MMA PLNajnowszePublicystyka„Jeśli ktoś umrze to umrze…” – sport czy krwawe igrzyska?

„Jeśli ktoś umrze to umrze…” – sport czy krwawe igrzyska?

Pojedynek Valentiny Shevchenko i Priscili Cachoeiry odbił się szerokim echem w świecie MMA. Może nawet nie tyle sam pojedynek co kontrowersyjna postawa sędziego ringowego Mario Yamasakiego. Sędzia ten nie zdecydował się na przerywanie pojedynku pomimo nieprawdopodobnego lania jakie sprawiała „Bullet” debiutującej w UFC Brazylijce. W końcu na szczęście Shevchenko „zlitowała” się nad przeciwniczką, przeszła do duszenia zza pleców i poddała rywalkę.

sport krwawe igrzyska
Foto: Marca Personal Online

Czy można się dziwić zawodniczce, że pomimo tego, że przez kilka minut nie miała już żadnych szans to sama się nie poddała? Absolutnie nie. Zawodniczka od lat ciężko pracowała na taką szansę i pojedynek z Shevchenko był dla niej najważniejszą walką w życiu. Ciężko więc spodziewać się, że w takiej sytuacji odpuści.

Może więc powinien zareagować narożnik. Trenerzy widząc brak szans zawodniczki powinni rzucić ręcznik i poddać walkę? Może tak, ale trzeba pamiętać, że zawodniczka mogłaby mieć do nich pretensje o zmarnowaną szansę życia.

Dlatego też przydałby się ktoś kto jest bezstronny i może mieć jasny osąd bez ulegania emocjom. Kimś takim w oktagonie jest sędzia. A przynajmniej powinien być …

CZY YAMASKI POWINIEN DALEJ BYĆ SĘDZIĄ?

Krytyka ze strony Dany White’a więc absolutnie mnie nie dziwi. Dziwią z kolei tłumaczenia samego Yamaskiego. Arbiter mówi, że chciał pozwolić jej pozostać wojowniczką.

Sprawą zajmuje się już Brazylijska Komisja MMA (CABMMA). Jej pierwsze wnioski są oczywiste -walka powinna zostać przerwana wcześniej. Przyszłość Pana Yamasakiego będzie rozważana na kolejnych posiedzeniach.

Problemem tego arbitra wydaje się być to, że jest podatny na krytykę. W pojedynku Kevina Lee i Michaela Chiesy zdaniem wielu przerwał walkę zbyt wcześnie. Wygląda na to, że nie chciał tego powtórzyć podczas co-main eventu w Belem i… przegiął w drugą stronę.

Brak obiektywnego osądu u arbitra to bardzo niebezpieczna kwestia u sędziego ringowego. W tym wypadku mieliśmy do czynienia ze 125-funtowymi (choć w dniu walki zapewne trochę cięższymi) kobietami. A co wtedy, gdy ciosy będą „ważyć” więcej? Czy wtedy pozwolenie na pozostanie wojownikiem nie skończy się trwałym uszczerbkiem na zdrowiu albo gorzej?

A MOŻE JEDNAK DECYZJA BYŁA DOBRA? CZYLI CZEGO NAPRAWDĘ CHCEMY…

Co ciekawe jednak można zauważyć również opinie popierające sędziego. Widziałem opinię typu „dobrze było, jak prawdziwi gladiatorzy”, „… zostawmy im sędziowanie, a jeśli ktoś umrze to umrze, to klatka a nie ping pong”.

Osoba wyrażająca taką opinię sama trenuje sporty walki.  Sama świadomość, że jest to sport kontaktowy i można w nim stracić zdrowie a nawet życie jest czymś dobrym, gdyż świadczy o rozsądku. Jednak pochwalanie braku kompetencji, które naraża zdrowie i życie zawodników już trochę dziwi.

Wierzę, że dla większości fanów MMA to przede wszystkim sport. Brutalny, ale również na swój sposób piękny. Wydaje się jednak, że istnieje mały odsetek „fanów” traktuje MMA jako legalne mordobicie. Traktują klatkę jak arenę gladiatorów i gdyby tylko mogli to chętnie niczym starożytny rzymski cesarz skierowaliby kciuk w dół…

Co do słuszności decyzji Yamasakiego można jeszcze dystkutować, ale gdy widzę tak skrajne opinie to w sumie zastanawiam się czy nie lepsze dla niektórych byłoby oglądanie bójek pod dyskotekami czy ustawek kiboli. Tam często w ruch idą kastety, kije bejsbolowe… Żądza krwi może zostać zaspokojona.

A MMA pozostaje sportem. Bardzo niebezpiecznym sportem, dlatego też ważne, aby w klatce razem z zawodnikami obecny był ktoś potrafi podjąć właściwe decyzje. A z podejmowaniem takich decyzji sędzia Yamasaki ma ostatnio spory problem…

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis