Dream 11 – recenzja
OCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.0 Transitional//EN" "http://www.w3.org/TR/REC-html40/loose.dtd">
Jedenasta gala Dream była ostatnią w tym roku przed Dynamite pokazywaną w primetime na TBS i rozgrywaną na ringu. Rozpiska, która z początku wyglądała imponująco, z biegiem czasu trochę się wykruszyła, ale mimo wszystko z nieukrywaną ciekawością czekałem na m.in. finały GP wagi piórkowej czy pierwszą obronę pasa wagi lekkiej przez Joachima Hansena. Was też? No to zapraszam do zapoznania się z relacją.
Dream FW GP walka rezerwowa: Daiki „Dj Taiki” Hata vs. Kazuyuki Miyata
Bez fajerwerków na początek. Jak się należało spodziewać, mający przewagę fizyczną Miyata będzie sprowadzać do parteru i używać gnp. Zdecydowanie wychodziło mu kontrolowanie i obijanie oponenta w parterze. Nagły zwrot akcji szykował się w 2 rundzie, kiedy Taiki złapał przeciwnika w gilotynę. Jednak KM był na tyle wytrwały że wyciągnął głowę i dość spokojnie dokończył pojedynek. Dość powiedzieć że Hata nie radził sobie specjalnie nawet w stójce, chociaż strikingu było tu jak na lekarstwo.
Dream FW GP półfinał: Hideo Tokoro vs. Hirouyki Takaya
Z początku dość techniczny pojedynek, lecz jak dla mnie za mało było kontaktu. Walka utrzymywała się w stójce i nawet gdy Tokoro próbował obalić, jego przeciwnik sobie radził i pozostawał na nogach. Szaleństwo rozpoczęło się, gdy Tokoro zknockdownował 2 razy oponenta. Streetfight Bancho natomiast pod sam koniec 1 rundy zasypał rywala niesamowicie mocnym gnp. I pewnie byłoby po wszystkim jakby nie zabrzmiał gong oznajmiający koniec rundy, a sam Takaya myślał że już wygrał przez TKO. Ale co się odwlecze to nie uciecze. Na początku drugiej rundy zawodnicy znów pokazali trochę wymian i gdy Hideo Tokoro zszedł do parteru został znowu poczęstowany uderzeniami z gardy. Tym razem już nie było zmiłuj – sędzia zakończył pojedynek i Hiroyuki Takaya dzięki temu zwycięstwu awansował do finału GP.
Dream FW GP półfinał: Joe Warren vs. Bibiano Fernandes
Bardzo szybko się to skończyło. Trochę Warren porzucał Brazylijczykiem po ringu ale na nic się to zdało gdy Fernandes założył przeciwnikowi szybkiego armbara z pleców. Fernandes bardzo szybko opuścił ring by wyczekiwać finału. Bibiano, 5-krotny mistrz świata BJJ załatwił oponenta jak nowicjusza i mimo niewielkiego doświadczenia nie spodziewałem się tak szybkiego końca.
Dream Super Hulk Tournament półfinał: Minowaman vs. Hong Man Choi
Niesamowity pojedynek! Minowa wyszedł zdecydowanie z zamiarem wygrania i próbował od samego początku obalić oponenta. Raz nawet Japończykowi udało się trafić mocno w szczękę. Śmiałem się na cały głos gdy widziałem rozmowę zawodników w trakcie trwania walki lub sweepowanego Choia, który w ogóle nie mógł poradzić sobie zapaśniczo z dużo lżejszym Minową. Trzeba przyznać że zasady (zakazujące kolan w parterze przy większej różnicy wagi) nie pomogły Koreańczykowi który kilka dobrych razy bronił się sprawlem przed obaleniem. Zawodnik z Japonii doskonale zneutralizował wszystkie groźne punkty przeciwnika i w efekcie po kolejnej zesprawlowanej próbie obalenia, przeszedł za plecy Choia, próbując go załatwić tak samo jak Sappa, ale gdy to mu się nie udało, po krótkim czasie wyciągnął heel hooka i awansował do finału turnieju.
Dream Super Hulk Tournament półfinał: Rameau Thierry Sokoudjou vs. Bob Sapp
Walka bez historii. Póki akcja jeszcze utrzymywała się w stójce, Sapp postraszył trochę, ale gdy Sokoudjou udało się obalić, to było już praktycznie pozamiatane. Kameruńczyk zasypał przeciwnika bardzo mocnym gnp i zapewnił sobie udział w finale turnieju na Dynamite.
Superfight (LW): Tatsuya Kawajiri vs. Melchor „Barracuda” Manibusan
Tutaj również bez większych rewelacji. Manibusan zaatakował zdecydowanie na samym początku, ale po takedownie ze strony Kawajiriego nastąpiło już spokojne zdobywanie pozycji przez Japończyka i gdy Crusher zdobył dosiad zaczął spokojnie okładać oponenta ciosami aż do TKO. To było do przewidzenia.
Superfight (MW): Kazushi Sakuraba vs. Rubin Williams
Kolejny jednostronny i przewidywalny pojedynek. Sakuraba po sprowadzeniu nie ma większych problemów ze zdobyciem pozycji i założeniem kimury. Williams widać że wzięty z demobilu. Nawet nie zadał w ciągu walki jednego ciosu.
Dream LW Title Match: Joachim Hansen vs. Shinya Aoki
Pojedynek w większości parterowy, gdyż Aoki nie miał wielkich problemów z obalaniem Hansena. Japończyk przez większość walki był w pozycji dominującej, choć przyznać trzeba, iż Norweg nie dawał za wygraną i nawet z pleców próbował coś zrobić by wygrać. Była nawet próba założenia armbara i kneebara zawodnikowi z Japonii oraz próby sweepów. W drugiej rundzie Aokiemu udało się wyciągnąć rękę do dźwigni łokciowej. Jednak zawodnik z Norwegii nie dawał za wygraną i po umiejętnym przejściu próbował zaatakować kolanami, jednak Japończyk wykorzystał błąd JH i dociągnął dźwignię. Tym sposobem poznaliśmy pierwszego japońskiego mistrza Dream!
Dream FW GP finał: Hiroyuki Takaya vs. Bibiano Fernandes
Niesamowity finał! Takaya był przeważnie lepszy w stójce ale trzeba pamiętać też że zaliczył knockdown po jednym z zamachowych Brazylijczyka. Na początku walki Fernandes miał również okazję do poddania i w stójce momentami nie radził sobie źle. Poza tym 2 razy wszedł za plecy przeciwnika. Prawda jest taka że najodpowiedniejszy byłby remis, ale jest tak a nie inaczej i trzeba było ogłosić zwycięzcę. Czuję że rewanż jest możliwy w przyszłości.
A więc gala na dość różnym poziomie. Z jednej strony bardzo ciekawe półfinały i finał GP oraz walka Minowa vs. Choi. Natomiast superfighty, i Sokoudjou vs. Sapp bardzo przewidywalne. Walka o pas wagi lekkiej w miarę przyzwoita, choć spodziewałem się więcej. Walka rezerwowa GP raczej bardzo przeciętna. Generalnie rzecz ujmując, takiego poziomu można było się spodziewać patrząc na tą rozpiskę i nic raczej tutaj się nie da dopowiedzieć. Teraz trzeba czekać na końcówkę miesiąca i Dream 12 z póki co najlepszym fightcardem w tym roku.