MMA PLNajnowszeUFCOvereem 2.0? Wielkie powroty czołowych wojowników! [FELIETON]

Overeem 2.0? Wielkie powroty czołowych wojowników! [FELIETON]

Nienapompowany, mniej pewny siebie, ale lepszy i skuteczniejszy… Alistair Overeem po serii zaskakujących porażek wraca na szczyt wagi ciężkiej UFC. Wczoraj znokautował w drugiej rundzie Andreia Arlovskiego. Czwarta wygrana z rzędu zapewne da mu walkę o pas. Powroty do formy czołowych wojowników to coś, na co czekają prawdziwi kibice!

Foto: ufc.com

„Niech idzie na emeryturę…”, „On już się nie podniesie…”, „Niech obija ogórów, bo tylko to mu pozostało” – niezwykle łatwo jest oceniać doświadczonych sportowców z zawahaniem formy. Po wygranej z Brockiem Lesnarem kibice wychwalali go, po serii porażek skreślili go. Wydawało się, że Overeem już pożegna się z UFC i będzie walczył gdzieś w Bellatorze do końca swojej kariery, o ile gdzieś po drodze nie wpadnie na dopingu i wcale nie będzie mógł się bić. Ten, kto wierzył w Holendra, nie przeliczył się. „Reem” wrócił i wygrywa. A wcale nie trzeba było dużo.

Moim zdaniem wcale nie widzimy nowego Overeema w kwestii umiejętności. Nadal ma szeroki wachlarz uderzeń, mocne uderzenie, utrzymywanie dystansu itd. Zauważam dwie największe zmiany – w przygotowaniu fizycznym (nie będę tego nazywał „zejściem z bomby”, bo nie mam dowodów) i w przygotowaniu mentalnym. Najlepiej przemianę Holendra uwidacznia porównanie jego sylwetki. Mniej umięśniony wcale nie znaczy mniej niebezpieczny. A często zmniejszenie wymiarów idzie w parze z lepszą dynamiką, lepszą szybkością, co dało się wczoraj zauważyć. Może i Overeem przez to czuł się mniej pewny siebie, ale za to uważał i walczył rozważniej niż zwykle. Przeważnie pamiętamy, że „Reem” miał serię porażek, ale warto przypomnieć też sobie, że to były porażki na życzenie. Mściły się niewykorzystane sytuacje, bo „w końcu go dobiję”. Ten kto wychodzi na ważenie jakby to on wymyślił MMA, łatwo może się przeliczyć. Overeem przede wszystkim wygrywa dzięki większej pokorze wpływającej na jego lepsze podejście do walki.

Każdemu może zdarzyć się porażka i kryzys. Mamed Khalidov przegrał swoje dwie pierwsze zawodowe walki w pierwszych rundach. Dziś dominuje w wadze średniej polskiego MMA. Postanowiłem prześledzić rekordy obecnych mistrzów UFC. Część z nich jeszcze nie miała dłuższego zawahania formy, ale poza Joanną Jędrzejczyk każdy odniósł porażkę w zawodowym MMA. Również mistrzowie miewali kryzysy. Fabricio Werdum w latach 2005-2008 wygrane przeplatał porażkami. Robbie Lawler od 2009 do 2012 roku przegrał 5 na 8 walk. Ogólnie w rekordzie ma 10 porażek. Lata 2012-2013 dla Mieshy Tate to 3 porażki i tylko 1 wygrana. To tylko kilka przykładów ludzi, którzy mimo naprawdę sporych trudności doszli na szczyt. To prawda, że nie walczyli z ogórkami, jednak przegrana to przegrana i zawsze będzie bolesna, bo walczy się z myślą o zwycięstwie.

Mimo że nie darzę Overeema szczególną sympatią (właśnie za to, że swego czasu zdarzało mu się mocno gwiazdorzyć), szanuję jego kibiców – ludzi, którzy wierzyli w jego powrót na szczyt. Może to dzięki wsparciu z zewnątrz niektórzy zawodnicy dalej kontynuowali swoje kariery, bo nic innego nie dawało im nadziei? Jesteśmy przyzwyczajeni do hejtowania, najłatwiej idzie zauważanie błędów, a nie dobrze wykonanej pracy. Wojownicy nie mają łatwego prywatnego życia, dlatego kryzysy sportowe wcale nie muszą być efektem lenistwa czy braku myślenia. Kontuzje, rozwody, choroby, wypadki mogą przydarzyć się każdemu. I nie zawsze dowiemy się wszystkiego, bo nie każdy lubi o tym mówić.

Overeem ma wszelkie predyspozycje do zdobycia pasa wagi ciężkiej UFC. Tak jak wszelkie predyspozycje ma kilku innych czołowych wojowników. Holender znów przyciągnie swoją szeroką rzeszę kibiców. Tak naprawdę niewiele musiało się zmienić, by znów wygrywał. Niewiele wystarczy, by znów przegrał. I o to chodzi. Bez wzlotów i upadków MMA byłoby nudne.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis