MMA PLNajnowszePublicystykaBaron, który był królem. Upadek kariery Renana Barao

Baron, który był królem. Upadek kariery Renana Barao

W jednej z walk karty głównej gali UFC Fight Night 137 w Sao Paulo Renan Barao (34-7, 1 N/C) przegrał po niejednogłośnej decyzji sędziowskiej z Andre Ewellem (14-4). Choć sędziowie nie byli jednomyślni to ciężko nie zgodzić się z tą decyzją. Jakkolwiek w pierwszej rundzie Brazylijczyk pracował jeszcze świetnie w parterze tak później było już tylko gorzej. W sumie Amerykanin dość prostymi środkami bez problemu poradził sobie z  wybitnym zawodnikiem. Naprawdę wybitnym….

Foto: LAS VEGAS, NV - MAY 24: (R-L) T.J. Dillashaw punches Renan Barao in their bantamweight championship bout during the UFC 173 event at the MGM Grand Garden Arena on May 24, 2014 in Las Vegas, Nevada. (Photo by Josh Hedges/Zuffa LLC/Zuffa LLC via Getty Images)

Baron zostaje królem

Renan Barao rozpoczął zawodową karierę w MMA od porażki. Nie ma w tym nic dziwnego. Nawet wybitnym zawodnikom na początku kariery zdarzają się wpadki. Również od porażki karierę rozpoczęła Cris Cyborg (20-1, 1 N/C), a obecnie od 13 lat nikt nie może znaleźć na niej sposobu.

Barao zadebiutował w wieku 18 lat. Po wspomnianej porażce “Baron” zbudował niesamowitą serię bez porażki. 32 walki (31 zwycięstw i 1 no-contest) w ciągu 9 lat. To robi wrażenie

Brazylijczyk trafił do WEC. Organizacja ta wkrótce połączyła się z UFC. Po trzech kolejnych zwycięstwach Brazylijczyk zmierzył się o pas tymczasowy z Urijahem Faberem (34-10). “Baron” wygrał jednogłośnie i dość zdecydowanie na punkty – 49-46, 49-46, 50-45.  Później jeszcze dwukrotnie obronił tymczasowy tytuł. Właściwy pas dzierżył wówczas Dominick Cruz (22-2).  Próbowano doprowadzić do unifikacji, jednak ostatecznie ponawiające się kontuzje i przedłużająca absencja mistrza spowodowały, że pozbawiono go tytułu a Barao mianowano pełnoprawnym mistrzem. “Baron” ponownie spotkał się z Faberem i tym razem pokonał Amerykanina już w pierwszej rundzie.  Z “Dominatorem” nigdy nie było mu dane się spotkać. Jak się jednak okazało to nie on miał być jego katem…

Człowiek, który zabrał mu duszę

Do kolejnej obrony Barao przystąpił w maju 2014 roku na UFC 173. Pierwotnie rywalem miał być rodak Raphael Assuncao (27-5). Ten jednak doznał kontuzji i w zastępstwo wszedł TJ Dillashaw (15-3). Zawodnik ten był wówczas finalistą programu The Ultimate Fighter z kilkoma zwycięstwami na koncie i dyskusyjną porażką ze wspomnianym Assuncao. Warto wspomnieć, że przed galą w Las Vegas Barao zajmował trzecie miejsce w rankingu P4P. Wyprzedzali go wówczas jedynie Jose Aldo (27-4) i Jon Jones (21-1, 1 N/C). Nic dziwnego, że za jedną złotówkę postawioną na Dillashawa można było wówczas zarobić około pięciu.

A jednak… Do dziś walka wieczoru UFC 173 jest uznawana za jedną z większych sensacji w historii organizacji. Barao zapoznał się z deskami już w pierwszej rundzie. Przez cały pojedynek Dillashaw zadał ponad 100 ciosów więcej. W końcu w piątej rundzie wysokim kopnięciem na głowę zamroczył mistrza a kilka dodatkowych ciosów dopełniło dzieła zniszczenia.

Jako zasłużonemu mistrzowi Brazylijczykowi dano szansę natychmiastowego rewanżu. Na skutek problemów zdrowotnych po ścinaniu wagi zawodnik musiał wycofać się z UFC 177 i Dillashaw obronił tytuł przeciwko Joe Soto (18-7). “Baron” wygrał jedną walkę i ponownie powrócono do tego zestawienia. Na UFC 186 Dillashaw nie był w stanie bronić pasa z powodu kontuzji, jednak w końcu do walki doszło na UFC on FOX 16.

Pomimo upływu kilkunastu miesięcy przebieg pojedynku był zbliżony. Statystyki ciosów były podobne jak w pierwszej walce i ponownie Dillashaw wygrał przed czasem, tym razem w czwartej rundzie.  Akcja kończąca, w której TJ zadaje 27 ciosów jest wspominana do tej pory.

Po porażce z Dillashawem Brazylijczyk przeszedł do kategorii piórkowej. Zaliczył porażkę z Jeremym Stephensem (28-15). Udało mu się co prawda pokonać Phillipe Novera (11-8-1), ale prawdę mówiąc zawodnik ten nie zawojował UFC i już w wieku 33 lat zakończył karierę.

Barao spróbował po raz kolejny swoich sił w kategorii koguciej. Najpierw jednak zmierzył się Aljamainem Sterlingiem (16-3) w limicie umownym do 140 funtów. Funk Master pokonał go jednogłośną decyzją. Podobnie było w przypadku walki z Brianem Kelleherem (19-9).

Po ostatnim zestawieniu z debiutującym w UFC wydawało się, że może Barao przyjmie rolę “gatekeepera”, czyli zawodnika z uznanym nazwiskiem, który nadal nieźle się prezentuje i sprawdza obiecujących zawodników. Jednak przestrzelenie wagi o ponad 5 funtów i słaby styl pojedynku sprawia, że być może wkrótce Brazylijczyk pożegna się z UFC. Zapewne ze względu na zasługi zawodnik dostanie jeszcze jedną szansę. Jednak litość włodarzy UFC może nie potrwać długo.

Czy to koniec?

Fakt, że zawodnikom mija szczyt formy jest normalny. Jednak przypadek Brazylijczyka jest szczególny. Był na samym szczycie – TOP 3 na świecie bez względu na kategorię wagowe. Nie miał poważniejszej kontuzji a mimo to w wieku 31 lat jest na skraju opuszczenia największej organizacji na świecie. Wielu zawodników w tym wieku osiąga właśnie szczyt możliwości. Choćby jego “kat” – TJ Dillashaw, który obecnie drugi raz panuje w dywizji koguciej jest rok starszy od Brazylijczyka.

Czy odpowiedzią na przyczyny “upadku” Barao jest USADA? Ciężko powiedzieć, choć trzeba być dalekim od takich oskarżeń, gdyż zawodnik nigdy nie zaliczył dopingowej wpadki. Czy uda mu się powrócić choćby do szerokiej czołówki swojej kategorii wagowej? Na ten moment nic na to nie wskazuje…

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis