MMA PLNajnowszekickboxingMuszyński kontra Feng – starcie gigantów na letniej gali K-1!

Muszyński kontra Feng – starcie gigantów na letniej gali K-1!

24 lutego 2024 roku Kacper Muszyński, 26 letni reprezentant „Armii Polkowice” wygrywa turniej w małym miasteczku Pordenone, na północy Włoch. Wywalczył tym samym kontrakt z K-1, czyli jedną z dwóch największych organizacji kick-boxingu w Japonii. 3 walki później, 31 maja bieżącego roku Polak staje w ringu ogłoszony jako kolejny pretendent do pasa kategorii super półśredniej – najważniejszej walki w historii polskiego K-1.

Droga Polaka do walki o pas

Muszyński wbił się do światowych rankingów już w swoim pierwszym występie dla japońskiego giganta. 20 marca, po 9 minutach kapitalnego pojedynku, to jego ręka poszła do góry w konfrontacji z Stoyanem Kroprivlenskim. Warto zwrócić uwagę na to, że Bułgar to były pretendent do pasa GLORY, którego zdobycie miał zresztą na wyciągnięcie ręki – sędziowie nie byli jednak jednomyślni w tamtym pojedynku. O wyniku wyrównanej, polsko-bułgarskiej bitwy zadecydowała trzecia runda – to tam Polak wystrzelił potężny prawy posyłający Bułgara na deski. Kroprivlenski wstał, nim sędzia doliczył do ośmiu, jednak nie zdążył znaleźć odpowiedzi na natarcie Muszyńskiego. Reprezentant Armii Polkowice przechodzi dalej w Grand Prix do -70kg i ląduje w Top 10 najlepszych kickboxerów tej kategorii wagowej.

Swoją pozycję umacnia cztery miesiące później. 7 Lipca mierzy się z niewygodnym kickboxerem z Białorusi – Zhorą Akopyanem. Zawodnik z ormiańskimi korzeniami był świetnym kontruderzaczem, mogącym mocno napsuć krwi każdemu innemu zawodnikowi. Prawie każdemu… – bowiem nie Muszyńskiemu. Polak miał Białorusina w pełnej kontroli, pokazując na nim pełny arsenał kickboxerskiej przemocy. To nie była „tylko” wygrana mocująca miejsce Muszyńskiego w światowej topce. Polak dotarł do półfinału najważniejszego Grand Prix do -70kg, przebijając wyczyn innego reprezentant Polski, Michała Głogowskiego, którego w listopadzie 2011 roku w ćwierćfinale powstrzymał Yoshihiro Sato.

Pech chciał, że w pierwszym uderzeniu Muszyński złamał rękę. Nie mógł więc zameldować się w ringu K-1 ponownie tego samego wieczoru. Na powrót numeru osiem światowych rankingów musieliśmy poczekać do 14 grudnia. Polak, posiadający już sporą renomę w Japonii, wita w niebieskim ringu K-1 Valentina Mavrodina, mistrza wielkiej rumuńskiej organizacji Dynamite Fight Show. Zmotywowany Muszyński nie pozostawia złudzeń i odsyła Rumuna do domu znokautowanego, dając jasny sygnał, że jest kolejnym pretendentem do pasa. Wskoczył tym samym na pozycję szóstą w rankingu uwzględniającą wszystkich zawodników kickboxingu bez podziału na organizację. 

ZOBACZ TAKŻE: Najman o zawieszeniu kariery reprezentacyjnej przez Lewandowskiego: Fochy trzeba schować w kieszeń

Ouyang Feng, obecny mistrz K-1.

Kim jest Ouyang Feng?

Ouyang Feng to pochodzący z Chin kickboxer, wywodzący się ze stylu Sanda. Karierę zawodową rozpoczął w legendarnej już organizacji Kunlun, gdzie stoczył jedenaście pojedynków, większość kończąc przez nokauty. To otworzyło mu drogę do Wu Lin Feng – czołowej chińskiej organizacji promującej sporty walki, która stanie się domem Ouyanga na najbliższe kilka lat. 

„Zachodnia Trucizna”, jak mawiają o nim media, przegrywa swój debiut z serbem, Draganem Cimesą przez decyzję. To bardzo intensywny czas w karierze Fenga – w 2019 roku stoczył sześć pojedynków, w tym cztery między wrześniem, a listopadem. Po 15 zawodowych pojedynek legitymuje się rekordem 12-2-1. Od tamtego starcia Ouyang Feng toczy 32 zawodowe pojedynki. W tej serii tylko jedna porażka – potknięcie z Lou Chao (nad którym Feng tryufmował w czterech innych pojedynkach). Finałem tej serii jest walka z mistrzem, Anatolijem Moisiejewem. Reprezentant Chin posyła go na deski kopnięciami już pod koniec pierwszej rundy, zgarniając tytuł.

Ta wygrana otwiera mu ekspresową drogę do Japonii. 9 grudnia w mogącym pomieścić 8 tysięcy kibiców Edion Arenie Feng dokonuje debiutu w niebieskim ringu K-1. Jego rywalem jest mistrz wagi super półśredniej – Hiromi Wajima. Japończyk jest na wspaniałej fali ośmiu zwycięstw, a tylko raz (ku zaskoczeniu całego komentariatu świata sportów walki) potrzebował decyzji sędziowskiej. Chińsko-japońska konfrontacja była w miarę wyrównana w pierwszej odsłonie. Dopiero w drugiej rundzie panowie ruszyli na bezpardonową wymianę, z której – po 50 sekundach wymian uprzejmości cios za cios, lepszy wyszedł Feng, zdobywając pas K-1 i pseudonim “Cesarza Azji” wśród fanów.

Kacper Muszyński po wygranej

Letnie igrzyska 

Siedem pojedynków zawodowych później Feng broni tytułu K-1 po raz pierwszy. Rywalem jest były mistrz prestiżowej organizacji Enfusion, Darryl Verdonk. Holender, podobnie jak Feng, również debiutował w K-1 w starciu ze wspomnianym już Wajimą, odsyłając go do domu już w pierwszej rundzie. Starcie to zapowiadało się ekscytująco i takie też było. Verdonk liczony był już w piątej sekundzie pojedynku – Feng złapał go na kontrą na przestrzelony backfist. Drugie liczenie holenderskiego zawodnika wpadło minutę później. Gdy wydawało się, że reprezentant Chin ma wygraną na wyciągnięcie ręki, Verdonk wystrzelił potężnym prawym, posyłając rywala na deski na minutę przed końcem rundy. Od tamtego momentu panowie w elektryzującym pojedynku wymieniali się ciosami raz po raz, chwiejąc się, ale nie upadając.

Po trzech pełnych niedowierzania rundach sędziowie orzekają wygraną Fenga. Po walce do ringu wchodzi Kacper Muszyński. W kulturalny sposób oznajmia, iż jest kolejnym pretendentem do pasa, a panowie potem pozują do fotografów. Tym sposobem przybita zostaje najważniejsza walka zawodowego K-1 w Polsce. I to walka, w której Polak nie jest bez szans. Feng jest bitny, ale pojedynek z Verdonkiem uzmysłowił to, co wszyscy domyślali się od dawna – potężne tempo walk w takim stylu odbiło się w końcu chińskiemu czempionowi.

ZOBACZ TAKŻE: UFC 316 wyniki: Festiwal poddań w walkach mistrzowskich. Dvalishvili i Harrison dali pokaz dominacji!

Gwarantuję, że po prawej ręce Kacpra Feng nie wstanie – tak deklaruje nam Mateusz Felkel, manager Kacpra. Patrząc na terminarz walk w K-1, pewność siebie obozu Polaka jest zrozumiała. Japońska promocja uwielbia organizować duże wydarzenia w sezonie letnim, a to oznacza mało czasu na regenerację Fenga po wyczerpującej wojnie z Verdonkiem. Muszyński natomiast będzie podchodził do tego pojedynku po przerwie, głodny walki. Wie, że ma szansę zapisać się na stałe w historii polskich sportów walki. Pytanie jest, czy wykorzysta wielką szansę od losu. 

Michael Schiavello, komentator sztuk walki, szykujący się do zagranicznej transmisji K-1 w 2024 roku.

Jak obejrzeć walkę Muszyński-Feng?

Na zakończenie wyjaśnimy jedną, istotną kwestię – jak w ogóle oglądać dzisiaj gale K-1? Pytanie to nie jest proste, bowiem jeden z dwóch czołowych gigantów kickboxingu od dawna sabotuje oglądalność swoich gal, sukcesywnie zniechęcając i tak niszową już widownię kickboxingu do śledzenia ich wydarzeń. Gale K-1 są dostępne “za darmo” na serwisie Abema – japońskim serwisie streamingowym, będącym w zasadzie telewizją internetową. Cudzysłów jest tutaj nieprzypadkowy, bowiem można wydać duże pieniądze na oglądanie tego darmowego sportu.

K-1 w którym walczy Kacper jest tylko formalnie z nazwy tym samym K-1, które można było oglądać na Eurosporcie. Oficjalnie bowiem jest to K-1 World Grand Prix Japan – organizacja powstawała w 2012 roku, która nabyła tylko prawa do licencji na brand na terenie Japonii. Upraszczając długą historię spółek, obecnie właścicielem praw do K-1 poza granicami Japonii jest GLORY. I to właścicielstwo sprawia, że poza granicami Japonii Abema musi zablokować transmisję.

Japończycy próbowali już kilkukrotnie podpisać zagraniczny streaming. W 2023 roku było blisko do kontraktu z DAZN, ale niestety na drodze stanęła właśnie sprawa licencji. Na dwa dni do gali, K-1 zostało bez realizatora streamingowego. W 2024 roku podobnie miało się to z Trillerem – dostępna była tylko jedna gala, potem żadnej. Obecnie K-1 znowu negocjuje z jakimś dostawcą i, rzekomo, wszystko jest na dobrej drodze. Jak to się nie uda, to obejściem jest Japoński VPN. Tylko te nie zawsze wchodzą i pozwalają ominąć blokadę Abemy. Czekamy zatem na szczęśliwy finał rozmów z realizatorem streamingowym, o ile oczywiście jakaś polska TV nie kupi praw autorskich. Czego sobie i państwu życzymy.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis