MMA PLNajnowszeBez kategoriiZapowiedź gali Rizin 2017 in Yokohama od MMA.pl

Zapowiedź gali Rizin 2017 in Yokohama od MMA.pl

Stompy, soccerkicki, kolana w parterze, dziesięciominutowe rundy… 16 kwietnia Rizin Fighting Federation wraca przy okazji swojej siódmej gali! Tradycyjnie przy tej okazji przygotowaliśmy zapowiedź, z której dowiecie się, kto jest kto i jak może wyglądać każdy z pojedynków. Tym razem na karcie mamy 11 superfightów, w tym 4 z udziałem kobiet. Zapowiadane turnieje startują dopiero jesienią.

Podstawową różnicą jest, że tym razem imprezę z Yokohamy można obejrzeć za pośrednictwem iPPV TUTAJ. Koszt 15$, start w niedzielę o godzinie 8.00 polskiego czasu.

 

58 kg (10+5 min): Kizaemon Saiga vs. Seiichiro Ito

Na otwarcie klasyczna konfrontacja strikera z grapplerem. Saiga to kickbokser znany chociażby z gal K-1 World MAX. Po porażkach z bardzo doświadczonym Hideo Tokoro (rewelacyjna walka!) i świetnym zapaśnikiem Ersonem Yamamoto organizatorzy postanowili dać zawodnikowi trochę wytchnienia i w ostatniego sylwestra zestawili go z mającym jedynie amatorskie doświadczenie Dillinem Westem z RPA. Jak można było przewidzieć, Saiga poradził sobie dosyć sprawnie, ale teraz czeka go kolejne poważne zadanie. Ito jest mistrzem wagi muszej ZST. Jeżeli ktoś więc posiada tam tytuł oznacza, że jest niebezpieczny w parterze. Fighter z Yokohamy potwierdza tę regułę, a jedną z jego firmowych technik jest gilotyna w różnych postaciach.

Czy to w wersji tradycyjnej:

Czy w zmodyfikowanej, tzw. ninja choke:

https://twitter.com/BasedDongeezus/status/851580104883011585

Uwagę trzeba także zwrócić na techniki kończące ze stójki (latająca dźwignia na łokieć) i bardzo dobre rzuty, co z kolei wskazuje znaczną styczność z judo w przeszłości. Wskazówka dla Saigi jest więc jasna – unikać parteru i uważać w klinczu. Z Tokoro i Yamamoto nie skończyło się to dobrze, a West niespecjalnie przetestował go pod względem zapaśniczym. Pewne jest jedno: jego żona (towarzysząca mu pod ringiem za każdym razem) z pewnością po raz kolejny będzie bardzo głośna. To bardzo znana aktorka, modelka i piosenkarka Yu Abiru. „Próba mikrofonu” poniżej:

https://youtu.be/Ed8x3J3myXU?t=1m55s

 

48 kg (3×5 min): Kanna Asakura vs. Aleksandra Tonczewa Płamenowa

Od jakiegoś czasu RIZIN poza promowaniem tych najbardziej znanych i medialnych zawodników oraz zawodniczek, daje także szansę tym, którzy swoją przygodę z poważnym MMA dopiero mają zacząć. Asakura jest jednym z takich przykładów. W organizacji zadebiutowała mając 5 walk w Shooto i Pancrase. W ringu licealistka miała przede wszystkim odznaczać się zapasami, ale nie poradziła sobie w starciu z podopieczną Josha Barnetta, Alyssą Garcią. Japonce przez 15 minut pojedynku udało się sprowadzić dwukrotnie, ustępując rywalce przede wszystkim fizycznie. Teraz zmierzy się z mistrzynią Europy i świata IMMAF. Tonczewa, drugi dan w aikido, ma duże doświadczenie w turniejach grapplingowych (BJJ, ADCC). Procentuje to również w mieszanych sztukach walki – na 8 starć połowę wygrała po poddaniach. Zresztą niepokonana Bułgarka w zeszłym roku w finałowym boju na MŚ pokonała Aleksandrę Rolę właśnie przez dźwignię na łokieć. Spodziewam się raczej ostrej walki w narożniku i przy linach niż spektakularnych wymian ciosów, ale w mojej opinii faworytką pozostaje Asakura. Przemawia za nią 8 zawodowych pojedynków, a to „trochę” co innego, niż 8 walk z ochraniaczami na głowę i nogi. Dodatkową kwestią jest, że Japonka walczy prawie u siebie, bo Chiba, gdzie trenuje, jest częścią aglomeracji tokijskiej, do której należy także Yokohama.

 

48 kg (3×5 min): Saori Ishioka vs. Bestare Kicaj

Ishioka jest ciekawą postacią na tle całej karty. Doświadczona (m.in. walka o pas DEEP JEWELS), występująca na zawodowych ringach od 2007 roku, przy tym nie najstarsza (29 lat), a także wszechstronna. Jest trzykrotną mistrzynią Japonii w zendokai karate – kontaktowej odmianie podobnej do kudo i shidokanu, zakładającej także uderzenia w głowę i parter. Ma na koncie występy w grapplerskie, a także na galach Shoot Boxingu, oraz walki z takimi rywalkami jak Mei Yamaguchi, Seo Hee Ham, czy Megumi Fuji. W końcu dostaje szansę pokazania się przed wielką publicznością. Jej oponentka natomiast dopiero zaczyna zawodową karierę. O jej walkach w MMA nie można powiedzieć wiele, bo żadna nie jest dostępna, ale za to jest możliwość, aby przyjrzeć się jej kickbokserskiemu przygotowaniu. To jednak… nie jest na najwyższym poziomie. Niech zresztą przemówi obraz:

Powiedzieć, że Kicaj jest mało finezyjna, to nic nie powiedzieć. Czysta agresja i to wszystko. Mimo, że Ishioka umie uderzyć, to jednak lepsze wrażenie sprawia w parterze. Mało prawdopodobne, aby przyjęła zasady fighterki z Zurychu i poszła na otwartą wymianę. Pewnego poziomu chyba nie przeskoczy, bo poza Tomomi Sunabą w jej dziesięcioletniej karierze brak znaczących zwycięstw. Mimo wszystko to ona w tym zestawieniu jest zawodniczką, na której ewentualnym zwycięstwie nie zarobimy zbyt dużo. Dodatkowo niech przemówi fakt, że nigdy nie została znokautowana, chociaż z Megumi Fuji zanotowała knockdown. Według tego, co mówiła Szwajcarka, był pomysł, aby bić się z użyciem łokci, ale Ishioka odmówiła.

 

70,3 kg (10+5 min): Daron Cruickshank vs. Yusuke Yachi

Cruickshank wraca po nieco niespodziewanej porażce z Satoru Kitaoką. „Detroit Superstar” rozbijał rywala w stójce przez większość pierwszej rundy, ale brakło zdecydowanego ataku i chęci zakończenia przed czasem. Zemściło się to i Japończyk wygrał po obaleniu i gilotynie. Z kolei Yachi bez większych problemów uporał się z podróbką Manny’ego Paquiao. Amerykanin jest na tyle przekrojowy, że styl dostosowuje pod rywala. Rzeczywiście, coś w tym jest, bo z Sasakim i Kitaoką utrzymywał walkę w stójce, a Souwera skończył w parterze. Jaką taktykę obierze przeciwko podopiecznemu Kida Yamamoto? Zawodnik Krazy Bee ma dobrą, eksplozywną stójkę, ale potrafi też walczyć z kontry. Można było to zaobserwować w konfrontacji o pas PXC z Jan Young Kimem, gdy Yachi czekał, aż Koreańczyk się wystrzela, po czym w trzeciej rundzie zdominował go w klatce. Z kolei nie najlepiej wyglądało to z Kleberem Koike, gdzie bardzo nie chciał zostać obalony, a miał problemy z utrzymaniem akcji w stójce. Zdecydowane przejęcie inicjatywy to jest coś, w czym posiadacz tytułu Okręgu Pacyfiku Shooto czuje się najlepiej. Czy Cruickshank skopiuje to, co próbował robić Erbst? Fighter z Detroit na pewno będzie silniejszy fizycznie, gdyż Yachi największe sukcesy odnosił w kategorii niżej. Teraz wraca do LW, ale nie licząc epizodu we wrześniu w Pancrase, nie bił się w tym limicie od pięciu lat. Rozsądek nakazuje więc twierdzić, że stroną dążącą do parteru będzie Amerykanin, ale nikt pewnie nie byłby zawiedziony, jakby panowie zdecydowali się pójść na wojnę.

90 kg (3×5 min): „King” Reina Miura vs. Jazzy „Alpha Female” Gabert

Najbardziej szalone zestawienie na całej karcie. To, że Niemka dostanie walkę w RIZIN, wiadomo było już w sylwestra, gdy weszła na ring i wyzwała Gabi Garcię. Zawodniczki z Brazylii jeszcze w debiucie nie dostała, ale jeśli wygra z King Reiną, to do takiego pojedynku z pewnością dojdzie. „Alpha Female”, prowrestlerka występująca m.in. TNA, ma już jedną walkę zawodową na koncie. Co nie jest zbyt zaskakujące, najlepiej odnajduje się w gnp. Dla Japonki natomiast będzie to nie lada wyzwanie. Ma co prawda na rozkładzie m.in. była fighterkę UFC, Strikeforce i Invicty Shaynę Baszler, ale to było starcie w limicie do 70 kg! Miura także nie czuje się w stójce zbyt komfortowo i raczej stara się przenieść akcję do parteru. Gnp, a także dźwignia na łokieć to jej najgroźniejsza broń.

https://twitter.com/BasedDongeezus/status/852365833489846272

(zwróćcie uwagę na przeprost)

Gdyby nie miała mierzyć się z Gabert, napisałbym także, że jest bardzo silna, ale tutaj będzie musiała mierzyć się ze znacznie większą od siebie przeciwniczką. Różnica wyniesie około 15 kilogramów. Biorąc pod uwagę fakt, że obie panie styl mają zbliżony, to Jazzy będzie chciała skończyć to jak najszybciej. Jeżeli walka wyjdzie poza pierwszą rundę, mogą pojawić się trudności z kondycją. Pytanie, jak będzie chciała rozwiązać to King Reina? Swoją drogą Japonka poza rozmiarami, ma też bardzo ciekawy image. Tak 20-latka zaprezentowała się na marcowej konferencji:

 

120 kg (10+5 min, łokcie): Satoshi Ishii vs. Heath Herring

Ishii wraca do ojczyzny po dwóch porażkach w Bellatorze. O ile z Rampagem jego walka była dość wyrównana, tak King Mo zdominował go przede wszystkim zapaśniczo. Japończyk trochę przybrał na masie i nie widać było wielkiej dysproporcji wymiarów na tle Mohammeda Lawala. Na walkę z Herringiem chyba nie da rady nabić tyle kilogramów. „Texas Crazy Horse” wrócił 29 grudnia zastępując w turnieju open Shane’a Carwina. Pretendent do tytułu HW Pride pomagał Royowi Nelsonowi w treningach, więc przyjął ofertę prawie last minute. Inna sprawa, że nie był w pełni formy, bo Amir Aliakbari zaskoczył go parokrotnie, szczególnie na początku pierwszej rundy, kiedy niewiele brakowało do zakończenia przed czasem. Ostatecznie zawodnik ze Stanów Zjednoczonych przetrwał, ale widać było duże braki, np. gdy trafiał Irańczyka, od razu wchodził w klincz, co wynikało z potwornego zmęczenia. Tym razem Herring dostał więcej czasu na odpowiednie przygotowanie. Na pewno od Ishiiego jest większy i silniejszy. Tylko czy będąc pod czterdziestkę, po ośmiu latach będzie w stanie wytrzymać nieprzerwanie 10 minut w dobrym tempie? Przypominam, że z Aliakbarim bił się na dystansie 2×5 min. Najważniejsze to, czy Japończyk będzie w stanie użyć swojego judo, aby sprowadzić rywala i przytrzymać go na macie. Ewentualne wymiany z jego strony będą tylko po to, aby skrócić jak najszybciej dystans i doprowadzić do klinczu. Złoty medalista olimpijski z Pekinu na pewno nie powinien też całować rywala. Ostatnim razem próbował zrobić tak Yoshihiro Nakao i skończyło się to tak:

https://www.youtube.com/watch?v=yWVnS8imUM8

 

56,7 kg (3×3 min): Tenshin Nasukawa vs. Francesco Ghigliotti

Wschodząca supergwiazda sportów walki w Kraju Wschodzącego Słońca pod koniec roku zadziwiła wszystkich, gdy po pokonaniu rywala przez TKO 29 września poprosiła organizatorów o pojedynek dwa dni później. RIZIN na ostatnią chwilę znalazło przeciwnika, którego Japończyk poddał gilotyną. W obu walkach Nasukawa wyglądał rewelacyjnie, zachwycając stójką, agresywnym stylem walki i wszechstronnością. Oczywiście, szczególnie pod względem zapaśniczym jest jeszcze nad czym pracować. Głód walki jest jednak ewidentny, dlatego w lutym wrócił na kickbokserski ring, gdzie znokautował byłego mistrza IBF i olimpijczyka z Rio Amnata Ruenroenga. Teraz z kolei notuje comeback do MMA. Widać, że jego kariera budowana jest powoli, bo najbliższy rywal jest debiutantem. Podobnie jak Nasukawa, to kickbokser, ale nie walczył jednak z nikim znaczącym, na żadnej większej gali. Każde inne rozwiązanie, niż zwycięstwo przed czasem Japończyka będzie dużym zaskoczeniem.

Bonusowo: najkrósza walka Ghigliottiego:

 

49 kg (3×5 min): Rena Kubota vs. Dora Perjes

Po raz pierwszy RENA dostanie za rywalkę typową grapplerkę. Wcześniej pokonała dwie kickbokserki (Valentino i Gujwan) i zapaśniczkę (Yamamoto), do tego w bardzo dobrym stylu. Teraz pora przejść na kolejny poziom. Dora Perjes to zawodniczka legitymująca się zdecydowanie najlepszym rekordem (7-1) ze wszystkich dotychczasowych przeciwniczek Japonki. Kiedy ogląda się jej walki, nie da się nie mieć skojarzeń z Shinyą Aokim – wciąganie do gardy, gibkość, gumowa garda. To będzie dobry, ewentualny test na obronę przed technikami kończącymi dla Reny. Nie ma tutaj wielkiej filozofii – parter dla Perjes, stójka dla Reny.

Mała próbka umiejętności Węgierki:

 

58 kg (10+5 min): Kyoji Horiguchi vs. Yuki Motoya

Dużą niespodzianką było przejście Horiguchiego do RIZIN. W UFC był absolutnie czołowym zawodnikiem i jedyna porażka, jaką tam doznał, była z mistrzem Demetriousem Johnsonem. Od tamtej pory podopieczny Norifumiego Yamamoto odniósł trzy wygrane. Po wygaśnięciu umowy zdecydował się wrócić do Japonii i w debiucie zawalczy z byłym mistrzem DEEP w wadze muszej Yukim Motoyą. Ten z kolei powrócił na zwycięską ścieżkę po nieoczekiwanej porażce (de facto no contest po wcześniejszym niezrobieniu wagi przez przeciwnika) z Felipe Efrainem na pierwszej gali RIZIN, trzy razy wygrywając. Ostatnio z Allanem Nascimento z Chute Boxe po naprawdę niezłym pojedynku. Motoya jest specjalistą od parteru, co pokazywał już niejednokrotnie. Szczególnie w pamięci zapadła akcja z końcówki drugiej rundy z Nascimento, gdy przechodził kolejno z gogoplaty, przez omoplatę do gilotyny, by zaraz zakończyć walkę jeszcze jedną gilotyną. Brazylijczyka uratował gong.

https://twitter.com/DDziubicki/status/853040531471036418

Czy uda mu się tak zaskoczyć faworyzowanego Horiguchiego? Wszak zawodnik ATT i Krazy Bee swoją jedyną porażkę w UFC odniósł przez poddanie. Jednakże musi się najpierw znaleźć w parterze, a już to samo w sobie będzie sporym wyzwaniem. Jeżeli akcja utrzyma się na górze, to powinien mieć dużą przewagę ze swoją szybkością i skutecznością.

 

Open (10+5 min): Amir Aliakbari vs. Geronimo Dos Santos

W co-main evencie zapowiada się 250 kilogramów w ringu i niesamowicie dużo mocy. Różnica tkwi przede wszystkim w doświadczeniu. Irańczyk co prawda doszedł do finału zeszłorocznego GP open, ale przed turniejem legitymował się rekordem 2-0 (obecnie 5-1). Zapaśnik z AKA Thailand walczy od niedawna z powodu dyskwalifikacji za doping przez światową federację zapaśniczą. W Japonii potwierdził wysokie umiejętności, a także wielką siłę fizyczną, dzięki której pokonał trzech przeciwników (w tym Heatha Herringa) i zmierzył się w finale z Cro Copem. Dużo mięśni to i potrzeba dużo tlenu, a z tym Aliakbari miewał największe problemy. Herringa miał już na widelcu, ale zabrakło pary, aby zakończyć sprawę przed ostatnim gongiem, a walczyli tylko 2×5 min! Jego rywal także do małych nie należy. Ważący ponad 130 kg Brazylijczyk od 2006 roku stoczył 56 pojedynków, z czego 39 wygrał, przed czasem kończąc 35! Oczywiście największa część tej imponującej statystyki to nokauty, a na rozkładzie tacy przeciwnicy jak Jewgienij Jerochin, Dion Staring, czy Zuluzinho. W 2012 roku bliski był podpisania kontraktu z UFC, ale ostatecznie nie zadebiutował w Octagonie. Jemu, podobnie jak Aliakbariemu, także nie starczało ostatnio paliwa na pełną walkę na wysokich obrotach. W tym aspekcie jednak nieco lepiej wypada Dos Santos, który ma już starcia na dystansie 15 minut za sobą. Jest również bardziej wszechstronny, ale nie zdziwię się, jeżeli padnie w pierwszych minutach po którymś z ciosów irańskiego zapaśnika.

 

65,8 kg (10+5 min): Tatsuya Kawajiri vs. Anthony Birchak

W walce wieczoru dwaj zawodnicy, którzy nie chcieli więcej walczyć w UFC. Kawajiri to wręcz legenda japońskiego MMA. Były mistrz Shooto, pretendent w Dream i Strikeforce, z sześcioma walkami w Pride na koncie. Będąc jeszcze na kontrakcie z UFC poprosił o jego rozwiązanie. Szybko zadebiutował w RIZIN, niespodziewanie przegrywając z Kronem Gracie przez poddanie. Jego rywalem będzie z kolei zawodnik, który zdecydował się związać z Japończykami po tym, jak zbyt długo czekał na przedłużenie umowy ze strony WME IMG. To przekrojowy fighter, który umie zarówno poddać, jak i znokautować. Z jednej strony przypomina się jego wygrana przez KO walka z Joe Soto, który wcześniej walczył o pas UFC. Z drugiej zaś taka sama porażka z Thomasem Almeidą. Faworytem w starciu jest Kawajiri, który będzie większy, silniejszy i od dłuższego czasu walczy w wadze piórkowej. Jego przeciwnik z kolei większość kariery występował kategorię niżej. Crusher w przeszłości nieraz pokazywał, że znacznie lepiej czuje się w ringu, niż w klatce (np. dominując na Dynamite!! Josha Thomsona, by kilka miesięcy później w fatalnym stylu przegrać w Strikeforce z Gilbertem Melendezem). Trzeba jednak zaznaczyć, że Amerykanin był posiadaczem tytułu w kanadyjskim Maximum FC, które swoje gale także rozgrywało między linami. Dlatego nie będzie to miało aż takiego znaczenia. „El Toro” przyznał jednak, że dużym problemem będzie dla niego brak łokci, które są jego groźną bronią. Na pewno to w tym miejscu Kawajiri powinien upatrywać swojej szansy, gdy już znajdzie się w parterze. O jego zapasach niech świadczy, że w UFC był w stanie obalić wszystkich swoich rywali. Birchak nie zdecyduje się raczej na zejście na dół, przynajmniej nie w pierwszej części starcia. W przypadku gdy trafi mocno parę razy, może się jednak zdarzyć, że podejmie próbę.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis