Manuwą, było zwątpienie w swojego bohatera ale wciąż iskra, że w następnej odbije się i wróci do gry. Nie wyszło. Tak się zdarza w sporcie. W zawodowym i wymagającym jakim jest MMA. Nie zagra jeden element trybu w organizmie i dupa. Kto nigdy nie spędził czasu na macie nie ma pojęcia ile kosztuje życie zawodnika MMA w tym kraju. Nie wie ile potrzeba wyrzeczeń i samodyscypliny. Ile bólu i krwi kosztuje walka. Oczywiście kibic ma pełne prawo oceniać ale niech robi to z minimum szacunku do całej tej pieprzonej roboty, którą trzeba wykonać aby znaleźć się w miejscu sportowej kariery, w której miał okazję znaleźć się Janek. Wyzywanie go po porażce od chuja świadczy o debilizmie osoby, która decyduje się to zrobić. Mamy coś takiego, że bardziej niż cieszyć się z sukcesów Polaków w sporcie, wolimy jak spadają z wysoka. Można ich po gnoić, skopać słownie i mieć satysfakcję, że jest bliżej „szarego polaczka” , który przed ekranem monitora czuje się wielką gwiazdą, zapominając, że jest tylko żałosną kreaturą, której nie starczyło w życiu ambicji na zrobienie czegoś ponad przeciętność. Każdy z nas ma taką szansę. Chłopak z Cieszyna, który na treningi dojeżdżał zdezelowanym maluchem w kilka osób co dziennie 100km przez wiele lat, miał odwagę to zrobić. I zrobił!
Przegrał walkę. Drugą w fatalnym stylu. Czego zabrakło? Iskry i chęci. Może zatem musi odpocząć trochę od tego? przemyśleć? i wrócić. Mam nadzieje w wielkim stylu. Czy to będzie UFC? Liczę, że mimo wszystko tak. Janek swoją karierą sportową zasłużył na drugą szansę. Ja będę czekał na ten powrót i dalej trzymał za niego kciuki. Kibicem się jest na dobre i na złe. Nie przegrywa ten kto nie walczy!
Prześpijcie się z tematem tak ja jak zamierzam to zrobić. Proponuję jutro aby już na spokojnie zorganizować transmisje Periscope. Odpowiem na wszystkie pytania, które zadacie. Możecie też śmiało nazywać mnie tępym chujem. Mam to głęboko w dupie. Bo nawet do moich „wrogów” mam więcej szacunku niż niektórzy do swoich bohaterów…z przed ostatniej walki.
Periscope jutro 17.00 znajdźcie mnie jako jurasmma.