MMA PLNajnowszeAdrian BartosińskiBartosiński o dyktowaniu warunków przez Grzebyka: On żyje jeszcze w bańce podwójnego mistrza FEN

Bartosiński o dyktowaniu warunków przez Grzebyka: On żyje jeszcze w bańce podwójnego mistrza FEN

Adrian Bartosiński nie rozumie Andrzeja Grzebyka, który próbuje narzucić swoje warunki gry. Ostro mu się odgryza, przypominając, że to on jest mistrzem.

„Bartos” niebawem stanie do kolejnego boju. Tym razem naprzeciw niego stanie Andrzej Grzebyk, z którym przyszło mu się już zmierzyć parę lat temu. Wtedy górą był właśnie on, wykazując się trzeźwością umysłu w ciężkiej chwili, poddając zawodnika z Rzeszowa, będąc chwilę wcześniej znokdaunowanym.

Co ciekawe, w zeszłym roku już dwukrotnie miało dojść do ich rewanżowego pojedynku. Najpierw na gali XTB KSW 94 w Gdańsku, w której Andrzej nie wziął udziału ze względu na poważną kontuzję ręki. Za drugim razem miała to być taka KSW 100 w Gliwicach, która nie doszła do skutku ze względu na to, że Adrian Bartosiński został przesunięty do main eventu z Mamedem Khalidovem z powodu urazu pierwotnego rywala reprezentanta „Arrachionu Olsztyn”, Pawła Pawlaka.

ZOBACZ TAKŻE: Mamed Khalidov niebawem stoczy kolejny pojedynek? Jego wpis rozpala wyobraźnię fanów

Pomiędzy nimi oczywiście od dłuższego czasu panuje napięta atmosfera. Były, podwójny mistrz organizacji FEN zarzuca mistrzowi KSW, że ten jest na środkach wspomagających i domaga się, aby ten poddał się, opłaconym z jego własnej kieszeni, badaniom. Adrian w wywiadzie dla „MMA-Bądź na bieżąco” odniósł się do tego następująco:

Widziałem, że coś chce robić testy czy coś. W ogóle Andrzej to jest gość, który stawia mistrzowi warunki. Gdzie ma się bić, za ile ma się bić, czy będą testy czy nie, bo on żyje jeszcze w bańce podwójnego mistrza FEN. Tylko, że teraz jesteśmy w KSW Andrzej i to ja jestem mistrzem, więc niestety Andrzej musi się dostosować do mnie, nie ja do niego.

Do ich starcia dojdzie już 26 kwietnia. Panowie zmierzą się ze sobą w walce wieczoru gali XTB KSW 105 w Gliwicach.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis