James Vick: Z łatwością pokonałbym Conora McGregora
W nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu podczas gali UFC Fight Night 135 dojdzie do pasjonującej walki w kategorii lekkiej: James Vick (13-1) zmierzy się z Justinem Gaethje (18-2). Opinie ekspertów co do możliwego rozstrzygnięcia tego pojedynku są podzielone, ale Vick jest niezwykle pewny siebie. I sięga myślami już dużo dalej.
Vick notuje serię czterech zwycięstw z rzędu, a teraz spróbuje ją przedłużyć w starciu z jednym z najgłośniejszych nazwisk dzisiejszego UFC. Początkowo wojownik z Teksasu miał zmierzyć się z Paulem Felderem. Gdy jednak z pojedynku z Justinem Gaethje musiał wycofać się Al Iaquinta, zakontraktowano starcie Vick vs. Gaethje.
James Vick jest przekonany, że pokona Gaethje przez nokaut. Uważa też, że ma wszystko, by w niedalekiej przyszłości ograć Conora McGregora (21-3) – mimo, że darzy irlandzkiego fightera szacunkiem za wszystko, co zrobił dla MMA.
„Mogę złamać McGregora. Bardzo chcę walki z nim – nie tylko dla pieniędzy, ale po to, by pokonać faceta z takim nazwiskiem. Jeśli bym to zrobił, zapisałbym się w historii. I naprawdę jestem przekonany, że mógłbym z łatwością wygrać z Conorem. Z moim zasięgiem i z moimi ruchami to byłaby prosta robota”
– przekonuje Vick.
„Jest mnóstwo ludzi, którzy nienawidzą McGregora. A ja myślę, że on jest dla sportu fenomenalny. On dał naszemu sportowi uwagę i zainteresowanie medialne, jakich nie dostarczył nam nikt inny. To wspaniałe, że on jest w UFC i wspaniałe jest również to, że walczymy w tej samej kategorii wagowej. Walka z Conorem McGregorem odmieniłaby moje życie”
– dodał 31-letni Amerykanin.