MMA PLNajnowszeConor McGregorMcGregor > Nate Diaz? Równi i równiejsi w UFC!

McGregor > Nate Diaz? Równi i równiejsi w UFC!

UFC chciało mojej porażki i teraz też mają nadzieję, że przegram ten rewanż– tak Nate Diaz  skomentował ponowne zestawienie z Conorem McGregorem na UFC 200. Amerykanin sądzi, że UFC ciągle chce jego porażki z Irlandczykiem. Znów wraca temat wojowników „równych i równiejszych”. Znów coś w tym jest.

Foto: Źródło: sherdog.com

Środowisko MMA śmieje się z „pupilków” Dany White’a: Conora McGregora, Rondy Rousey, Sage’a Northcutta, Paige VanZant i innych. A już dziką radość wśród krytyków wzbudzają porażki faworytów szefa. Sam Dana White nie potrafi kontrolować emocji w trudnych sytuacjach (wyraźnie nie spodobało mu się, gdy Holly Holm znokautowała Rondę Rousey). Cichymi bohaterami zostają pokonujący ich zawodnicy, teoretyczni „chłopcy do bicia”. Ocena poziomu sportowego nigdy nie będzie w pełni obiektywna. Nie da się przed walką obiektywnie udowodnić tego, który z nich jest lepszy. A w grę wchodzą lepsze pieniądze, większa sława i możliwość walki o pas. Zawsze będą pojawiać się rozbieżności, bo ilu kibiców, tyle opinii.

Oprócz wyraźnych faworytów są też wskazywani wojownicy niedoceniani, np. Frankie Edgar, który w moim odczuciu zasłużył na o wiele więcej. Za niedocenianą mogła być uważana cała czołówka wagi lekkiej i piórkowej, gdy próbowano zorganizować starcie McGregor vs. dos Anjos zaraz po zdobyciu pasa przez Irlandczyka. Można powiedzieć, że było podobnie przy próbach organizacji Anderson Silva vs. Jon Jones lub Silva vs. GSP, ale warto zauważyć, że wszyscy bronili swojego mistrzostwa wielokrotnie i przez pewien czas byli faktycznie niekwestionowanymi mistrzami dominującymi w swoich kategoriach. Tym razem świat czołówki UFC lżejszych kategorii zaczyna kręcić się wokół jednej osoby, która jeszcze niedawno była jednym z pretendentów, a dziś chce walczyć o pasy innych dywizji. Nagle w orbitę wchodzi Nate Diaz – niedoceniany talent. Zaburza kurs centralnej gwiazdy systemu i wygląda na to, że organizacja organizując rewanż próbuje przywrócić poprzedni stan. Jedną rzecz można wytknąć Diazowi – dzięki starciom z McGregorem zarobi duże kwoty, więc nie powinien być niezadowolony. Jest wiele różnic, które decydują o tym, kto będzie „równiejszym wśród równych”.

Pupilkiem nie zostanie wojownik walczący mało efektownie i nie mający marketingowej siły przebicia. Ciekawy styl walki, szybkie zakończenia starć, fizyczna atrakcyjność – „cudowna czwórka” jak wymalowana. Diaz też walczy efektownie, ale po prostu jest nieposłuszny. I właśnie to go dyskwalifikuje. Bo posłuszeństwo wobec szefa jest ważne wszędzie. Nikt nie będzie karmił kogoś, kto w trudnej chwili odwróci się od pracodawcy, a braciom Diaz nie trzeba wiele. Dobrze jest, jeżeli wojownik umie przyciągnąć media, ma powiązania showbiznesowe i nie mówię tutaj o „ziomalach ze Stockton”. Znaczenie ma również to, czy ludzie chcą z tobą walczyć, czy starcie przyniesie kasę i możliwość wybicia się na szczyt. Zawsze zastanawiałem się, dlaczego nikt nie chciał Khabiba Nurmagomedova. Porażka z dominującym zapaśnikiem boli. I tu nie chodzi wcale o ból fizyczny, ale ból niemożności zaprezentowania swoich umiejętności, gdy leżysz poskręcany przez świetnego grapplera. I chyba najważniejsza rzecz – liczba „pupilków” jest ograniczona. Jeden na kategorię powinien wystarczyć. Reszta musi sobie jakoś poradzić. Jeżeli jest to niekwestionowany mistrz, łatwiej to zaakceptować, ale przy obecnym wyrównanym poziomie jest o to bardzo trudno. Coraz rzadziej zawodnicy zasługują na specjalne względy.

Zastanawia mnie, jak określić to, o czym mówi Nate Diaz. Nie chodzi o niechęć, a o opłacalność. Każdy lubi, gdy interes się kręci. Liczą się odpowiedni marketing, efektowność, posłuszeństwo, sportowa atrakcyjność w oczach innych wojowników i wyczucie swojego czasu w kategorii wagowej. Nie jest łatwo zostać pupilkiem, ale specjalne względy mogą wiele pomóc. Mimo to, nikt nie wygra walki za ciebie. Przed McGregorem kolejna trudna przeprawa.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis