MMA PLNajnowszeConor McGregor„Finezja” w ignorancji? Znani bokserzy jak dzieci we mgle

„Finezja” w ignorancji? Znani bokserzy jak dzieci we mgle

Anthony Joshua poradziłby sobie w klatce z wyłączeniem poddań, według Adama Kownackiego boks jest finezyjnym sportem, a MMA to uliczna bójka – ostatnio słyszymy coraz więcej podobnych stwierdzeń. Popularność naszego sportu i względnie udany bokserski występ McGregora wzmagają komentarze. Szkoda, że tak wielu znanych bokserów nadal pozostaje ignorantami i wygaduje bzdury. Marketing czy niewiedza?

Artur Szpilka o występie Adama Kowackiego: Czekam na twoją walkę z Wilderem!
Foto: Boxingscene.com

 „Nie mogliby tylko stosować poddań, ale mogliby kopać, uderzać łokciami, gryźć. Cokolwiek by chcieli! Tylko bez poddań. Ja przecież nie poddam gościa. Nauczenie się tych umiejętności zajmie wiele czasu, a ja go nie mam. Kiedy jednak chodzi o czystą agresję i walkę, to mogę się bić” – tak głośno zapowiada się Anthony Joshua. Jeżeli bardzo dobry bokser i mistrz wagi ciężkiej mówi o występie w MMA, to wiedz, że coś się dzieje. Już nie jesteśmy “chuliganami spod bloku”, jest o nas głośno. Tylko nadal nie każdy ogarnia, czym tak faktycznie jest walka w klatce.

Z wyłączeniem poddań Anthony Joshua zostałby zapewne obalony, „zgwałcony” zapaśniczo i ostro poobijany, prawdopodobnie znokautowany uderzeniami w parterze. Oczywiście, zawsze jest szansa, że w stójce mógłby znokautować przeciwnika w kilka sekund, ale McGregor już pokazał, że uważny i dobrze przygotowany zawodnik MMA prędzej wejdzie w klincz, zajdzie za plecy niż od razu zostanie znokautowany. W klatce każdy element, każdy brak techniczny lub siłowy może zostać wykorzystany. W dobie powszechnych umiejętności defensywnego parteru poddania nie zawsze stanowią największe zagrożenie. Joshua ewidentnie zapomniał o nierozdzielanym klinczu, zapasach i uderzeniach w parterze. No ale życzę mistrzowi jak najlepiej. To dość nierealne, by w obecnej formie wystąpił w klatce, więc jego słowa nie znajdą żadnego potwierdzenia lub zaprzeczenia. Może więc wygadywać, co tylko chce. Pitu-pitu, mistrzu!

Ostro dorzucił do pieca Adam Kownacki: „Czasem oglądam, moi koledzy tam walczą. Ale wolę boks. Jest bardziej finezyjny, wymaga większych umiejętności. W boksie na ogół wygrywa lepszy, a wygrana jest poprzedzona ciężkim treningiem i pracą. A MMA to bardziej walka uliczna bójka, niż sport”. Najbardziej „finezyjny” Polski bokser chyba chciał sprowokować środowisko. I udało mu się to. Chyba dorobi się też nowego pseudonimu. Tak to jakoś jest, że większość środowiska MMA szanuje dobrą stójkę i docenia finezję boksu (tutaj „Pan Finezja” się nie myli). O ile Joshua zdawał sobie sprawę z potęgi poddań, tak Kownacki wrzucił wszystko do jednego wora i określił mianem „ulicznej bójki”. Gdyby choć trochę ogarniał (przynajmniej jako widz) kopnięcia, zapasy i parter, nigdy by czegoś takiego nie powiedział. Efektowne obrotówki, wycięcia, rzuty, suplesy, sweepy, dźwignie, duszenia to nie mniejsza finezja niż proste, sierpy, haki, zbicia, zejścia, rotacje łączone w kombinacje. Kownacki wydaje się miłym gościem i jest notowany bardzo wysoko, ale w moim odczuciu jego boks jest toporny, prosty, ordynarny. Mocna głowa, solidne uderzenie i brak strachu przed wymianami to jeszcze nie finezja. Pokuszę się o stwierdzenie, że duża część zawodników MMA walczy pięściami w bardziej wyszukany sposób niż Kownacki. Kolejne pitu-pitu znanego boksera. Po pierwsze, nie tylko boks jest finezyjny. Po drugie, wszystko zależy od wojownika. No i trochę szacunku, bo nie tylko bokserzy ciężko pracują na treningach.

Coraz bardziej zaczynam się zastanawiać, czy po prostu nie chodzi o zwykły marketing, gadanie dla samej gadaniny, podbicie popularności i znalezienie widzów w pozabokserskim środowisku. Tak jak Tyson Fury mówił kiedyś, że „MMA jest dla zawodników, którzy nie potrafią boksować” i wzbudził powszechne oburzenie, tak również teraz mamy kolejne medialne pokazy ignorancji. Chciałbym, by ignoranci odważyli się na weryfikację swoich opinii. Obawiam się, że 10 rund McGregora w starciu z Mayweatherem wcale nie oznacza, że bokser równie dobrze poradzi sobie w klatce. Wojownik ringu zawsze jest groźny (przekonałem się o tym na własnej skórze na amatorskich zawodach), ale na każdego da się znaleźć sposób. Ponad 7 lat temu James Toney zawalczył z Randym Couturem. Szybkie obalenie, obicie w parterze i poddanie trójkątem rękoma w czwartej minucie starcia. Powtórki z rozgrywki przy kolejnych tego typu walkach mogą być możliwe.

Joshua i „Pan Finezja” raczej nie zawalczą w MMA, chyba że pod koniec lub po zakończeniu bokserskiej kariery. Promujcie się, gdzie chcecie, ale zbyt wielu fanów takimi bzdurami nie zyskacie. Życzę sukcesów, ale też trochę mniej ignorancji, nawet jeżeli chodzi tylko o promocję.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis