MMA PLNajnowszePublicystykaBJJ – kup pan pas! Zagrożenie niegodnym biznesem?

BJJ – kup pan pas! Zagrożenie niegodnym biznesem?

„Niebieski pas w BJJ? Moja 13-letnia siostrzenica ma już czarny w aikido!”. I nieważne, że trenujesz na pełnych obrotach już kilka lat. Ludzie i tak będą wiedzieć swoje. Kiedyś na kolejną promocję trzeba było zasłużyć. Dziś? Szkoda gadać. Jakie czasy, takie pasy? Coś w tym jest, szczególnie gdy w Niemczech niebieski pas BJJ można mieć za 999 euro.

Mike Palladino obnaża oszustwo Jaya Queiroza,
Foto: Jay Queiroz (po prawej) - fałszywy mistrz BJJ, jiujitsutimes.com

Kolejne levele? Sens i bezsens

Na początku swojej przygody ze sportami walki trenowałem Karate Shotokan. Nigdy nie odczuwałem specjalnej potrzeby zdobywania kolejnych „leveli”. Zawsze miałem z tyłu głowy, że nie trenuje się dla zdobywania pasów, a dla realnych umiejętności i indywidualnego rozwoju. Oczywiście rozumiałem, po co takie pasy zostały stworzone i był w tym pewien sens. Pod jednym warunkiem – poszanowania dyscypliny. Tomaszowska Akademia Sportów Walki ( w której trenowałem) na szczęście dbała o poziom. Nie było promocji „z czapy”. Czarne pasy faktycznie miały umiejętności i wiedzę. Zaczynałem i kończyłem z białym pasem, raczej do przepasania gi. Nie przywiązywałem do niego jakiejś większej uwagi, co wcale nie oznacza, że nie szanowałem tych, którzy zdobywali kolejne poziomy.

Tradycyjne biznesy sportów walki i zagrożenie dla BJJ

Po co więc został stworzony system pasów? Teoretycznie po to, by zachować odpowiednią hierarchię (ważną w tradycyjnych sztukach walki) i odróżnić poziomy zaawansowania. Kategorie pasów i wag w BJJ nie były złym pomysłem. Mimo że nie trenowałem czystego „brazylijskiego”, zdaję sobie sprawę z tego, jak techniczna jest to dyscyplina i widzę sens podziału na stopnie zaawansowania i kategorie wagowe.

BJJ przez długi czas pozostawało (i oby nadal pozostało) odporne na to, co działo się w innych dyscyplinach. Kolejne egzaminy na wyższe stopnie w tradycyjnych sztukach walki to wielki biznes. Przyjeżdża sensei i zbiera gruby hajs tylko po to, by stwierdzić, czy ten i tamta nadają się do noszenia pasa innego koloru. Oczywiście wszyscy zdają i „kupują” kolejne egzaminy bez obaw, bo po co ograniczać sobie przychód…Rodzice z dumą, ale bez pojęcia obserwują, jak ich malutka wspaniała córeczka zdaje na czarny pas w swojej dyscyplinie. Konflikt biznesowy? Powstaje nowa odmiana aikido i tworzy się nowa, stara hierarchia…Wysokie stopnie szybko uzyskują partnerzy biznesowi. Nie ma klubu w tym lub innym mieście? Promuje się jednego z zaufanych ludzi i wysyła gdzieś na prowincję, by trzepać kasę. Było tak od zawsze? Bywało, ale przeważnie za czarnym pasem stał jakiś faktyczny poziom. Dziś coraz częściej tego brakuje.

Rezultat? Kumaci ludzie wolą trenować u dobrych trenerów innych dyscyplin, które nie zatraciły się w „promocyjnym biznesie”. Nieświadomi adepci wpadają w sidła biznesmenów z czarnym pasem, ale bez pojęcia o walce.

BJJ, niebieski pas za 999 euro, fejkowe czarne pasy i promocja biznesu?

Cieszy mnie, że duże oburzenie w środowisku sportów walki wywołała informacja o internetowym kursie na niebieski pas BJJ za 999 euro. Warto piętnować „biznesmenów”. Internetowy kurs na niebieski pas to trzepanie kasy na internetowych napinaczach lub osobach mało rozgarniętych, ale zarazem coraz większe sk**wienie obyczajów. Mimo że jest to wyjątek i dość osobliwa informacja, popularność BJJ, uznanie go na całym świecie za skuteczną dyscyplinę i podział na pasy sprawiają, że staje się ono dobrą okazją do robienia biznesu takiego, jaki robi się na tradycyjnych sztukach walki. Ach, jak bardzo bym chciał, by internetowy niebieski pas poszedł na zawody. No ale pewnie nie pójdzie. Będzie wolał z dumą prezentować swoje dokonanie bez chęci sprawdzenia umiejętności wyniesionych z Internetu. Na świecie pojawiają się kolejne fejkowe „czarne pasy” nie nadane przez nikogo lub nadane tylko w celach biznesowych. Póki co nie jest źle, ale zagrożenie istnieje.

Boks, zapasy, MMA wzorem niezależności? To dyscypliny „żywe”!

Jaka jest recepta? Powiedz „sprawdzam!” i niech blefujący koleś pokaże swoje karty! Nie bez przyczyny boks, zapasy i MMA są trudniejszym polem działania dla naciągaczy. Przede wszystkim nie ma i (mam nadzieję) nigdy nie będzie podziału na pasy. Kategorii wagowych raczej nie oszukasz, choć i tak najbardziej liczy się pojęcie.  Po drugie, są to „żywe” dyscypliny, w których sprawdza się swoje umiejętności, czy to na sparingach, czy to na zawodach, czy może na galach. I mam nadzieję, że to właśnie zwykły kontaktowy sparing jest tym, czym różni się BJJ od innych dyscyplin z hierarchią pasów. Niebieski może poddać purpurę. Brązowy może pokonać czarny, bo spotykają się  na tym najważniejszym polu – w realnej, kontaktowej walce. I chyba najważniejsze! Początkujący po kilku treningach pokona internetowy niebieski za 999 euro.

BJJ – coś więcej niż 999 euro

W czasach, gdy kupuje się wykształcenie, akceptację w gronie znajomych i wiele innych rzeczy, biznes dopada również pasje. Zagrożenie czasami dosięga BJJ i pewne czynniki mogą sprzyjać, jednak mam wrażenie, że zbudowało ono swój „system odpornościowy”. Dzięki postawom prawdziwych sportowców i duchowi tego sportu naciągacze najzwyczajniej w świecie odpuszczą. Odklepią niedociągniętą dźwignię.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis