Łukasz „Juras” Jurkowski [8 Grudzień 2005]
"…Szykuje się ostre bombardowanie…"
W 2004 roku zdobył Puchar Świata i był to Jego największy i ostatni zarazem sukces w Taekwon-do. Obecnie jak sam mówi jest stu procentowym zawodnikiem stylów mieszanych. Od ostatniego swojego występu na KSW 4 nie próżnuje. Wraz z Pawłem Nastulą przygotowuje się do następnych walk. 17 grudnia stoczy swój kolejny pojedynek w Chorwacji a 11 lutego 2006 najprawdopodobniej odbędzie się Jego rewanż z Igorem Pokrajac. W marcu przyszłego roku planuje udział w piątej edycji Konfrontacji Sztuk Walki. Łukasz "Juras" Jurkowski znalazł chwilę czasu, aby opowiedzieć Wam o swojej przygodzie ze sztukami walk, oraz odpowiedzieć na parę pytań.
Łukaszu, przedstaw nam swoją osobę.
Witam wszystkich! Nazywam się Łukasz Jurkowski, mam 24 lata i jestem alkoholikiem [uśmiech]. Jednak żeby chociaż raz coś na poważnie powiedzieć, to chyba bardziej kojarzony jestem jako Juras z Konfrontacji Sztuk Walki. Może tak pokrótce, jak to wszystko się zaczęło. Przygodę ze sztukami walki rozpocząłem w 1998 roku. W sumie to całkiem przypadkowo. Znajomi, z którymi spędzałem piątkowe wieczory, zaczęli trenować Taekwon-do. W pewnym momencie nie miałem pomysłu na to, co zrobić z wolnym czasem. Po krótkich namowach wybrałem się na salę i ja. W końcu odnalazłem to, czego szukałem. Świetna atmosfera, ciężka praca i chęć rywalizacji wciągnęła mnie do reszty (wcześniej grałem wyczynowo w kosza i piłkę kopaną). Miałem wtedy 17 lat. Wydawałoby się, że na przygodę ze sportem wyczynowym trochę późno, jednak moim zdaniem właśnie ten wiek określa nam, co chcemy uzyskać przychodząc na salę. Ja chciałem być najlepszy. Już po 3 miesiącach treningów udało mi się zadebiutować na macie Taekwon-do ITF. To były Mistrzostwa Warszawy. Pierwszy start – pierwszy złoty medal. Tak zacząłem rozwijać się jako zawodnik, a kolejne sezony przynosiły mi kolejne sukcesy. Największy sukces przyszedł w 2004 roku, gdzie za oceanem udało się wywalczyć Puchar Świata.
Przygodę z parterem rozpocząłem w 2003 roku. Po pierwszych turniejach UFC, które dostałem jako „zakazaną” kasetę, uświadomiłem sobie, że wyczyny Royca Gracie to nie przypadek. Potem przyszła możliwość trenowania w Warszawie. Też ciekawa historia. Na jednym z forów internetowych toczyłem ostre dyskusje na temat skuteczności w walce realnej i pewien zbieg wydarzeń sprawił, że wynikła z tego „ustawka”, aby raz na zawsze rozwiać wątpliwości. Pamiętam, że umówiliśmy się na Dworcu Centralnym w Warszawie. Mój potencjalny przeciwnik jednak nigdy nie dojechał. Morał był taki, że spotkałem człowieka, który namówił mnie żebym wpadł na treningi BJJ do Mirka Oknińskiego. Pojawiłem się na kilku treningach, jednak priorytet wiodło wciąż Taekwon-do. W wolnych chwilach pomiędzy zawodami wpadałem trochę się pokulać [uśmiech].
Brazylijskie jiu-jitsu na poważnie zacząłem trenować w styczniu 2004 roku, kiedy dostałem propozycje startu w pierwszych Konfrontacjach Sztuk Walki.
Skąd wzięło się u Ciebie zainteresowanie walkami MMA jako widza oraz kiedy postanowiłeś sam w nich uczestniczyć?
Zainteresowanie MMA to pierwsza kaseta z UFC III, która była traktowana jako „nielegalna”.
Był to rok 1999, kiedy to dopiero wkręcałem się w sztuki walki. Kiedy człowiek oglądał takie turnieje, to w głowie świtała myśl, żeby kiedyś wyjść do takiej klatki…Jak widać marzenia mogą się spełniać.
Wywodzisz się z Taekwon-do. Czy nie łatwiej byłoby startować w formule K-1 niż w MMA?
Dla mnie MMA jest najpełniejszą formułą walki, która czarno na białym pokazuję, kto jest lepszym wojownikiem. Wszechstronność tej formuły czyni ją niezwykle widowiskową. A ja lubię widowiskowość. Jeżeli chodzi o K-1, to już w przyszłym roku będę próbował sił również w tej formule. Czy będzie łatwiej? A kto powiedział, że walka jest łatwa? Nawet w Tsunami można przegrać przez KO.
Przejdźmy do spraw przygotowania do zawodów. Jak wygląda Twój przykładowy rozkład treningów w ciągu tygodnia?
Okres przygotowawczy u mnie trwa około 7 tygodni. Pierwsze tygodnie to duży nacisk na budowanie wytrzymałości, siły, wzmocnienia mięśni. Wstaje rano ok.6.30 i robie ciągły bieg przez 45 minut. Około godziny 12 pierwszy trening, zazwyczaj na macie. Wieczorem drugi trening raczej techniczny w stójce lub parterze. Czym bliżej startu, tym więcej walk i budowanie szybkości oraz dynamiki. Aha, polecam korzystać z odnowy biologicznej. Temat treningów to temat rzeka.
Jesteś trenerem i zawodnikiem Taekwon-do. Nie koliduje to z Twoimi treningami MMA?
Na obecną chwilę jestem już 100% zawodnikiem MMA. Ostatni sezon w Taekwon-do był zarazem moim ostatnim. Jeżeli chcę coś osiągnąć w MMA, muszę w pełni poświęcić się specjalistycznemu treningowi pod MMA. A w trenerkę bawię bardziej hobbystycznie. Prowadzę treningi Taekwon-do w przerwie między moimi indywidualnymi. Dzień zaczyna się na sali i na sali się kończy. Szczególnie w trakcie przygotowań. Nie mam czasu dosłownie na nic.
Ćwiczysz na siłowni? Jeśli tak, to jaką rolę odgrywa ona w Twoich przygotowaniach?
Szczerze? Nie jestem fanem dźwigania metalu. Oczywiście nie odpuszczam tego rodzaju treningów, bo są po prostu konieczne. Dwa razy w tygodniu muszę zaliczyć trening obwodowy. W MMA, gdzie jest wiele walki zapaśniczej i trzymań, zwiększenie wytrzymałości mięśni jest koniecznie.
Jak wygląda u Ciebie sprawa diety i ewentualnych suplementów?
Bez suplementacji przy takiej intensywności treningów raczej nie da rady pociągnąć. Moja akurat opiera się na białku, kreatynie, aminokwasach i glutaminie. Do tego witaminki i mnóstwo magnezu. W okresie przygotowań staram się zdrowo odżywiać i jeść to, co powinienem.
Ostatnio pisałeś, że masz kontuzje nosa. To pozostałość po walce z Pokrajacem czy też efekt ostrych sparringów?
Tak mam pęknięty nos, ale tragedii nie ma. Trochę przeszkadza, szczególnie w sparringach bokserskich, ale jakoś dajemy sobie radę. Kontuzji nabawiłem się sparując z Robertem Joczem w stójce. Przypadkowo dostałem z główki i tyle. Ryzyko zawodowe. Ostatnio straciłem, również po główce (tym razem w parterze), kawałek zęba. Mam głupi nawyk wyciągania lekko ochraniacza [uśmiech].
Jak już jesteśmy przy Chorwacie, to jak oceniasz swoją walkę z nim? No i jakie wrażenie zrobił na Tobie Cro Cop?
Jeżeli chodzi o walkę z Igorem Pokrajacem, to zaskoczył mnie niesamowitą siłą fizyczną. Wiedziałem, że będzie niebezpieczny w parterze, dlatego razem z Mirkiem Oknińskim i „Lagarto” przyjęliśmy taktykę maksymalnej defensywy i pasywności na ziemi. Miałem rozwiązać ta walkę w stójce. Ataki kolanami w drugiej rundzie również były z góry zaplanowane. Szkoda tylko, że nie udało się wygrać przez KO. Zawsze poddanie z narożnika pozostawia niesmak. Będzie rewanż! Mam nadzieję, że rozwieje wszelkie wątpliwości.
A co mogę powiedzieć o „Cro Copie”? Zawodnik bardzo dobry. Zawiodłem się na jego totalnej bucowatości…Pierwszy raz spotkałem się z taką arogancją ze strony przeciwnego kornera. Szkoda gadać i tyle. W moich oczach stracił bardzo dużo. Cieszyłem się, że będę miał okazje poznać Mirko. Po walce koszulka od niego leży tam, gdzie ja rzuciłem. Na dnie szafy [uśmiech].
Twój narożnik podczas tego pojedynku miał bluzy z napisem "Juras Team". Masz zamiar założyć jakiś zespół MMA?
Chyba za wcześnie na takie plany. Najpierw musze „coś” osiągnąć. Może kiedyś?
Wiemy, że obecnie przygotowujesz się do kolejnych walk razem z Pawłem Nastulą. Skąd pomysł na wspólne treningi?
Zaznaczę, że mam przyjemność trenować nie tylko z Pawłem Nastulą, ale i Robertem Joczem i Michałem Garnysem. Do tego treningi stójki z trenerem Kosedowskim i ekipą chłopaków z ringu na Legii. Pomysł wspólnych treningów wyszedł jakoś tak po KSW 4 .Jeden z organizatorów gali rozmawiał z Pawłem i tak się zeszło, że możemy razem potrenować. Dla mnie to prawdziwy strzał w 10. Naprawdę dużo się uczę! Chłopaki pokazują walkę w parterze pod MMA, ja mogę trochę pomóc w stójce. Świetne treningi!
Jeśli możesz zdradzić, to jak z formą Pawła przed kolejną walką w Pride?
Mogę tylko powiedzieć, że Paweł jest całkowicie innym zawodnikiem niż był przed walka z Mino. Trening nastawiony jest bardzo mocno na metodę walki rodem z chute boxe… Poczekajmy na występ Pawła na gali noworocznej. Razem przekonamy się o Jego formie. Ja jestem bardzo dobrej myśli!
17 grudnia w Chorwacji stoczysz kolejną walkę mma (Ultimate Nokaut 3). Twoim przeciwnikiem, będzie młody zawodnik z rekordem 3-0 – Bekavec Stipe. Wiesz coś konkretnego o nim?
Młody zawodnik, który wywodzi się z kick boxingu. Wygrał przed czasem wszystkie z 3 swoich walk. Bardzo agresywny styl nastawiony na mnóstwo uderzeń. Czekam teraz na taśmę z jego ostatniej walki. Ja lubię agresywnych przeciwników. Szykuje się ostre bombardowanie [uśmiech].
Kto będzie stał w Twoim narożniku?
Razem ze mną do Chorwacji jadą Robert Jocz i Michał Garnys.
Planowany był też Twój rewanż z Igorem Pokrajac….
I dalej jest planowany! 11 lutego 2006 odbędzie się gala w Zagrzebiu. Tam mamy spotkać się ponownie!
Jakie są Twoje odleglejsze plany, jeśli obie walki w Chorwacji przebiegną pomyślnie? Kolejne starty w Konfrontacji Sztuk Walki?
Na pewno Konfrontacja V w marcu. Jest to najbardziej medialny turniej w Polsce, a jeżeli chce się rozwijać, muszę zaznaczyć swoją obecność na ekranach TV. Poza tym wielu moich znajomych czeka na kolejny mój występ w kraju. Na każdej gali jest ich najwięcej i cieszę się z takie dopingu jaki mi fundują .Niezwykle to pomaga!
Jak postrzegasz polskich zawodników mma w porównaniu do fighterów na świecie?
Jeżeli tylko wszystko będzie się rozwijać tak jak do tej pory, znajdą się sponsorzy, niedługo będzie musiał liczyć się z nami cały świat! Mamy naprawdę kilku zawodników, którzy mogliby powalczyć już teraz na arenach dużych imprez.
Masz jakiegoś ulubionego zawodnika MMA?
Jestem wielkim fanem Silvy!
Czy w Polsce można traktować walki mma jak pracę i zarabiać na nich na życie?
Niestety z walk MMA w Polsce jeszcze nie da się żyć, a co za tym idzie, nie można w pełni profesjonalnie się temu poświęcić. Moja sytuacja wygląda tak, że jestem chyba jednym z niewielu szczęściarzy, którzy zarabiają na życie robiąc to, co lubią. Może nie bezpośrednio z MMA, ale pochodnych tejże profesji. Jestem trenerem, komentuje dla Eurosportu i Polsatu, mam sponsora, który pomaga finansowo (dziekuję firmie Manto). Do tego dochodzą walki. I jakoś da się przeżyć.
Wielkie dzięki Łukaszu za wywiad. Trzymamy kciuki za Twój występ w Chorwacji! Rozumiem, że mamy się spodziewać wygranej przez KO?
Postaram się spełnić oczekiwania [uśmiech]. Najważniejsze to wygrać. Jestem przygotowany. Będzie dobrze! Dzięki wielkie i pozdrawiam Was wszystkich! Trzymajcie kciuki!
Wywiad dla serwisu www.mmaniacs.pl przeprowadził Kain