MMA PLNajnowszePublicystykaCzy Natan Marcoń to Marcin Najman 2.0? [KOMENTARZ]

Czy Natan Marcoń to Marcin Najman 2.0? [KOMENTARZ]

Jak można nazwać Mariusza Pudzianowskiego „k**wą”, a jego kibiców „Polaczkami”? Oto nowy odpał Natana Marconia. Zastanawiam się gdzie i czy są jeszcze nieprzekraczalne granice. Takie granice, po których przekroczeniu stajesz się pariasem środowiska, nie tylko MMA, ale również freakfightowego. Marcin Najman przekraczał wiele granic, ale Natan Marcoń go przebija. To jego wierny uczeń, który chyba przerasta mistrza. Dlaczego Natan Marcoń to Marcin Najman 2.0?

Marcoń to Marcin Najman

NM = MN, „El Testosteron” = „Kraken”? Tak wiele podobieństw…

W obszarze kontrowersji i tworzenia alternatywnych historii Natan Marcoń to wierny uczeń Marcina Najmana. Na początku się nie wychylał, „uczył się” zasad freakfightów i realnie współzawodniczył, choć poziom sportowy był i jest marny. Później zdarzały mu się historie „odklepania z czapy” (jak u Marcina). Teraz idzie na całość. Razem z kolegą bije ludzi zwabionych zarobkiem i jeszcze się z tego cieszy. Tego nie wymyśliłby nawet Marcin Najman. Skacze do góry, jakby zdobył pas UFC, a tak naprawdę pobił kogoś w nierównej walce. Ustalonej i zaakceptowanej, ale jednak skrajnie nierównej. Wśród ludzi z zasadami to raczej powód do wstydu niż powód do dumy. Ale wstydu nie ma. Tak jak u Najmana.

Obaj panowie idą w zaparte. Tylu ludzi mówi im o słabej jakości ich walk, postawy, zachowań, a oni stoją dumnie jak gdyby nigdy nic. Co więcej, obaj żywią się takimi komentarzami. Świadomie nie nazywam tych komentarzy hejtem, bo jednak coś jest na rzeczy. Zarówno Marcin Najman, jak i Natan Marcoń przekraczają granice tabu i nie dają o sobie zapomnieć. Media ich lubią. Wystarczy kolejne nagranie, kolejny atak na rywala i od razu słychać o nich w mediach. Wiedzą, jak wywołać kontrowersje, jak obrazić, jak poruszyć… I sprawnie to robią. Nie dbają o poziom. Przecież to oni ustalają najniższy akceptowalny poziom działań. Nawet jak ich nie lubisz, i tak klikniesz, by obejrzeć, co zrobili tym razem.

Wiem, że żarty z imion i nazwisk to nic mądrego, ale w sumie dopasuję poziom do obu panów. Marcin Najman o inicjałach MN, to niemal symetryczne odbicie Natana Marconia, czyli NM. Nawet liczba liter w imionach i nazwiskach jest podobna. Imiona i nazwiska obu panów tworzą niezwykłe, rymujące się kombinacje Natan Najman, Marcin Marcoń. Jeden ma pseudonim „El Testosteron”, drugi to „Kraken” lub dawniej „Bóg Estetyki” – obydwa żenujące, słabe, napinkowe i niepoważne. Marcoń tuszą zbliża się do Marcina Najmana. I dąży do oklepu od samego Mariusza Pudzianowskiego, tak jak dawniej oklep zebrał jego mistrz. Tak podobne drogi… Ich ścieżki się łączą.

A różnic tak niewiele…

Mają różne fryzury. Jeden łysy, drugi wygląda jak Zbigniew Wodecki, ale jest artystą kontrowersji, nie muzyki. I tyle! Nie no… jest jednak jeszcze kilka różnic.

Marcin Najman za młodu miał więcej do czynienia ze sportem i faktycznie występował w zawodowych walkach bokserskich. Różne rzeczy można o nim powiedzieć, ale naprawdę kiedyś był zawodnikiem, choć na pewno nie takim wspaniałym, jak może o sobie mówić. Natan Marcoń takiej historii nie miał, choć podobno kiedyś sporo ćwiczył na siłowni. Oczywiście z czasem ich poziom bardzo się wyrównał. Patrząc na ogólny rozrachunek, Marcin Najman spadł z wyższego poziomu. Marcoń pozostaje na takim poziomie, z jakiego wystartował, czyli z poziomu obrażania kogoś w sieci.

W moim odczuciu Marcin Najman nie pozwoliłby sobie na takie zagrania, jakie ma Natan Marcoń. Na pewno nie na wszystkie (choć oczywiście mogę się mylić). Nie sądzę, by interesowało go bicie innych ludzi we dwójkę. Nie sądzę, że nazwałby Mariusza Pudzianowskiego „k**wą” (co zrobił Natan Marcoń), czy obrażał „Polaczków”. Natan Marcoń to Marcin Najman, ale znacznie bardziej wulgarny, chamski, agresywny, obrazoburczy. Staje się wersją hard swojego mistrza.

Nie sądzę, by Marcin Najman wyzywał innych od „Polaczków”, bo według deklaracji ma dość konserwatywne, narodowe poglądy. Nie wiem za to, jakie poglądy ma Natan Marcoń, natomiast chyba zaczyna on trollować w niezwykle wrażliwym obszarze poczucia narodowej dumy. Co zapewne przyniesie mu klikalność i oglądalność. Do poziomu starego, już pewnie zapomnianego „Testovirona” wiele mu jednak brakuje.

Natan Marcoń to Marcin Najman! Jakie czasy, taki Cesarz Waszej Niechęci!

Warto zauważyć, że Marcin Najman, choć nadal co jakiś czas nie daje o sobie zapomnieć, to „pionier” medialnego tworu, który nazwę Cesarzem Waszej Niechęci. Był on jednak rozwijany jeszcze na długo przed pojawieniem się freakfightów. I faktycznie już mało kto chciał zapraszać Marcina na gale, jednak w końcu znalazł on miejsce, w którym czuje się jak ryba w wodzie. Dopiero we freakach pokazał pełnię swoich możliwości. Trzeba jednak przyznać, że pozostał w nim sznyt „celebryty-cwaniaczka”, ale jednak z czasów przemijających. Mimo że plecie, co mu ślina na język przyniesie, pewnych chorych akcji nie wykona, pewnego języka nie będzie używał, pewne pozory będzie chciał zachowywać. Oczywiście w żadnym stopniu to go nie usprawiedliwia.

Powiedzieć, że czasy się zmieniają to jak nic nie powiedzieć. Natan Marcoń to Marcin Najman 2.0! Dostosowany do obecnych mediów społecznościowych, do poziomu dyskusji, do używanego języka, do mimiki, gestykulacji i chamskich zachowań. Marcoń nie uznaje autorytetów. Kiedyś zaistniał opluwaniem jakiegoś zdjęcia. Nie chce mi się tym zaprzątać głowy, więc przyznam otwarcie, że nie znam szczegółów. Teraz chce zaistnieć szerzej, wyzywając Mariusza Pudzianowskiego. Oczywiście w mediach społecznościowych, bo na żywo chyba brakuje odwagi. Myślę, że w środowisku prawdziwych zawodników Natan Marcoń nie umiałby się odnaleźć.

Recepta ta sama. Zaszkodzić może tylko obojętność!

Jak pokonać „Krakena”? Tak samo jak „El Testosterona”! Nie zauważać. Olewać. Czyli chodzi o to, do czego jeszcze nie jesteśmy zdolni. Nie piszę tutaj o konkretnych przypadkach. Podziwiam ludzi, którzy nie klikają w Najmana lub w Marconia. Nie jesteśmy zdolni jako środowisko miłośników sportów walki, bo cały czas mają oni oglądalność, cały czas trwa ich potencjał „rozrywkowy”, a zarazem opłaca się organizacjom zatrudnić i jednego, i drugiego. Więc jeżeli chcesz zaszkodzić, nie klikaj, nie oglądaj.

Natan Marcoń to Marcin Najman 2.0!

Czy obydwu celebrytom spodoba się to porównanie? Nie obchodzi mnie to. Obaj pokazują zachowania niegodne sportowca – od braku skromności po awanturnictwo. Ale nie tylko o nich da się to powiedzieć. Którego z nich wolę? Żadnego. Widzę jednak, że da się jednak przebić Marcina Najmana i może być coś jeszcze gorszego niż Cesarz Waszej Niechęci. A jak długo takie zjawiska będą obecne? To zależy od środowiska. „Kraken” jest wszystkożerny. Pożywi się również twoją niechęcią.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis