MMA PLNajnowszeDamian JanikowskiKSW vs. konkurencja – w poszukiwaniu gwiazd!

KSW vs. konkurencja – w poszukiwaniu gwiazd!

„Każda Organizacja ma swojego Mistrza. KSW= Popek = degenerat, PLMMA = Kołecki = sportowiec mistrz olimpijski. Wybór należy do widza.” – tak pisał w piątek na Facebooku Mirek Okniński. Nie będę oceniał, gdzie leży prawda. Widać natomiast, że organizacje walczą o nowe rozpoznawalne twarze, które będą promować gale. I smutne jest, że nadal MMA potrzebuje ludzi z zewnątrz, by trafić do przeciętnego widza.

„Ram pam pam pam!” i KSW zarobiło kolejne sumy dzięki walce Mariusza Pudzianowskiego z „Popkiem”. Najsłabsza walka gali najlepiej się sprzedała. Zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić, bo zdarza się to już nie pierwszy raz. Nadal mówię, że w Polsce nie uda się osiągnąć biznesowego sukcesu bez przyciągnięcia przeciętnego widza. A KSW skutecznie o to walczy. 3 grudnia byłem w pobliskim barze, gdzie razem z kolegą oglądaliśmy galę. Były tam również inne osoby, niekoniecznie zainteresowane wydarzeniem. I trzeba sporej siły, by zwrócić uwagę ludzi zaaferowanych sobotnim wypoczynkiem lub piciem. Laicy na kilka minut żywo zainteresowali się walką w klatce. Różne były reakcje – od podekscytowania, przez śmiech do jęku zawodu, ale na pewien czas udało się przyciągnąć najtrudniejszy, ale największy segment odbiorcy. Nie miałem wątpliwości, że bez „Pudziana” i „Popka” KSW 37 przeszłoby bez większego echa.

Nie krytykuję braku zainteresowania MMA i tego, że ludzie oglądali walkę „Popka”. Nie każdy musi interesować się sportami walki i wybierać inne, lepsze starcia. Ludzie chcą widzieć show. A powoli będzie kończyć się „Era Pudziana”. Mamed Khalidov ma już walkę w ACB. Jak odnajdzie się w tym wszystkim KSW? Będzie musiało znaleźć kolejną „lokomotywę”, która marketingowo pociągnie całe przedsięwzięcie. Chciałbym, by, stał się nią jeden z zawodników, ale znając nieuchwytność przeciętnego widza, będzie to trudne. Pewien potencjał marketingowy ma też Damian Janikowski, ale nie wiem, czy trafi do ludzi spoza środowiska sportów walki czy też miłośników sporu olimpijskiego. Pokuszę się o stwierdzenie, że to „Popek” może zostać kolejną marketingową lokomotywą KSW. Jeżeli będzie traktował sport poważniej – będzie trenował, ograniczy imprezy nie zmieniając swojego luźnego wizerunku i będzie dawał lepsze walki. Niech wróci do formy nawet takiej, jaką miał przy swoich pierwszych pojedynkach. „Popuś” nie zostawia miejsca na obojętność i będzie wzbudzał kontrowersje. Nawet krytycy będą chcieli go zobaczyć. Mimo wszystko, potrzebuje zwycięstw, by nie został przez widza wrzucony do szufladki „nie oglądam, bo i tak przegra”.

Również PLMMA ma znanych ludzi, którzy mają promować organizację wśród przeciętnego widza. Miłośników „Warsaw Shore” przyciągał Trybson, kibiców zainteresuje Szymon Kołecki. Obawiam się jednak, że świetny ciężarowiec będzie kojarzony tylko przez osoby zainteresowane sportem. Przeciętny widz niekoniecznie musi go znać. Zakontraktowanie to jednak dopiero początek. Teraz świat musi o tym usłyszeć. Ja czekam na jego występ, ale nie wiem, czy podobnych ludzi jest wielu. No ale pożyjemy, zobaczymy. Widzę, że wszelkie mniejsze organizacje teoretycznie wzbraniają się przed kontraktowaniem celebrytów, ale tak naprawdę jest to ryzykowna i duża inwestycja, na którą nie każdy może sobie pozwolić. Trzeba wydać odpowiednie środki na przyciągnięcie i utrzymanie gwiazdy, trzeba sporo czasu i miejsca by odpowiednio promować gwiazdorskie starcie. Nie każdemu taki model pasuje. No ale czysty sport w świecie showbiznesu jest skazany na wegetację. Więc albo jesteśmy dumni z tego, że nie bawimy się w światełka i blaski fleszy dając czysty, piękny sport, albo wychodzimy do masowego odbiorcy robiąc show i zarabiając większą kasę na rozwój organizacji. Są dwa wyjścia. Oba mają jakieś uzasadnienie.

Każda personalna decyzja ma plusy i minusy. „Popek” to popularność, ale niekoniecznie sportowy wizerunek. Damian Janikowski i Szymon Kołecki to medaliści olimpijscy i znane osobowości w świecie sportu, ale nie wiem, czy przyciągną przeciętnego widza przed telewizor. Chcąc, nie chcąc, najwięcej mówi się o „Popku”. Chcesz zarabiać kasę? Musisz robić show wszelkimi sposobami.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis